Canon EOS R3 to aparat, na który czekałem od dawna. Kiedy tylko otrzymałem go na krótkie testy, postanowiłem sprawdzić, czy jest tak dobry, jak mówi specyfikacja. Zabrałem go na meczu piłki nożnej i fotografowałem moim podstawowym teleobiektywem EF 400 mm f/2.8L IS USM III. Jak taki zestaw sprawdził się w boju?
Zacznijmy od początku. Na co dzień użytkuję Canona 1Dx Mark III, wcześniej korzystałem z drugiej, a także pierwszej generacji tego korpusu. Można więc śmiało napisać, że wieloletni kontakt z najwyższą serią aparatów japońskiego producenta wytworzył u mnie nawyki i przyzwyczajenia, zarówno w kwestii budowy korpusu jak i jego pracy. Cały swój workflow zbudowany poprzez lata pracy na stadionach oparłem na skróceniu czasu pomiędzy wykonaniem zdjęcia, a jego przesłaniem do publikacji, dalej pracując przy tym na surowych plikach RAW.
Od momentu prezentacji Canona R3 nie mogłem się już doczekać możliwości zabrania finalnej wersji tego aparatu na zlecenia, aby odpowiedzieć sobie na nurtujące mnie ciągle pytanie – czy to jest już ten czas, aby przejść na bezlusterkowca? Wątpliwości było wiele – od czasu pracy aparatu na baterii (zwłaszcza w momencie powstawania tego materiału w grudniu), poprzez ergonomię, autofokus kończąc na jakości zdjęć.
Mając na uwadze znajomość topowych lustrzanek Canona, mój pierwszy kontakt z Canonem EOS R3, odbył się bez najmniejszych zgrzytów. Wszystko było tam gdzie się tego spodziewałem i do czego byłem przyzwyczajony. Jedynie sam korpus sprawiał wrażenie mniejszego, i tak faktycznie jest. Canon EOS R3 to taki Canon EOS 1DX Mark III zmniejszony o 10%. Największą różnicą między nimi jest waga bezlusterkowca – 822 g (1015 g z kartą i akumulatorem) kontra 1250 g (1450 g) lustrzankowego starszego brata.
W codziennej pracy na imprezach sportowych nie narzekam ani na gabaryty ani wagę swojego dotychczasowego aparatu, ale rozumiem trend panujący na rynku oraz cel miniaturyzacji aparatów. Na szczęście na zmniejszeniu wymiarów nie ucierpiał a ergonomia. Oba gripy zapewniają świetny i pewny chwyt, a wielkość pokręteł, joysticków i przycisków pozostała bez zmian. Obsługa Canona EOS R3 jest na tym samym, najwyższym poziomie. Wady nowej obudowy? Przyczepiłbym się tylko do przeniesienia przycisku RATE spod wyświetlacza na górny lewy róg. W mojej pracy, jest to prawdopodobnie najczęściej używany przycisk. To nim oceniam dane zdjęcia lub włączam ich ochronę. Zmiana jego miejsca w nowym korpusie, była lekko kłopotliwa. Jednak po kilku godzinach pracy przyzwyczaiłem się już do nowego układu.
Przede wszystkim ruchomy wyświetlacz, typ zastosowanych kart pamięci oraz wizjer elektroniczny. Dotykowy, 3,2-calowy wyświetlacz o rozdzielczości ok. 4,15 mln punktów, oferuje kapitalną jakość obrazu. Dzięki temu, że jest to ekran odchylany i obracany, może pomóc przy fotografowaniu z niestandardowych perspektyw, znad głowy czy tuż przy ziemi. Doceniam także, że można go zamknąć, dzięki czemu nie jest zarażony na uszkodzenie w trakcie transportu.
Canon EOS R3, jak przystało na jego profesjonalny model (mimo iż Canon oficjalnie zapowiedział, że w przyszłości pojawi się model jeszcze wyższy) posiada dwa sloty na karty pamięci — CFExpress (typ B) oraz SDHC w najszybszym standardzie UHS-II. Zdecydowanie polecam korzystanie z możliwie szybkich kart, gdyż tryby seryjne oraz video robią wrażenie. Co prawda buforu R3 nie udało mi się ani razu zapchać (nawet fotografując w 30 kl./s w pełnych RAWach), ale przy zgrywaniu szybsze karty pokażą swoją przewagę. Jeżeli potrzebujemy szybko wysyłać zdjęcia wprost z aparatu, to znajdziemy tu wszystkie potrzebne złącza – USB-C (3.2 Gen 2), RJ-45, a także łączność Wi-Fi (2,4 oraz 5GHz).
Do tej pory byłem zwolennikiem lustrzankowych pryzmatów, zwłaszcza pracując na stadionach po zmroku. Po testach Canona EOS R3 zdecydowanie zmieniłem swój punkt widzenia. Nigdy nie kwestionowałem zalet bezlusterkowych wizjerów elektronicznych umożliwiających podgląd ekspozycji na żywo, czy możliwość oceny zdjęcia w wizjerze, gdy jest to niemożliwe na wyświetlaczu np. ze względu na ostre słońce. Przeszkadzały mi jednak takie aspekty, jak płynnością pracy, odczucie balansu bieli przy oświetleniu stadionowym czy też problem z migotaniem oświetlenia w gorszych halach sportowych.
W Canonie EOS R3 nie spotkałem żadnego z tych problemów. Aparat ma genialny wizjer elektroniczny OLED o rozdzielczości 5,76 Mpix i odświeżaniu 120 kl./s. Zapewnia świetny podgląd i bezproblemową pracę w dowolnych warunkach. Dodatkową zaletą jest funkcja symulacji wizjera optycznego. W trybie tym wyświetlany obraz jest nieco mniej kontrastowy i powinien być przyjaźniejszy dla oka. Na taki wizjer elektroniczny czekałem!
Aparat zabrałem na dwa wydarzenia — Mistrzostwa Dolnego Śląska — Samuraj Cup 2021 w Taekwondo, oraz na mecz Ekstraklasy pomiędzy WKS Śląskiem Wrocław a Cracovią. Dlaczego taki wybór? Różnorodne warunki oświetleniowe panujące na hali sportowej oraz stadionie, długi dzień zdjęciowy pozwalający ocenić realny czas pracy aparatu na baterii, a także poziom trudności, jaki stawiają przed sprzętem fotograficznym i systemami ostrzenia zawodnicy dynamicznie poruszający się w kaskach. Jakie obiektywy zabrałem ze sobą?
Podstawą był oczywiście Canon EOS R3. Postawiłem na ogniskowe, którymi fotografuję najczęściej takie wydarzenia i zawody: jasne 35 mm (Canon EF 35 mm F1.4L II USM) oraz 70-200 mm f/2.8 (Canon RF 70-200 mm F2.8L IS USM). Na mecz piłkarski nie mogło zabraknąć „czterysetki”, czyli EF 400 mm F2.8L IS III USM, z której korzystam na co dzień z 1DX III. Jak zapewne zauważyliście, nie wszystkie obiektywy były z natywnym mocowaniem RF. Szkła lustrzankowe EF podpinałem poprzez adapter EF-RF.
Tutaj Canon R3 rozwija skrzydła. Migawka mechaniczna pozwala na fotografowanie z prędkością 12 kl./s, zaś fotografując z migawką elektroniczną, osiągniemy aż 30 kl./s, oczywiście w pełnej rozdzielczości, w formacie RAW oraz z pełnym śledzeniem AF. Słowem WOW! Spytacie, czy aż taka prędkość jest potrzebna? W większości zastosowań wystarczające będzie 12 kl./s. Zdarzają się jednak sytuacje, kiedy uchwycenie idealnego momentu w dynamicznej akcji, wymaga szybszych trybów. Takie prędkości trybu seryjnego zawdzięczamy nowej matrycy typu stacked, której szybkość pozwoliła zniwelować efekt rolling shutter (zniekształcenia szybko poruszających się obiektów), można więc w końcu śmiało pracować na migawce elektronicznej na sportach typu baseball, golf, itp. Oprócz tego nowa matryca pozwala na ustawienie czasu nawet 1/64000 s. Warto też wspomnieć o rozbudowanym wykrywaniu migotania źródeł światła, szczególnie odczuwalnym i dokuczliwym podczas fotografowania przy użyciu migawki elektronicznej. Poza klasycznym, znanym z innych modeli „antyflickerem” nowością jest możliwość bardzo precyzyjnego dostrojenia wartości czasu naświetlania migawki elektronicznej. Dzięki temu możemy fotografować np. z czasem 1/1002.1 s. dopasowując się do zastanego oświetlenia.
Zawsze powtarzam, że sam tryb seryjny to dopiero połowa sukcesu. Kluczem do sukcesu jest system ustawiania ostrości. Porównując systemy topowego 1DX Mark III oraz R3 zauważamy, że menu jest bardzo zbliżone. Mamy pełną możliwość konfiguracji punktów AF i dopasowania jego pracy do naszych potrzeb. Najważniejszą zaletą R3 jest jednak rozłożenie punktów AF na całej powierzchni kadru, co ułatwia kreatywne kadrowanie oraz śledzenie obiektów pojawiających się w kadrze.
Podczas testów cały czas korzystałem z Eye AF, który działa pewnie i niezawodnie, nawet fotografując dynamicznie poruszających się zawodników. Jest on na tyle dopracowany, że R3 bez problemu poradziło sobie z zawodnikami taekwondo w kaskach, gdzie ostrość i tak ustawiona była na oko.
Nowością jest za to wybieranie punktów AF okiem. Noszę okulary, ale w większości sytuacji udawało mi się poprawnie skalibrować czujnik. Bez okularów było lepiej: skuteczność wynosiła 100%. Wiele osób uważa, że nowy system tylko marketingowy gadżet, który nie sprawdzi się w praktyce. Po moich testach mam zupełnie inne zdanie. To użyteczna funkcja, którą doceniam.
Prosty przykład — mamy kilku zawodników w różnych odległościach od nas albo po dwóch stronach kadru. Wystarczy, że spojrzymy na tego, który ma być wyostrzony i.. po problemie! Pokażmy, jak system działa w praktyce. Poniżej kilka sekwencji wykonanych w tym trybie
Typowa akcja piłkarska, a zarazem jedna z najtrudniejszych. Zawodnik biegnący w naszym kierunku oraz kolejny pojawiający się z boku kadru. Seria 64 zdjęć Canon EOS R3, Canon EF 400 mm F2.8L IS III USM, 1/1250 s, f/2.8, ISO 2000. Fot. Łukasz Skwiot.
Seria 98 zdjęć pokazująca przykład śledzenia zawodnika poruszającego się w kadrze. Canon EOS R3, Canon EF 400 mm F2.8L IS III USM, 1/1250 s, /f2.8, ISO 2000. Fot. Łukasz Skwiot.
61 zdjęć, Canon EOS R3, Canon RF 70-200 mm F2.8L IS USM, 1/500 s, f/2.8, ISO 2500. Fot. Łukasz Skwiot.
Mając możliwość robienia tak długich serii zdjęć, zwiększamy swoje szanse na złapanie akcji. 136 zdjęć, Canon EOS R3, Canon RF 70-200 mm F2.8L IS USM, 1/500s, f/2.8, ISO 2500. Fot. Łukasz Skwiot.
AF ustawiony na oczy zawodnika w niebieskim kasku, aparat utrzymał ostrość, nawet gdy zawodnik został na chwilę zasłonięty. 123 zdjęcia Canon R3, Canon RF 70-200 mm F2.8L IS USM, 1/500s, f/2.8, ISO 2500. Fot. Łukasz Skwiot.
Stworzyliśmy dla Was także nagranie „live” tego jak ostrzy ten aparat, oceńcie sami. Aaa, aby nagrać taki materiał, musiałem używać tylnego wyświetlacza, przez co nie miałem jak pokazać na filmie funkcji sterowania okiem
Długi czas pracy na akumulatorze to jedna z największych zalet lustrzanek. Zwłaszcza modele profesjonalne z dużymi ogniwami gwarantują wykonanie kilku tysięcy zdjęć bez ładowania. Canon EOS R3 korzysta z tego samego akumulatorach, co mój Canon EOS-1DX Mark III. Już sam ten fakt nastrajał mnie optymistycznie, bo w razie czego mogę korzystać z już posiadanych akumulatorów. Poza tym akumulator litowo-jonowy LP-E19 ma pojemność 2750 mAh, co zapowiada długą pracę.
W praktyce wykonałem aż 5441 zdjęć, zużywając, zaledwie 40% baterii! W trakcie fotografowania cały czas korzystałem z wizjera, przeglądając na nim materiał po każdej akcji. Wszystkie moje obawy zostały rozwiane.
Canon zdecydował się na zastosowanie w modelu EOS R3 pełnoklatkowej matrycy o rozdzielczości 24 Mpix. To zupełnie nowa, warstwowa matryca CMOS z tylnym podświetleniem, czyli mówiąc inaczej: CMOS BSI.
Nowy sensor ma kilka megapikseli więcej, niż matryca w moim Canonie EOS-1DX Mark III (20 Mpix), więc jest to zmiana zdecydowanie na plus. Szczególnie że nie tracimy nic na jakości obrazu, a wręcz zyskujemy. W pracy fotoreportera sportowego bardzo często kadruję zdjęcia, dzięki czemu mogę oddawać swoim klientom większe pliki, umożliwiające większe wydruki. Oczywiście nie jest to sprzęt stworzony typowo pod wielkogabarytowe powiększenia, czy wysokorozdzielczą fotografię komercyjną, ale dzisiejsze oprogramowanie bezproblemowo potrafi powiększać pliki RAW w razie konieczności. Warto o tym pamiętać.
Kolejnym parametrem, który jest niezwykle ważny w zawodowej pracy to dynamika tonalna matrycy. Często zdarza mi się pracować w warunkach nierównego oświetlenia. Do tej pory nie narzekałem na swoją matrycę w 1DX III, bezproblemowo mogąc odzyskiwać szczegóły zarówno w jasnych jak i ciemnych partiach obrazu. W EOS R3 jest nawet odrobinę lepiej, przynajmniej na oko.
Potwierdzają to także testy DxO, według których Canon EOS R3 ma najlepszy sensor ze wszystkich bezlusterkowców tej marki, oferując rozpiętość tonalną 14,7 EV.
Na koniec zostawiłem ulubiony temat z for internetowych – szumy i praca na wysokich czułościach. Zdarza mi się oddawać zdjęcia wykonane na ISO 10000-40000 i klienci nie mają zastrzeżeń co do ich jakości. R3 nie forsowałem co prawda tak wysoko, pracowałem w zakresie do ISO 6400 i z czystym sumieniem mogę napisać, iż poziom szumów jest na bardzo podobnym poziomie (o ile nie ciut mniejszym) niż w topowym 1Dx Mark III. Oczywiście na postrzeganie ilości szumu wpływa wyższa rozdzielczość matrycy.
Postęp aparatów jest niesamowity. Każda kolejna generacja wprowadza nowe funkcje ułatwiające fotografowanie. Do niedawna sądziłem, że ciężko stworzyć lepszy i bardziej kompletny korpus do fotografowania sportu niż mój Canon EOS-1DX Mark III. Canon EOS R3 zniszczył ten pogląd.
Wady? W trybie fotograficznym ciężko jest się do czegokolwiek przyczepić. Na pewno nie jest to najtańszy aparat, ale należy pamiętać, że jest to profesjonalny aparat przewidziany do zawodowej pracy. Dla mnie wadą są też dwa rodzaje kart pamięci, wolałbym dwie typu CFExpress zapewniające maksymalną wydajność i komfort pracy. Patrząc w specyfikację, zastanawiałem się, czy 12 kl./s w trybie migawki mechanicznej (w porównaniu do 16 w 1Dx Mark III) to nie spory „krok wstecz”, ale przy tak szybkiej matrycy i brakiem problemów z migotaniem LEDów nie widzę powodu, aby nie korzystać tylko z migawki elektronicznej. Na chwilę obecną nie ma także możliwości podpięcia do niego bezprzewodowego transmitera WFT zwiększającego zasięg WiFi, możliwe, że pojawi się to w przyszłości.
CZYTAJ TAKŻE: Canon EOS R3 – 8 rzeczy, które warto o nim wiedzieć
Podsumowując najwyższy obecnie bezlusterkowiec Canona ma wiele do zaoferowania. Prędkość zdjęć seryjnych 30 kl./s w połączeniu ze świetnym AF z wykrywaniem twarzy i oka, rozdzielczością 24 Mpix, kapitalnym wizjerem elektronicznym, solidną obudową i ergonomią, podnosi poprzeczkę bardzo wysoko. A to nie koniec, bo Canon zapowiedział, że pojawi się jeszcze wyższy, topowy model bezlusterkowca. Aż strach pomyśleć, jakimi funkcjami nas zaskoczy. Czy planuję zmianę? Po testach nie mam wątpliwości — Canon EOS R3 musi trafić w moje ręce!