Fotografia portretowa ma wiele twarzy. W tym poradniku wykonuję sesję portretową o zachodzie słońca. Zobaczycie od A do Z, jak wykonuję swoje zdjęcia portretowe, jak pracuję z modelką, oraz z jakiego sprzętu korzystam. Tym razem postanowiłem sięgnąć po nową wersję uniwersalnego zooma Sigma 24-70 mm f/2.8 DG DN II w parze z Leiką SL2-S. Zobaczcie, jaką swobodę twórczą daje tak duży zakres ogniskowych.
Wiele razy powtarzam, że sesja portretowa to odpowiednie ułożenie kolejnych elementów. Jeszcze 10 lat temu najważniejszy był dla mnie sprzęt i dysponując Canonem 5D Mark II z obiektywem 24-70 mm f/2.8L uważałem, że bez stałek f/1.4 w ogóle nie mam co podchodzić do robienia zdjęć portretowych. Na szczęście na przestrzeni lat moje postrzeganie mocno się zmieniło. O ile uważam, że stałki są rewelacyjnym wyborem do fotografii portretowej to jednak nie zawsze, jest to jedyny słuszny wybór.
Szybka plenerowa sesja portretowa — mój przepis na sukces
Kiedy na dworze robi się ciepło, bardzo lubię robić szybkie sesje plenerowe podczas zachodu słońca. Przepis na sukces?
pomysł i moodboard — komunikacja z osobami zaangażowanymi w projekt;
ładne światło — najlepiej zachodzące słońce;
fotogeniczne miejsce — tych w Polsce nie brakuje!
modelka/model, którzy potrafią pozować;
pasująca do całości stylizacja.
Jak widzicie, nie ma tu punktu „najlepszy sprzęt”, choć aparat i obiektywy, na których pracuję zazwyczaj, są z wyższej półki. W takich sesjach zdecydowanie wolę wybrać zoom niż stałkę — dlaczego? Daje mi znacznie szersze pole manerwu jeśli chodzi o kadrowanie. Będąc w jednym miejscu, mogę zrobić zarówno szeroki kadr całej sylwetki, jak i bliski portret. Wiele osób mówi, że obiektywy stałoogniskowe działają tak samo, ale zoom jest w nogach, a nie na pierścieniu ogniskowej. Zdecydowanie się z tym nie zgodzę, bo zmiana ogniskowej to wspomniana zmiana proporcji i plan amerykański zrobiony na 35 mm będzie wyglądał zdecydowanie inaczej niż taki sam plan przy 70 mm.
Leica SL2-S + Sigma 24-70 mm f/2.8 DG DN, fot. Jakub Kaźmierczyk.
Leica SL2-S + Sigma 24-70 mm f/2.8 DG DN II, fot. Jakub Kaźmierczyk.
Leica SL2-S + Sigma 24-70 mm f/2.8 DG DN II, fot. Jakub Kaźmierczyk.
Leica SL2-S + Sigma 24-70 mm f/2.8 DG DN II, fot. Jakub Kaźmierczyk.
Leica SL2-S + Sigma 24-70 mm f/2.8 DG DN II, fot. Jakub Kaźmierczyk.
Leica SL2-S + Sigma 24-70 mm f/2.8 DG DN II, fot. Jakub Kaźmierczyk.
Leica SL2-S + Sigma 24-70 mm f/2.8 DG DN II, fot. Jakub Kaźmierczyk.
Leica SL2-S + Sigma 24-70 mm f/2.8 DG DN II, fot. Jakub Kaźmierczyk.
Leica SL2-S + Sigma 24-70 mm f/2.8 DG DN II, fot. Jakub Kaźmierczyk.
Leica SL2-S + Sigma 24-70 mm f/2.8 DG DN II, fot. Jakub Kaźmierczyk.
Leica SL2-S + Sigma 24-70 mm f/2.8 DG DN II, fot. Jakub Kaźmierczyk.
Leica SL2-S + Sigma 24-70 mm f/2.8 DG DN II, fot. Jakub Kaźmierczyk.
Leica SL2-S + Sigma 24-70 mm f/2.8 DG DN II, fot. Jakub Kaźmierczyk.
Leica SL2-S + Sigma 24-70 mm f/2.8 DG DN II, fot. Jakub Kaźmierczyk.
A co z szeroko rozumianą plastyką? Oczywiście zoomy nieco cierpią w stosunku do jasnych stałek, ale w mojej ocenie efekt bokeh, który składa się na plastykę, nie powinien być wyznacznikiem tego, czy zdjęcia są dobre, czy nie, a jeśli to on wysuwa się na pierwsze miejsce w sesji, to znaczy, że położyliśmy inne jej aspekty.
Tym razem zabrałem Was na sesję z Martą — bardzo charakterystyczną modelką o niecodziennej urodzie. Podczas nagrań trafiliśmy na jedne z pierwszych ciepłych i słonecznych dni, dlatego zaplanowałem właśnie taką sesję. Zebrałem garść inspiracji i złożyłem to w bardzo prosty mooboard, który wysłałem modelce, wizażyście Danielowi Nowakowi i Sebastianowi Góreckiemu, który nagrywał całość.
Moim zamysłem była prosta i szybka miejska sesja przy zachodzącym słońcu w nieco oldschoolowej stylizacji. Spacer zaczęliśmy przy Bulwarach na ulicy Księcia Witolda we Wrocławiu, przeszliśmy przez most, Plac Uniwersytecki, a zdjęcia skończyliśmy przy ulicy Fredry. Całość zajęła nam jakąś godzinę, a z efektów jestem jak najbardziej zadowolony, choć wolałbym trochę więcej słońca przy fontannie na placu, ale cóż, i tak było dobrze!
Fotografia portretowa o zachodzie słońca — mój sprzęt
W moje ręce wpadła Sigma 24-70 mm f/2.8 Art DG DN II z bagnetem L-Mount. To druga wersja klasycznego „woła roboczego” japońskiego producenta. W porównaniu z poprzednikiem obiektyw został odchudzony, obudowa jest mniejsza, a autofokus dzięki silnikowi HLA – szybszy i dokładniejszy. Zmieniony układ soczewek spowodował z kolei polepszenie właściwości optycznych. Jak wygląda to w praktyce?
Jest po prostu bardzo dobrze. Zdjęcia są ostre od brzegu do brzegu, obiektyw ma dobrze skorygowaną dystorsję i aberracje, nieco gorzej radzi sobie z winietą. Największym plusem jest jednak jego niewielka waga i rozmiary. Dzięki temu z powodzeniem można zabrać go nie tylko do pracy, ale również na eksplorowanie nowych miejsc. Do tego jest bardzo dobrze wyceniony — kosztuje niespełna 6000 zł, czyli minimum 3000 zł mniej niż systemowe odpowiedniki Leiki, Panasonika czy Sony. W mojej ocenie — same plusy! Więcej na temat technicznych aspektów tego obiektywu, dowiecie się z recenzji Krzyśka Basela.
Leica SL2-S to z kolei aparat, którego używam od około 3 miesięcy i bardzo się z nim polubiłem. Kupiłem go jako uzupełnienie Leiki Q2, przy czym do SL2-S dokupiłem Sigmę 50 mm f/2 DG DN I C — rewelacyjną, mocno niedocenioną stałkę o pięknym designie, świetnym wykonaniu i wspaniałej jakości obrazu. Leica jak na aparat niemieckiego producenta przystało, jest niesamowicie dobrze wykonana. To blok metalu o oryginalnym, ascetycznym kształcie. Jest bardzo prosta w obsłudze za sprawą odchudzonego menu, szybka, ma wielki wizjer i praktycznie nie szumi na wysokim ISO. Nie jest jednak idealna, bo autofokus nie jest wyposażony w detekcję fazy i odstaje od układów w konkurencyjnych Canonach czy Sony. Czy to jednak sprawia, że aparat działa źle? Absolutnie nie, bo przy klasycznych sesjach portretowych te słabsze elementy naprawdę nie są denerwujące, a obcowanie z tak wykonanym korpusem daje dużo frajdy!
To kiedy Wy planujecie podobną sesję w Waszej okolicy?
Fotograf i bloger. Na co dzień realizuje liczne sesje zdjęciowe – nie straszne mu kulinaria, wnętrza czy zdjęcia biznesowe. Jest autorem licznych poradników o fotografii, jak również jednej z największych w Polsce baz wideoporadników o postprodukcji zdjęć. Po pracy spełnia się w sesjach portretowych, kocha podróżować. Jest zakręcony na punkcie gadżetów technologicznych i uwielbia dobrą kuchnię. Twierdzi, że fotografia to najlepsze, czym można się zająć – w końcu łączy się pasję z pracą.