Fujifilm X100VI to bez wątpienia bardzo popularny aparat, który kontynuuje hype jego poprzednika. To świetny aparat, który swoją popularność zawdzięcza nie tylko konstrukcji. Jego sekretem są symulacje filmów sprzed lat. W tym artykule zastanawiam się, dlaczego ich symulacje są tak popularne i czym różnią się od zwykłych filtrów konkurencji.
Fujifilm od lat zna się na kolorach
Fujifilm to jedyna firma na rynku, który od lat produkuje zarówno aparaty, obiektywy, jak i materiały światłoczułe, a nawet maszyny do ich wywoływania. Od lat zatem mają ludzi, którzy są specjalistami od kolorów i całego procesu chemicznego do ich uzyskiwania.
Kiedy era filmów tradycyjnych przeminęła (chociaż powoli się odrodziła), Japończycy wciąż mają wiedzę, jak tymi kolorami zarządzać, jak je odtworzyć w cyfrowym świecie oraz nadal produkują świetne aparaty. To oznacza, że ich matryce, aparaty nie tylko dają piękny obrazek, ale oferują coś jeszcze.
Kiedyś, za czasów mojego dziadka, każdy fotograf wiedział, że są osobne filmy o konkretnym charakterze. Inne filmy stosowało się do portretów, krajobrazów, czy sportu. Jedne miały ciepły charakter, inne: chłodny — mówiąc w skrócie. W pewnym stopniu to właśnie w taki sposób dokonywaliśmy wstępnej selekcji barw i charakteru naszych zdjęć, doprawiając całość na etapie wywoływania.
Dzisiejsze aparaty, oferują nam coś zupełnie innego, czyli zapis zdjęć w formacie RAW: całkowicie surowy obraz, bez żadnych ingerencji, preferencji, gotowy do tego, aby go obrobić w komputerze. Oczywiście, każdy aparat, matryca, ma swój określony charakter, ale to nie są ogromne różnice. Potrafią to oczywiście także aparaty Fujifilm, ale oferują coś jeszcze: zestawy symulacji klasycznych filmów, które świetnie emulują dawne czasy. I podobnie jak kiedyś, robią to już w momencie wykonania zdjęcia, dzięki czemu, dostajemy zdjęcia JPEG, gotowe do publikacji czy wydruku.
JPEG SOOC (prosto z aparatu) jest od razu gotowy
To rozwiązanie idealne dla osób, które nie tworzą treści dla klienta, do dalszej obróbki, z troską o maksymalną jakość. To rozwiązanie dla osób, które fotografują z pasji, dla siebie, w wolny czasie, kiedy podróżują czy robią zdjęcia rodziny, na ulicy. Stosowanie takich symulacji, sprawia, że nie musimy tych zdjęć nigdzie potem obrabiać: dostajemy gotowe klatki, które można przesłać na telefon, czy wydrukować. Bez godzin w Lightroomie.
W czasach, kiedy siedzimy przy komputerach dłużej niż kiedykolwiek to idealne rozwiązanie, które od razu mnie do siebie przekonuje. Jako twórca treści, spędzam przed komputerem po 8-10 godzin dziennie. Uwielbiam fotografować, ale myśl o tym, że mam spędzić kolejne godziny w czasie wolnym na obróbce zdjęć z podróży, sprawia, że odwlekam, odwlekam ten moment, aż w końcu tracę zupełnie entuzjazm i chęć do zajęcia się moimi zdjęciami. Zdjęciami, które dały mi tyle frajdy, kiedy wciskałem spust migawki.
Stosując symulacje filmów, od razu otrzymuję gotowe, stylowe obrazki, które mogę automatycznie przesłać do smartfona. I już. Bez godzin w Lightroomie, selekcji, obrabiania. To zostawiam tylko na kilka najlepszych, wybranych klatek, które naprawdę mają jakąś większość wartość. Poza osobistą wartością emocjonalną oczywiście.