Jeśli miałbym kupić jeden, jedyny obiektyw do systemu Mikro Cztery Trzecie, to zapewne byłby to OM SYSTEM M.Zuiko Digital ED 20 mm f/1.4 PRO. Dlaczego? Już tłumaczę.
Jeśli miałbym kupić jeden, jedyny obiektyw do systemu Mikro Cztery Trzecie, to zapewne byłby to OM SYSTEM M.Zuiko Digital ED 20 mm f/1.4 PRO. Dlaczego? Już tłumaczę.
Zdjęcie przykładowe w oryginale można pobrać TUTAJ.
Wiele osób postawiło już krzyżyk na aparatach marki Olympus, jak świat obiegła informacja o tym, że Olympus Corporation sprzedaje cały dział fotograficzny firmie JIP (Japan Industrial Partners) w połowie czerwca 2020 r. Nic bardziej mylnego. Po 85 latach od wypuszczenia na rynek swojego pierwszego aparatu firma Olympus Corporation przekształciła się w OM SYSTEM. Nowy właściciel przejął cały know-how, linie produkcyjne, oraz najważniejszych ludzi, którzy przez lata stali za premierami sprzętów marki Olympus. Cel jest jeden: dalej rozwijać świetne sprzęty fotograficzne wysokiej jakości, ale robić to w sposób dostosowany do współczesnych czasów, z dala od wielkiej korporacji. OM SYSTEM ma skupić się w dużej mierze na tym, co było główną zaletą systemu od samego początku, czyli małych rozmiarach, świetnej jakości wykonania, zaawansowanej technologii i świetnej optyce. Pierwszy korpus nowej marki podobno ujrzy światło w pierwszym kwartale tego roku.
Dotychczasowe produkty, będą nadal sprzedawane w dotychczasowej formie, czyli z logiem marki Olympus. Po przejęciu działu foto marki Olympus nadal trwały prace nad rozwojem kolejnych produktów, które swoje początki miały jeszcze przed transakcją, jak na przykład aparat obiektyw M.Zuiko Digital ED 8-25 mm f/4 PRO. Pierwszym produktem zaprojektowanym od początku już pod nowym szyldem, jest testowany przeze mnie ostatnio OM SYSTEM M.Zuiko Digital ED 20 mm f/1.4 PRO.
Pod względem wzornictwa i jakości wykonania, 20 mm F1.4 PRO to kontynuacja dziedzictwa marki Olympus. Gdyby zamienić nowe logo na stare, nikt nie odróżniłbym tego szkła wizualnie od innych obiektywów sprzed lat. Mamy tu zatem do czynienia z bardzo dobrze zaprojektowanym sprzętem, którego jakość wykonania stoi na poziomie najlepszych szkieł M.Zuiko z serii Pro.
„Dwudziestka” ma rozmiary 61.7 × 63.4 mm i waży zaledwie 247 g. Konstrukcja, wykonana z połączenia stopów metali oraz tworzywa sztucznego, jest uszczelniona przed kurzem czy zachlapaniami. Główną rolę na obudowie gra szeroki pierścień manualnego ustawiania ostrości, który ma fakturę charakterystyczną dla innych szkieł tego producenta i pracuje bardzo płynnie. Nie ma tu żadnych dźwigni, przycisków czy tarczy przysłony.
M.Zuiko Digital ED 20 mm F1.4 PRO ogólnie pracuje z dużą kulturą, a fotografowanie nim sprawie przyjemność. Zestaw z aparatem Olympus OM-D E-M5 Mark III wręcz zachęcał mnie do wyjścia na spacer na zdjęcia, czy codziennego, lifestylowego fotografowania. Już samo to wiele o nim mówi.
Nowy obiektyw daje piękny obrazek, pełen detali, wyraźny, z naturalnymi kolorami i kontrastem. AF jest szybki, precyzyjny, bez efektu „oddychania”. To tak w dużym skrócie. Przyjrzyjmy się mu jednak nieco bliżej.
Konstrukcja ma 11 soczewek (w 10 grupach), na którą składają się soczewki Super ED, ED, Super HR oraz asferyczne, zestawione tak, aby efektywnie zapewnić ostrość od środka do najdalszych narożników klatki. I rzeczywiście, jakość obrazu jest bardzo dobra już od f/1.4.
Fotografie są ostre w środku od samego początku, a po przymknięciu do f/4 czy f/5.6 stają się bardzo ostre. Nieco gorzej jest po bokach, głównie w samych rogach. Przy f/1.4 widać wyraźną różnicę ostrości, która jednak wyraźnie spada z każdym przymknięciem przysłony. Tak naprawdę przy f/2 jest nieźle, a na f/2.8 trzeba się postarać, aby dostrzec różnicę. Nieduża winieta jest widoczna przy f/1.4, ale po przymknięciu do f/2 jest minimalna, a znika zupełnie przy f/2.8.
Obiektyw pięknie rozmywa tło, a bokeh jest delikatny i przyjemny. Minimalna odległość ostrzenia to 25 cm, dzięki czemu możemy też fotografować z bliska różne detale, rośliny czy kwiaty spotkane na szlaku, a nawet pokusić się o piękne zdjęcia jedzenia z ładnym rozmyciem tła.
Projektanci nowej „dwudziestki” zadbali także o korekcję geometrii, chociaż nie wiem jak bardzo jest ona wspierana przez oprogramowanie aparatu. W E-M5 Mark III nie ma opcji sterowania tym aspektem. Wiem jednak, że na zdjęciach nie widać efektów dystorsji.
OM System M.Zuiko 20 mm f/1.4 PRO nieźle radzi sobie także z pracą pod światło. Flary są wprawdzie zauważalne, ale tylko czasami i mają przyjemną formę. Problem pojawia się mniej więcej od f/5.6, ale dopiero przy f/16 flary przybierają bardzo nieprzyjemne kształty i dominują wizualnie na zdjęciu. Pamiętajmy jednak, że fotografujemy aparatem z matrycą Cztery Trzecie i obiektywem f/1.4, więc rzadko kiedy będziemy tak mocno przymykać przysłonę. Mówiąc prościej: to nie flary znalazły mnie, a ja musiałem się specjalnie postarać, aby uzyskać takie efekty na zdjęciach. Przy normalnym zastosowaniu, nie ma się czego obawiać.
Najsłabiej wypada aberracja, która jest widoczna na zdjęciach pod mocne światło, przy mocnym kontraście, na przykład przy cienkich gałęziach, liściach, czy krawędziach. Problem występuje głównie przy f/1.4-2, czyli w najbardziej porządnym zakresie, z którego najczęściej się korzysta. Na szczęście, obrabiając zdjęcia RAW, purpurowej obwódki można się bardzo szybko i w prosty sposób pozbyć. Wystarczy zmienić położenie jednego suwaka w Lightroomie. Gorzej, jeśli chcemy zgrać zdjęcia na szybko na smartfona, nałożyć filtr i wrzucić na Instagrama.
Producent nie podaje, jaki rodzaj silnika AF zastosował, ale w praktyce nie ma to wielkiego znaczenia. Z moich obserwacji bowiem, że M.Zuiko 20 mm f/1.4 PRO jest bezgłośny przy ustawieniu ostrości, a silnik pracuje bardzo szybko i celnie. Obiektyw nie „oddycha” w trakcie ustawiania ostrości, także w trybie wideo.
M.Zuiko Digital ED 20 mm F1.4 PRO zapowiadał się dosyć nie pozornie, żeby nie powiedzieć nijako. Kiedy jednak wziąłem go na testy, pokazał swój prawdziwy charakter.
To jasny, uniwersalny obiektyw, który daje wiele możliwości. Podpięty do matrycy Cztery Trzecie, daje ekwiwalent ogniskowej 40 mm. Dobrze wbija się w obszerną ofertę M.Zuiko, pomiędzy modele 17 mm f/1,2 oraz 25 mm f/1,2. Jest od nich minimalnie ciemniejszy (ale nadal bardzo jasny), ale za to sporo tańszy, mniejszy i lżejszy. Poza tym, ogniskowa 40 mm jest bardzo uniwersalna — bliska 35 mm, więc dobra do reportażu, zdjęć w podróży, czy codziennych kadrów z życia, ale pozwala również na wykonanie portretu. Nieduża odległość ostrzenia (25 cm) sprawia, że nową „dwudziestką” możemy też uchwycić detale, np. podczas miejskiego spaceru czy na szlaku.
Obiektyw daje wysoką jakość obrazu, który jest pełny detali, wyraźny, ma naturalne kolory i kontrast. Wady optyczne są minimalne, a głównie może doskwierać aberracja, którą jednak jesteśmy w stanie szybko wyeliminować w Lightroomie. Konstrukcja jest świetnie wykonana, uszczelniona, chociaż trochę brakuje dźwigni zmiany MF/AF.
M.Zuiko Digital ED 20 mm F1.4 PRO został wyceniony na ok. 3200 zł. To cena dokładnie pośrodku, pomiędzy zbliżonymi szkłami tej marki o jasności f/1.2 (ok. 5000-6000 zł), a dużo prostszymi obiektywami f/1.8 (ok. 2000 zł). Moim zdaniem nowa konstrukcja ma świetny stosunek możliwości, rozmiarów i wagi do ceny. To dobra propozycja dla osób, które chcą kupić swój pierwszy lub jedyny stałoogniskowy obiektyw. Nie nadszarpnie tak budżetu, jak jaśniejsze wersje, ale oferuje niewiele mniej. To również interesująca oferta dla podróżników, fotografów ulicznych, dokumentalnych czy po prostu każdego, kto chce mieć dużo przyjemności z pracy z małym, świetnie wykonanym zestawem, który daje fajną jakość obrazka.
______
Do testów wykorzystujemy profesjonalne karty pamięci marki Angelbird, które gwarantują niezawodność i bezpieczeństwo materiałów.