Przez ostatnie miesiące korzystam z BenQ SW271C – monitora stworzonego z myślą o obróbce zdjęć oraz materiałów wideo. Ma przekątną 27”, rozdzielczość 4K UHD, 99% pokrycia AdobeRGB i sprzętową kalibrację. Sprawdziłem, jak monitor sprawuje się w praktyce.
Firma BenQ na stałe weszła na rynek monitorów dla fotografów i twórców wideo, oferując modele o dobrych parametrach, w cenie dużo niższej, niż od lat znana konkurencja. W ich ofercie pojawiają się jednak coraz bardziej zaawansowane modele, jak testowany przeze mnie BenQ SW271C, który zarówno pod względem możliwości, jak i ceny, dorównuje najbardziej poważanym markom na rynku. Sprawdziłem go w praktyce, pracując na nim przez ostatnie pół roku.
Monitor BenQ SW271C – specyfikacja:
Ekran: IPS (8-bit+FRC), 27 cali, 16:9
Rozdzielczość: 3840 x 2160 px (4K UHD), 60Hz
Jasność: 300 cd/m²
Kontrast: 1000:1
Kąty widzenia: 178/178 stopni
Zakres obrotu: -45 – 45 st. (lewo-prawo), -5 – 20 st. (dół-góra), 90 st. do pionu (pivot)
Złącza: 2x HDMI 2.0, DP 1.4, USB-C (60 W), 2x USB 3.0, czytnik kart SD
BenQ SW271C jest solidnie wykonany, a zestawie otrzymujemy kaptur
BenQ SW271C ma proste, klasyczne wzornictwo: szerokie ramki wokół wyświetlacza, oraz kwadratowe przyciski w dolnym, prawy rogu. Wyróżnia się sporych rozmiarów podstawka i nóżka z charakterystycznym kołem w środku. Nóżka ma 15 cm zakresu regulacji wysokości oraz możliwości odchylania w zakresie od -5 do 20 stopni. Sam panel z tyłu ma standardowe mocowanie VESA 100 × 100 z możliwością obrotu monitora o 45 stopni — tak, aby ustawić go pionowo.
BenQ SW271C, został wyposażony w bogaty zestaw złącz, chociaż nie ma tu zmian w porównaniu z poprzednikiem. Na dole znajdują się dwa gniazda HDMI 2.0, jeden DisplayPort 1.4 oraz USB-C (60 W). To oznacza, że jedynym przewodem, możemy nie tylko transferować sygnał, dane do kalibracji, ale też zasilać laptopa. W pakiecie złącz, znajdziemy również USB Upstream do łączności z komputerem, złącze słuchawkowe oraz mini USB do podłączenia sterownika Hotkey Puck.
Z boku znajdują się dwa złącza USB 3.0 oraz czytnik kart SD.
Do tego w zestawie otrzymujemy kaptur z dwoma otworami na kalibrator, dostosowanymi do pozycji poziomej oraz pionowej. Co ważne, kaptury montuje i składa się szybko, w łatwy sposób, a jego jakość wykonania, stoi na wysokim poziomie.
BenQ SW271C, jak wiele innych monitorów tej serii, jest wyposażony zewnętrzny sterownik do monitora Hotkey Puck G2, czyli jego drugą wersję. Okrągły sterownik to wyróżnik monitorów BenQ i element, który z jednej strony polubiłem, z drugiej, uważam za lekki niewypał.
Hotkey Puck G2 ma te same trzy programowalne przyciski, domyślnie ustawione na tryby AdobeRGB, sRGB i czarno-biały. Do tego są dwa dodatkowe: jeden służący do zmiany wejścia, a drugi do cofania w menu. Nad nimi wynosi się mechaniczne pokrętło z własnym mechanizmem klikania na środku. Pokrętło można ustawić tak, aby sterowało jasnością, kontrastem lub głośnością komputera, natomiast środkowy przycisk może posłużyć do przełączania przestrzenie kolorów, wejścia lub wyciszania.
W teorii brzmi to super, ale przynajmniej pracując na Maku, jest też poważny problem. Przełączenie trybu kolorystycznego zmienia tylko ustawienie monitora, a nie ma wpływu na komputer. Po zmianie profilu sterownikiem Hotkey Puck G2 trzeba wejść w Ustawienia systemowe komputera, wybrać Wyświetlacze, i wybrać odpowiedni profil kolorów. Życzyłbym sobie, aby wciśnięcie przycisku na sterowniku, robiło całą tę robotę za nas. Inaczej, Hotkey Puck G2 jest nieco upośledzony. Poza tym nie robi niczego, czego nie można by zrobić w prosty i szybki sposób przyciskami monitora.
W samej konstrukcji Hotkey Puck G2 przeszkadza mi również długi kabel. Przede wszystkim, to akcesorium powinno działać bezprzewodowo. Po drugie, jak już mamy kaebl, to niech będzie to krótki kabel, który jest idealnie dopasowany do miejsca, w którym sterownik ma się znajdować. Producent zastosował dużo dłuższy kabel i nie pomyślał, jak go sensownie ułożyć, aby nie robił bałaganu. To elementy, które zdecydowanie warto przemyśleć przy projektowaniu kolejnych modeli.
Złego słowa nie mogę powiedzieć na jakość wykonania monitora. Wykorzystano tu (pół?)matowe tworzywo sztuczne wysokiej klasy. BenQ SW271C jest dobrze spasowany, nic tu nie trzeszczy, a przyciski pracują z dużą kulturą. Co chyba najważniejsze: monitor jest niezwykle stabilny. Nie ma mowy, żeby się ruszał, drgał czy gibał w czasie normalnej pracy.
BenQ SW271C – jakość obrazu. Jest bardzo dobrze!
BenQ SW271C ma identyczny panel co poprzednik. To wysokiej klasy ekran IPS 10-bit (8-bit+FRC) o rozdzielczości 4K UHD (3840 × 2160 px) i jasności do 300 nitów, który ma zapewniać 99% pokrycia AdobeRGB i 90% pokrycie DCI-P3 przy Delta E równym 2 lub mniej. Firma twierdzi również, że wyświetlacz może być używany do edycji treści HDR. Za kontrolę wyświetlania kolorów odpowiada 16-bitowa tablica 3D LUT. Najważniejszą nowością jest natomiast trzecia generacja systemu Uniformity Technology, który ma lepiej radzić sobie z równomiernością podświetlenia i trzymania innych parametrów na całej powierzchni ekranu. Jak te obietnicy przekładają się na rzeczywistość?
Zacznijmy od tego, że mamy tu do czynienia z panelem 8-bitowym, który korzysta z technologii FRC, aby wyświetlać 10-bit. To częste rozwiązanie, które w większości wypadków, dobrze się sprawdza. Warto jednak zdawać sobie sprawę, że nie jest to typowo 10-bitowy panel. Testy pokazują, że obietnice producenta wobec pokrycia odpowiednich profili kolorystycznych są zgodne z prawdą. BenQ SW271C pokrywa zatem 100% sRGB, 99,9% AdobeRGB, 90% DCI-P3.
W kwestii równomierności podświetlenia BenQ SW271C wypada bardzo dobrze. Przy jasności 120 cd/m2, różnice wynosiły 1-5%. Przy wyższej luminacji na poziomie 200 cd/m2 jest nawet jeszcze lepiej. Ktoś mógłbyś się doktoryzować z tych wyników, ale w rzeczywistości, nawet dużo większych różnic, nie widać. Także pod tym względem, nie ma co się obawiać. Jest równomiernie.
Warto też zwrócić uwagę na parametr dE (Delta E), który określa dokładności wyświetlanych przez monitor kolorów. Zazwyczaj mówi się, że jeśli dE jest mniejszy niż 1, to znaczy, że monitor jest praktycznie idealny pod tym względem. Jeśli parametr Delta E jest na poziomie równym 2 lub mniejszym, to uważa się go za bardzo dobry, ponieważ różnice praktycznie nie są możliwe do wykrycia ludzkim okiem. No chyba, ze siedzimy w branży 30 lat i mamy mocno wyćwiczone oko, ale wtedy i tak są to różnice, które nie robią różnicy.
Pomiary wskazują, że monitor ma średnią Delta E na poziomie zaledwie 1,14, a maksymalna wynosi 1,64. To sprawia, że BenQ SW271C może być bez obaw wykorzystywany do wymagającej pracy z kolorami: zarówno w fotografii, jak i wideo.
Nowością dostępną obecnie tylko w BenQ SW271C i większym SW321C, jest funkcja Paper Color Sync. To coś w rodzaju kalibracji sprzętowej dla odbitek próbnych: korzystając z dodatkowej aplikacji można wybrać gamut zdjęcia, drukarkę i papier fotograficzny, a Paper Color Sync dostosuje kolory wyświetlacza na poziomie monitora, aby uzyskać jak najdokładniejszy podgląd na ekranie końcowego wydrukowanego obrazu podczas edycji.
Jak najbardziej. Sam pracuję na nim od pół roku, dzieląc czas między pisanie, i montowanie filmów na kanał Fotoformy czy inne realizacje. Parametry ma świetne, a filmy 4K edytuje się na nim z przyjemnością. Doceniam wbudowane profile kolorystyczne i możliwość szybkiego przełączenia się między nimi. 27 cali mi wystarcza, ale pewnie do czasu, aż nie zacząłbym pracować na 32-calowym panelu.
Nie mogę jednak nie wspomnieć o jednym istotnym szczególe. Producent podaje, że monitor jest przystosowany do pracy, postprodukcji obrazów wideo HDR, a jasność to 300 nitów. Tu mam mieszane uczucia.
Przede wszystkim, przy jasności maksymalnej zaledwie 300 nitów, o prawdziwym HDR możemy raczej zapomnieć. Monitor obsługuje formaty HDR 10 i HLG, ale panel nie jest w stanie osiągnąć jasności ani kontrastu wymaganego do zdobycia żadnego certyfikatu VESA DisplayHDR. Fajnie, że te formaty są obsługiwane i zdecydowanie można używać monitora do podglądu treści HDR w wąskim zakresie, ale traktowałbym to jako dodatek. Nie polecam kupowania monitora Benq SW271C, jeśli chcesz na nim przede wszystkim edytować treści HDR.
Pół roku z BenQ SW271C, czyli co mi się podoba, a co nie
Z pewnością nie mogę powiedzieć złego słowa o jakości wykonania, ergonomii, stabilności oraz wyglądzie tego monitora. No dobra, mógłby mieć trochę cieńsze ramki, ale zazwyczaj takie zabiegi negatywnie wpływają na jakość obrazu, mówiąc w dużym skrócie. Jeśli tak, to wolę mieć grubsze ramki. Do tego mamy w pakiecie kaptur, wiele możliwości regulacji pozycji monitora, oraz proste, przejrzyste menu. BenQ SW271C bardzo dobrze wypada pod względem jakości oferowanego obrazu. Pomiary potwierdzają, że mamy tu do czynienia z pełnym pokryciem AdobeRGB, czy 90% P3.
Ekran świeci bardzo równomiernie, w czym zasługa nowego systemu równomiernego podświetlania (średnia Delta E na poziomie zaledwie 1,14). Kolory też są wiernie reprodukowane na całym panelu. O te kwestie nie trzeba się martwić. To sprawia, że BenQ SW271C może być bez obaw wykorzystywany do wymagającej pracy z kolorami: zarówno w fotografii, jak i wideo.
Jakie są słabsze strony monitora BenQ SW271C? Nie ma ich wiele. Przede wszystkim, warto sobie zdawać sprawę, że mamy tu do czynienia z panelem 8-bit + FRC, który daje 10-bitowy obraz, a nie typowo 10-bitowym panelem. Mnie i zapewne większości odbiorców to w niczym nie przeszkadza. No, chyba że pracujesz przy dużej produkcji filmowej i powiększasz obrazy kilkukrotnie. Chodzi mi po prostu o jasność przekazu.
Z trybu HDR w zasadzie celowo nie korzystam, bo przy jasności 300 nitów, nie ma to większego sensu. Szczególnie kiedy obok mam ekran MacBooka Pro 14″, z panele o maksymalnej jasności 1600 nitów. Różnica w odtwarzaniu np. wideo HDR z iPhone’a na obu panelach jest ogromna. Tryb HDR to tu raczej tylko mało istotnym dodatkiem do konsumpcji treści, a nie pracy przy ich postprodukcji. Pomarudzę też na Hotkey Puck G2. O ile sama idea tego sterownika jest świetna, to rozczarowujący jest fakt, że nie można nim zmieniać trybów kolorystycznych komputera (przynajmniej na Maku), a jedynie samego monitora.
Na koniec pozostaje cena.BenQ SW271C kosztuje obecnie ok. 6900 zł, co nie jest ceną niską. Wciąż jest to jednak cena o 600 zł niższa niż konkurencyjny EIZO CS2740 o podobnych parametrach. Sięgając po SW271C dostajemy jeszcze kaptur o wartości kilkuset złotych.
Wiele osób narzeka, że BenQ SW271C kosztuje aż o ok. 2000 zł więcej od poprzednika, modelu SW271. To prawda, ale nowy system ujednolicania podświetlenia robi dużą różnicę i swoje kosztuje. Ten monitor można już stawiać na jednej półce z Eizo, które i tak jest wyraźnie droższe. Pamiętajmy, że starsze monitory Benq często oferowały świetne parametry, ale w praktyce, po czasie, okazywało się, że nie świecą równomiernie. BenQ SW271C wydaje się te problemy rozwiązywać.
BenQ SW271C – czy warto?
Czy jestem zadowolony z zakupu BenQ SW271C? Tak, to świetny monitor, który spełnia moje oczekiwania, chociaż nie jest pozbawiony wad. Teraz, prawdopodobnie wolałbym dopłacić ok. 1000 zł do modelu Benq SW321C, który ma podobne parametry, ale ma większy, 32-calowy panel. Jeśli jednak szukasz wysokiej klasy monitora o przekątnej 27 cali, rozdzielczości 4K, który idealnie oddaje kolory, równomiernie świeci, i sprawdzi się zarówno do pracy z fotografiami, jak i wideo, BenQ SW271C moim zdaniem jest tu faworytem. Za monitory tej klasy, z takimi możliwościami, tyle się płaci.
Plusy
Dobra jakość wykonania, stabilność + kaptur w zestawie
USB-C - możliwość przesyły obrazu, dźwięku, kalibracji i zasilania jednym kablem
99% pokrycia przestrzeni AdobeRGB, 90% P3
Wysoka dokładność wyświetlanych kolorów: średnia Delta E 1,14
Równomierne podświetlenie na całym panelu (Technologia 3rd Gen Uniformity)
16-bitowy 3D LUT
Paper Color Sync dla soft-proofingu na poziomie monitora
Wsparcie dla natywnego odtwarzania wideo 24P, 25P i 30P
Sterownik Hotkey Puck G2
Minusy
Panel 8-bitowy + FRC
Maksymalna jasność 300 nitów = brak prawdziwego HDR
Grube ramki
Brak możliwości pełnego sterowania trybami koloru przez Hotkey Puck G2
Krzysztof Basel
Dziennikarz, fotograf, twórca wideo z ponad 15-letnim stażem. Szef działu wideo w Spider's Web. Fan nowych technologii i nowych smaków z całego świata. Od lat związany z mediami foto i tech oraz branżą e-commerce. Przez niemal dekadę prowadził największy polski serwis o fotografii Fotoblogia.pl (Wirtualna Polska). Publikował w „Szerokim Kadrze", Digital Camera Polska, czy fotopolis.pl. Pracował też dla takich marek, jak Amazon, Allegro, Ceneo, Netguru, Divante czy TotalMoney.pl. Ceni szczery fotoreportaż, architektoniczny minimalizm, zdjęcia pokazujące prawdziwe życie, ale i intrygujące ujęcia z drona, dzięki którym odkrywa otaczający świat na nowo.