Poradniki

Lampy błyskowe, które odmieniają rzeczywistość. Poradnik, sesja i testy Profoto D30

Jakub Kaźmierczyk / 05.01.2025

Jesień i zima to idealny czas, aby poszukać pomysłów na sesje zdjęciowe w ciekawych, nietypowych przestrzeniach, jak siłownia, bar czy barber. W tym poradniku pokaże Wam, jak sam wykonałem swoją ostatnią sesję z użyciem lamp błyskowych w pięknym salonie Blackbeard we Wrocławiu. Nie zabraknie kilku różnych stylizacji, omawiania każdej z nich, oraz testów nowej lampy Profoto D30.

Jesień i zima to pory roku, kiedy fotografowie większość czasu spędzają w studiach fotograficznych. Ciekawe studia są jednak oblegane i ciężko jakkolwiek się wyróżnić na tle innych fotografów z danego miasta. Każdy z nich miał już zdjęcia w tym, czy innym charakterystycznym miejscu.

Te miesiące to dobry moment na poszukanie innych, mniej codziennych miejsc do zrobienia sesji zdjęciowych. Trzeba wyjść poza schemat, bo wpisywanie w Google „miejsca do sesji we Wrocławiu” czy którymkolwiek innym mieście dadzą takie same, powtarzalne wyniki. Moje sesje na potrzeby różnych nagrań czy artykułów realizowałem już w salonie fryzjerskim, showroomie architektonicznym czy palmiarni — tak, żeby było to coś innego, niż robią wszyscy. Jeśli nie robimy dużego materiału, zawsze można dogadać się z jakąś ładną kawiarnią, fitness clubem czy nawet sklepem. Ja już wiem, że będę próbował dogadać sesję w sklepie Cztery Szpaki, który niedawno otworzył się we Wrocławiu. Wszystko jest oczywiście kwestią dogadania i ustalenia konkretnej stawki za wynajem miejsca, a często wolę zapłacić za coś, czego nie ma każdy z Wrocławia w swoim portfolio. Także otwierajcie szeroko oczy, szukajcie i dogadujcie!

Co w ogóle robimy?

Kiedy dowiedziałem się, że mam przygotować materiał, w którym pokażę przede wszystkim nową lampę Profoto D30, wiedziałem, że nie mogę zrobić kolejnej sesji w zwykłym studiu fotograficznym. Takich poradników na kanale Fotoformy znajdziecie już naprawdę wiele.

Plenery oczywiście odpadały, więc po dłuższym researchu znalazłem salon Blackbeard na ulicy Tęczowej, który jest połączeniem barbera z barem i sklepem z alkoholem. Lokal jest bardzo przestronny i ciekawie urządzony. Mieści się w starym ceglanym budynku, więc całość utrzymana jest w tym loftowym klimacie. Wiedząc gdzie będę pracował, zebrałem resztę zespołu – Anię Dąbkowską, z którą często pracujemy przy różnych projektach – naprawdę dobrze pozuje, więc wiedziałem, że bez problemu wcieli się w mocniejszą rolę, która będzie korespondowała z klimatem miejsca. Tu nie mogło obejść się bez mocniejszego makijażu, dlatego zaprosiłem do współpracy Daniela Nowaka, który zawsze wychodzi z inicjatywą jeśli chodzi o styl makijażu – tu zaproponował ciekawą, podwójną kreskę, co rzeczywiście świetnie dopełniło całość. Stylizacje ogarnąłem z moją żoną Amelią – miało być ciemno i z charakterem. Postawiliśmy na ekologiczną skórę w ciężkim płaszczu i pierwszym komplecie, a przy ostatniej stylizacji odkryliśmy trochę ciała używając cekinowych szortów i krótkiej marynarki. Całość dopełniły wysokie, mocne buty. Myślę, że wszystko naprawdę dobrze zadziałało. Wideo i zdjęcia zza kulis jak zawsze wykonał niezawodny Sebastian Górecki, a początki naszej współpracy sięgają prehistorycznych czasów naszej pracy w Fotoblogii.

Kiedy już wszystko miałem w głowie, przygotowałem moodboard, którym podzieliłem się z z zespołem, żeby naświetlić każdemu tego, co rzeczywiście wymyśliłem. Pamiętajcie jednak, że moodboard to nie lista ujęć, tylko raczej luźne pokazanie klimatu i kierunku sesji. Bardzo spodobała mi się kampania Zary z Kate Moss – to wytyczyło kierunek całości, ale oczywiście nie szukałem identycznego miejsca czy kadrów. Trzeba mocno oddzielić inspirację od kopiowania. Moodboardy zawsze robię w serwisie Milanote i totalnie go polecam!

Sprzęt to wisienka na torcie

Tak jak wspomniałem, Profoto miało w tym roku wiele różnych premier, a jedną z najważniejszych z pewnością jest model Profoto D30, który jest bohaterem naszego materiału, a w dwóch setach zdjęciowych to właśnie ta lampa była światłem głównym. Jak pewnie wiecie, od lat pracuję na lampach szwedzkiego producenta i jestem ich ogromnym fanem. Patrzę na nie jednak nie przez pryzmat pojedynczych produktów, a całego ekosystemu, jak również niezawodności na lata. Moje B1 nadal mają się świetnie! Owszem — nowsze konstrukcje są jeszcze lepsze, ale mimo swoich lat, naprawdę ciężko znaleźć mi ich jakieś słabsze punkty. Nadal z powodzeniem używam lamp zaprojektowanych 12 lat temu, co pokazuje, że jest to po prostu sprzęt na lata.

Profoto D30 reprezentuje zupełnie nową linię. Do tej pory mieliśmy jedną lampę kompaktową zasilaną z sieci — model D2 – jest absolutnie świetna (mam ich dwie sztuki). Obok D2 mieliśmy jeszcze D2i, czyli wersję Industrial, która pozbawiona była TTLa czy HSSa, ale za to miała wydajniejszy palnik i przystosowana była do większych obciążeń. Wypuszczając model D3, Profoto wsadziło do niego wszystko, co najlepsze, czyli niesamowicie wytrzymałe podzespoły, kwarcowy palnik, a słabsza wersja D3 ma 750 Ws. To oczywiście odbiło się na cenie, bo D3 to wydatek około 14000 zł. Cena jest jak najbardziej uzasadniona, bo lampa przeznaczona jest po prostu do ciężkiej orki w wielkich studiach e-commerce i nie tylko, ale z drugiej strony, jej parametry i wytrzymałość są po prostu zbyt wyśrubowane, żeby “zwykli” fotografowie potrafili z tego skorzystać. Tu właśnie pojawił się model D30 w cenie ok. 9000 zł i ta lampa ma właściwie wszystko, czego można oczekiwać o high-endowego produktu, ale nie w aż tak przemysłowym wydaniu. Czym zatem charakteryzuje się nowa lampa D30?

To przede wszystkim flesz podłączany do prądu — nie ma zasilania bateryjnego, choć oczywiście możemy podłączyć go do stacji zasilania typu Ecoflow – zresztą robiłem o tym materiał, który znajdziecie na kanale Fotoformy. Wystarczy spowolnić ładowanie lampy i z powodzeniem zasilimy ją stacją za 900 zł (ja testowałem Ecoflow River 2).

W porównaniu do modelu B10X Plus, który ma tę samą moc, ale może być zasilana zarówno z sieci, jak i z baterii, D30 ładuje się do pełnej mocy 3-krotnie szybciej, osiągając wynik 0,7s w porównaniu do 2,2s w B10X Plus. Myślę, że fotografowie, którzy działają głównie w studio i sporadycznie udają się w plener wybiorą D30, z kolei ci, którzy pracują pół na pół — sięgną po B10X Plus. W każdym razie fajnie, że mamy tak duży wybór!

D30 jest naprawdę mała i lekka, jak na swoje parametry — waży lekko ponad 2 kilogramy i jest świetnie wykonana. Tworzywo jest grube i pokryte cienką warstwą gumy, przez co nie ślizga się w rękach. Szkoda, że w standardowym wyposażeniu zabrakło uchwytu, który można dokupić opcjonalnie. Z kolei parametry to prawdziwy potwór – 500 Ws mocy, regulacja w zakresie 11 przysłon (od 0,5 do 500 Ws!), czyli do 1/1024 mocy — to sprawia, że bez problemu możemy pracować zarówno na f/16, jak i f/1.4 – lampa jest ultrauniwersalna. Do tego wspomniana szybkość ładowania — przy maksymalnej mocy to 0,7 sekundy, a przy minimalnej – 0,01 sekundy. To, co zasługuje na dużą uwagę to mocne światło modelujące z regulowaną temperaturą barwową. Nie dość, że można wykorzystać je do wideo, to świetnie nadaje się do użycia przy tzw. shutter dragu, gdzie łączymy błysk ze światłem ciągłym.

Na tej sesji, którą zrobiłem mojej żonie dopasowałem kolor światła modelującego do błysku, dzięki czemu wykorzystując technikę shutter drag uniknąłem zafarbów na poruszonej postaci. Fot. Jakub Kaźmierczyk.

W dzisiejszych czasach podczas sesji zdjęciowych nagrywa się rolki czy inne materiały do mediów społecznościowych, więc to naprawdę świetna sprawa. Sam doceniłem to, nagrywając materiał, bo przygotowując przebitki, nie musieliśmy żonglować balansem bieli w aparacie. Oczywiście światło modelujące nie zastąpi nam dużych lamp światła ciągłego do profesjonalnego wideo, ale jako uzupełnienie to rewelacja. Oczywiście to nie wszystko, bo jak na Profoto przystało, lampa świetnie trzyma parametry i ma rewelacyjne czasy błysku, szczególnie w trybie freeze. Mógłbym tu dalej piać peany na jej temat, ale najlepiej po prostu samemu sprawdzić działanie lamp tego producenta wypożyczając cały set do konkretnej sesji zdjęciowej. TTL i HSS są już sprawą oczywistą.

Do tego mój zestaw uzupełniłem lampami B10X Plus i A2. Obie lampy opisywałem w dedykowanych materiałach, gdzie to właśnie one były głównymi bohaterami konkretnych sesji, dlatego nie będę wchodził głęboko w szczegóły. B10X Plus to niesamowicie uniwersalna lampa o mocy 500Ws, również z 11-stopniową regulacją mocy i zasilaniem bateryjno-sieciowym. Z kolei A2 to malutka lampa bateryjna o mocy 100Ws – idealnie sprawdza się tam, gdzie nie mamy dużo miejsca, lub dużo przemieszczamy się ze sprzętem, bo akcesoria do lamp serii A są jeszcze mniejsze i lżejsze.

Całość wyzwalałem wyzwalaczem Profoto Connect Pro, czyli najnowszym transmiterem, który obsługuje aż 6 grup lamp i 100 kanałów, ma bardzo intuicyjny interfejs i wyposażony jest w bluetooth. Dzięki temu asystent może zmieniać parametry lamp na polecenie fotografa, co może jeszcze przyspieszyć pracę na planie.

Zestaw fotograficzny był bardzo prosty. To Canon R6 Mark II — rewelacyjny aparat ze świetną matrycą, niesamowicie skutecznym autofokusem i idealną pracą w trudnych warunkach oświetleniowych. Kosztuje około 9000 zł i ma wszystko, czego potrzeba do profesjonalnej pracy, o ile priorytetem nie jest rozdzielczość. Bardzo go lubię, zarówno do fotografii, jak i wideo. Drugą sztuką R6 II nagrywaliśmy przebitki do materiału wideo.

Do niego dołączony był obiektyw Canon RF 28-70 mm f/2L – jest ze mną od trzech lat i to był najlepszy zakup fotograficzny ostatnich lat. Jest duży i ciężki, ale odpłaca się pięknym obrazkiem, z powodzeniem zastępuje stałki z tego zakresu. Oczywiście niektórzy powiedzą, że nie ma f/1.2, przez co nie jest “magiczny”, ale ja absolutnie nie mam niedosytu wspomnianej magii. Gdyby dzisiaj ktoś mi go ukradł, jutro poszedłbym do sklepu po drugi, jest po prostu świetny! Zresztą dobrą jego reklamą jest fakt, że większość moich znajomych, którzy są w systemie Canona, też nim dysponuje i tylko jeden kolega przesiadł się na 24-70 bo 28-70 był dla niego za duży. Reszta, czyli przynajmniej 8 osób wyciska z niego siódme poty, i dobrze! W takich miejscach jak to, czyli z wieloma punktami świetlnymi dobrze jest też sięgnąć po filtr Black Mist, który lekko rozbije nam jasne punkty.

Profoto D30

Profoto D30

Sprawdź cenę
Fotoforma
Canon R6 Mark II

Canon R6 Mark II

Sprawdź cenę
Fotoforma

Czas na pierwsze zdjęcia

Sesję zaczęliśmy od klasycznych zdjęć na sofie w ciemnym klimacie, ale z doświetlonym tłem. Wiele osób popełnia błąd, że wchodząc do takiego miejsca jak to, włącza jedną lampę z softboxem i na tym bazuje przez całą sesję, przez co totalnie zabija klimat. Tu zdecydowanie sprawdza się powiedzenie “Light spaces, not faces” – rzeczywiście trzeba myśleć o tym, jak wygląda światło w poszczególnych planach, a nie tylko twarzy modelki. Do tego w takim wypadku dobrze jest wpuścić trochę światła zastanego do naszego zdjęcia, dlatego trzeba zapomnieć o klasycznych ustawieniach studyjnych pod tytułem 1/200s, f/4, ISO100. To spowodowałoby, że klatka byłaby czarna i wycinalibyśmy całe światło z pomieszczenia. Tu po kilku próbach wybrałem 1/80s, f/2, ISO800 – to dało mi dość ciemną ekspozycję, ale z widocznymi detalami sceny.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.
Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Następnie do tego obrazu zacząłem dodawać kolejne światła. Główną lampą było Profoto D30 z nowym, świetnym softboxem Octa 3ft i gridem – daje piękne, miękkie ale ukierunkowane światło. Lampę ustawiłem dość mocno z boku, żeby stworzyć dość mocny cień na części twarzy.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.
Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Następnie Profoto B10X Plus skierowałem na wystawę alkoholi w głębi pomieszczenia — dzięki temu tło nie zniknęło w ciemności. Zabrakło mi jednak lekkiego odcięcia Ani od tła, dlatego sięgnąłem po trzecią lampę – Profoto A2, którą wyposażyłem w soczewkę Fresnela, która zawęziła kąt świecenia do 34 stopni, i pięknie zarysowała włosy i kontur modelki.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.
Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Wszystkie lampy wyposażyłem w filtry CTO, czyli ocieplające błysk z około 6000K do około 3000K. Po co? W końcu pomieszczenie było oświetlone ciepłym, klimatycznym światłem. Jeśli dorzuciłbym tam zimne światło, po prostu pokłóciłbym te klimaty ze sobą i naraziłbym się na dziwne zafarby tam, gdzie mieszałoby się światło zastane z błyskiem. Użycie filtrów korekcyjnych w takich miejscach to podstawa. Po ustawieniu wszystkiego zrobiliśmy część zdjęć na kanapie i część, gdzie Ania wstała i założyła płaszcz w nieco inny sposób. Kilka minut i gotowe!

 

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Część druga — ostry błysk

Bardzo lubię bezpośrednie, ostre i dość bezwzględne światło. Wiele osób go nie lubi, bo twierdzi, że jest płaskie, nie ma głębi i podkreśla niedoskonałości. Owszem — nie wszędzie go użyjemy, bo nie do wszystkiego będzie pasować jego klimat. Z drugiej strony mając ciekawe wnętrze i mocno stylizację, nie mogłem się oprzeć, żeby go nie wykorzystać. Tym razem używałem tylko małej A2, którą trzymałem w ręce tuż nad obiektywem. W takich zdjęciach pozycja lampy ma kolosalne znaczenie, bo zakładając lampę na sanki i robiąc piony, cień kładzie się daleko obok modelki — to rzadko wygląda dobrze. Takie zdjęcia wyglądają najlepiej, kiedy cień jest krótki, tuż za modelką, dlatego niezależnie od tego, czy robimy piony, czy poziomy, lampa powinna być tuż nad obiektywem.

Tu wykorzystałem TTL, który w porównaniu do chińskich lamp, w Profoto działa rewelacyjnie. Dzięki temu mogłem zbliżać się i oddalać od modelki, a zestaw sam dobierał moc błysku do każdego kadru i robił to naprawdę dobrze! Jedyne co musiałem skorygować to dałem -1EV do błysku, bo jednak Ania była ubrana na czarno, więc bez korekty zdjęcia były nieco za jasne.

W ten sposób zrobiliśmy trochę zdjęć głównie w części barberskiej, ale poszliśmy też do części z barem, gdzie w dokładnie ten sam sposób zrobiłem jeszcze kilka zdjęć. Kilka minut i gotowe!

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Część trzecia: dorzućmy kolory!

Robiąc sesje zdjęciowe zawsze, staram się wykorzystać różne techniki. Szkoda mi całej siły i zaangażowania, które wkładam w organizację takiego przedsięwzięcia, żeby przywieźć zdjęcia w jednym klimacie. Oczywiście wszystko musi ze sobą grać i mieć wspólny mianownik, ale gdybym np. wszystkie zdjęcia zrobił tylko z ostrym błyskiem, czułbym mocny niedosyt. Ostatnie zdjęcia zrobiliśmy na stole: kadry od dołu zawsze wydłużają nogi i powodują, że sylwetka wygląda mocniej. Tu Ania założyła szorty z jetami i krótką marynarkę, a także wysokie buty. Zdecydowałem, że w ostatnim ustawieniu postawię w niemal 100% na światło błyskowe, szczególnie że fotografując na tę stronę, światła zastanego praktycznie nie było.

Światłem głównym znów była Profoto D30. Tu mocno doceniłem zmienną temperaturę barwową światła modelującego, bo dzięki temu udało nam się nagrać bardzo ładne przebitki na Anię. Tu wykorzystałem jeden z moich ulubionych modyfikatorów, czyli blaszanego, srebrnego beauty disha z gridem. W porównaniu do softboxa daje dużo kontrastowe i skupione światło — to idealnie pasowało mi do tego klimatu. Jednak pracując na 1/160s, f/2, ISO 200 tło zupełnie ginęło w cieniu.

Dlatego doświetliłem je Profoto B10X Plus z filtrem niebieskim — moim zdaniem wygląda to naprawdę świetnie! A co z kontrą? Oczywiście jej nie zabrakło — Profoto A2 z fresnelem i różowym filtrem, ustawiona za oknem świetnie dopełniła całość. Co ważne: tu każdy plan oświetlony jest osobno, dzięki czemu w mojej ocenie wszystko świetnie ze sobą gra.

Tu postanowiłem jeszcze dołożyć trochę dymu na sam koniec. To bardzo ważne, żeby planować sesję w ten sposób, że jeśli mamy w planach dym — dodajemy go do finalnych kadrów, bo zupełne wywietrzenie pomieszczenia trwa naprawdę długo. Użyłem tu małej wytwornicy dymu i puściłem go trochę za Anię. Dym zawsze powinien być użyty za bohaterami sesji i lubi światło kontrowe. Znów – kilka minut zdjęć i gotowe!

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Kilka słów podsumowania

Z utęsknieniem czekam na ciepłe, słoneczne dni. Nie wiem, czy wiecie, ale w Polsce średnio mamy tylko 66 dni słońca, podczas gdy w Alicante mają ich 5 razy więcej. Nie ma na co narzekać: po to mamy lampy, żeby nie być zależnym od kaprysów pogodowych. Jesień i zima to też najlepszy czas, żeby nauczyć się światła, bo w mojej ocenie jest to po prostu niezbędne, chcąc być aktywnym fotograficznie cały rok. W przeciwnym wypadku co powiemy klientowi, który będzie chciał sesję po 16?

Z drugiej strony mamy wiele różnych studiów, głównie w dużych miastach i totalnie zachęcam do korzystania z nich — tam też stworzymy świetne i zróżnicowane sesje. W pewnym momencie jednak przychodzi głód czegoś więcej, dlatego zachęcam do szukania ciekawych miejsc, w których można realizować kolejne projekty. Trzeba jednak pamiętać o pomyśle i mądrze planować światło, bo jeśli całą sesję zrobimy z octą pod kątem 45 stopni, na pewno wyjdzie monotonnie.

Dlatego też przyszedłem do Was z powyższym materiałem, który przede wszystkim ma pokazać różne możliwości, a także pokazać, w jaki sposób myśleć o świetle, a także łączyć różne źródła ze sobą. Najważniejsze, żeby całość urodziła się wcześniej w głowie, a na planie sesji stawiamy tylko kropkę nad i. Z tym Was zostawiam i trzymam kciuki za Wasze sesje!

Sprzęt wykorzystany w materiale:

Profoto D30

Profoto D30

Sprawdź cenę
Fotoforma
Profoto B1X

Profoto B1X

Sprawdź cenę
Fotoforma
Profoto A2

Profoto A2

Sprawdź cenę
Fotoforma
Profoto Connect Pro

Profoto Connect Pro

Sprawdź cenę
Fotoforma
Canon R6 Mark II

Canon R6 Mark II

Sprawdź cenę
Fotoforma
Canon RF 28-70 mm f/2L

Canon RF 28-70 mm f/2L

Sprawdź cenę
Fotoforma

Jakub Kaźmierczyk

Fotograf i bloger. Na co dzień realizuje liczne sesje zdjęciowe – nie straszne mu kulinaria, wnętrza czy zdjęcia biznesowe. Jest autorem licznych poradników o fotografii, jak również jednej z największych w Polsce baz wideoporadników o postprodukcji zdjęć. Po pracy spełnia się w sesjach portretowych, kocha podróżować. Jest zakręcony na punkcie gadżetów technologicznych i uwielbia dobrą kuchnię. Twierdzi, że fotografia to najlepsze, czym można się zająć – w końcu łączy się pasję z pracą.

Więcej w kategorii: Poradniki

Poradniki

Zróbmy trochę dymu! Sesja, poradnik i test dymiarki SmokeGENIE

Poradniki

Złota i niebieska godzina w fotografii. Czy to najlepszy czas na zdjęcia?

Poradniki

Zasilanie przy filmowaniu. Jak się za to zabrać?

Rzetelne testy naszych specjalistów

Testy

3 Legged Thing Punks 2.0 – sprawdzamy nowe zbuntowane statywy

Poradniki

3 powody, dlaczego warto wybrać karty pamięci Angelbird

Testy

4 powody, dla których Fujifilm X-T4 to mistrz uniwersalności

Zapisz się do newslettera
i bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera