Jeśli zastanawiasz się, jaki aparat do 10 tys. zł wybrać, to dobrze trafiłeś. Oto przegląd rynku takich aparatów. Wybraliśmy najlepsze z nich, argumentując, dlaczego tak uważamy. Jest w czym wybierać!
Jaki aparat do 10 tys. zł wybrać?
Wybór odpowiedniego aparatu to zawsze trudna sprawa. Bez względu na to, czy mówimy o aparacie na początek, aparacie do 5000 zł, czy aparacie do filmowania. Nie tylko trzeba przejrzeć wiele różnych modeli, ich specyfikacji i opinii innych, to jeszcze przeanalizować ofertę obiektywów. Aby to ułatwić, przygotowałem przegląd najlepszych aparatów do 10 tys. zł. Albo raczej aparatów za ok. 9-10 tys., bo jeśli potrzebujesz czegoś dużo tańszego, to znajdziesz osobne poradniki na ten temat.
Dlaczego w cenie do 10 tys. zł? Bo to budżet, za który można kupić naprawdę dobry sprzęt. Od zaawansowanych aparatów pełnoklatkowych, po wypasione korpusy z mniejszymi matrycami (APS-C i 4/3). Każdy z wymienionych tu aparatów to po prostu bardzo dobry sprzęt, ale niektóre patrząc obiektywnie, mają nieco więcej do zaoferowania, niż inne. Najważniejsze jest jednak, aby najpierw odpowiedzieć sobie na pytanie, jaki aparat jest mi potrzebny? Do zdjęć, wideo, a może jednego i drugiego? Czy zależy mi bardziej na jakości obrazu, plastyce, czy rozmiarach, uszczelnieniach czy stabilizacji? Jeśli znasz odpowiedzi na te pytania, będzie Ci dużo łatwiej wybrać swój wymarzony aparat. I mam nadzieję, że ten artykuł ułatwi to zadanie.
Nasz wybór: Panasonic Lumix S5 II — mistrz możliwości do ceny
Jeśli nie chcesz długo szukać i być zadowolony, sprawdź Panasonika Lumix S5 II. Moim zdaniem to obecnie pod wieloma względami, najlepszy aparat do 10 tys. zł. W dużej mierze oferuje możliwości, które inne marki w swoich aparatach, wyceniają o kilka tysięcy drożej. Już pierwszy model był dobrą ofertą, ale w jego następcy, poprawiono wszystkie bolączki poprzednika. To mistrz możliwości do ceny.
Panasonic Lumix S5 II otrzymał nową, pełnoklatkowa matrycę BSI CMOS o rozdzielczości 24 Mpix, która daje wspaniałe kolor prosto z korpusu. Do tego mamy tu prędkość zdjęć seryjnych aż do 30 kl./s, bufor na 200 zdjęć, oraz tryb wysokiej rozdzielczości 96 Mpix. Mocnym punktem specyfikacji jest też Dual Native ISO, który wynosi ISO 100 i ISO 1600 w przypadku zdjęć oraz ISO 640 i ISO 4000 w przypadku filmowania w Log.
Panasonic Lumix S5 II (po lewej) i Panasonic Lumix S5 (po prawej).
Panasonic Lumix S5 II (po lewej) i Panasonic Lumix S5 (po prawej).
Panasonic Lumix S5 II (po lewej) i Panasonic Lumix S5 (po prawej).
Nowy joystick w Panasonicu Lumix S5 II.
Panasonic Lumix S5 II (po lewej) i Panasonic Lumix S5 (po prawej).
Ukryty wentylator w Panasonicu Lumix S5 II.
Panasonic Lumix S5 II.
Najważniejszą nowością jest jednak hybrydowy system AF, który w końcu świetnie działa! Autofokus jest oparty o 315 pól detekcji kontrastu i 779 pól detekcji fazy. Działa szybko, celnie, dobrze rozumie też, gdzie ma ostrzyć. Nie jest to może poziom najnowszych aparatów Sony, ale jest bardzo blisko i nawet lepiej, niż w korpusach Canon.
Lumix S5 II to także całkiem zaawansowany sprzęt do wideo. Nagrywa w 6K 30 kl./s 10-bit, 4:2:0, ale nawet ciekawszym trybem, będzie 4K do 60 kl./s 10-bit 4:2:2. Wbudowany i ślicznie ukryty wentylator zapewnia nieograniczony czas nagrywania. Do tego matryca jest świetnie stabilizowana. Mocne punkty to także ulepszony wizjer elektroniczny 3,68 mln punktów, ulepszony 8-kierunkowy joystick, dwa gniazda kart pamięci UHS-II, pełnowymiarowe złącze HDMI. A to wszystko w promocji za 8999 zł w promocji!
Jeśli szukasz prostego w obsłudze, malutkiego i lekkiego aparatu, który oferuje możliwości i jakość zdjęć oraz filmów z wysokiej półki, sięgnij po Canona EOS R8.
Canon EOS R8 w kilku zdaniach to połączenie korpusu Canon EOS RP, z wnętrzem Canona EOS R6 Mark II bez stabilizacji matrycy. Kosztuje ok. 9000 zł, czyli jest dokładnie w połowie między EOS RP (ok. 5000 zł), a EOS R6 II (ok. 14300 zł). Świetnie sprawdzi się jako aparat dla zaawansowanego amatora, jako drugi korpus w torbie profesjonalisty, czy do podpięcia na gimbala. Widzę go jako sprzęt do podróżowania, zdjęć krajobrazowych, lifestylowych ujęć codziennych, portretów czy fotografii ulicznej, dokumentalnej.
Serem EOS R8 jest pełnoklatkowa matryca CMOS FSI 24 Mpix wzięta prosto z EOS-a R6 Mark II, czyli aparat po połowę droższego. Niestety, sensor nie jest stabilizowany i to chyba największa wada tego modelu. Stabilizowane są natomiast niektóre obiektywy Canon RF, co nieco ratuje sytuację. Aparat nie jest aż tak szybki, jak R6 Mark II w trybie migawki mechanicznej (6 kl./s przy użyciu elektr. migawki z 1. kurtyną i Servo AF), ale w trybie migawki elektronicznej, mamy aż 40 kl./s. Warto przy tym dodać, że rolling shutter jest pod kontrolą i nie przeszkadza.
Potęgę widać w trybie wideo, w którym EOS R8, niemal nie różni się od R6 Mark II. Ok, może nie ma możliwości nagrywania 6K RAW na rejestrator, a czas nagrania to maksymalnie 2 godziny, ale cała reszta to bez zmian. A zatem, mamy tu do dyspozycji 4K UHD do 60 kl./s bez cropa, nadpróbkowane z 6K, Full HD do 180 kl./s, Canon Log 3 i HDR PQ. Równie dobrze radzi sobie system AF, który potrafi wykrywać oczy, twarze, całą głowę, oraz całe ciało, a także zwierzęta i różne pojazdy.
Słabsze punkty? Oprócz braku sytemu stabilziacji matrycy Canon EOS R8 ma tylko jeden slot na karty pamięci SDHC i jest zasilany małym akumulatorem LP-E17 (jak w EOS RP). Na korpusie nie znajdziemy też klasycznego joysticka do wybory punktów AF.
Wyróżnienie: Sony A7 III – uniwersalny i w dobrej cenie
Sony A7 III jest obecny na rynku od kwietnia 2018 roku. Ten pełnoklatkowy korpus nie tylko nie stracił na wartości, ale moim zdaniem wręcz na niej zyskał. To jeden z najbardziej zbalansowanych i użytecznych aparatów na rynku, który w dodatku jest obecnie dużo tańszy, niż w dniu premiery. Poza tym, przez ostatnie 4 lata, na rynku pojawiło się sporo nowych, świetnych obiektywów z mocowaniem Sony E. To uniwersalny korpus, który sprawdzi się zarówno do fotografii, jak i do nagrywania wideo. Jest też w zasadzie najtańszą, współczesną pełną klatką w systemie, który oferuje najbardziej rozbudowaną ofertę obiektywów.
Sony A7 III ma pełnoklatkową matrycę o rozdzielczości 24 Mpix, która umożliwia fotografowanie w trybie seryjnym z prędkością do 10 kl./s. Korpus wyróżnia się solidną ergonomią, szybkim i celnym AF (693 punkty ostrości) i wydajnym akumulatorem (700-800 zdjęć). W trybie wideo umożliwia nagrywanie w rozdzielczości 4K 30 kl./s (100 Mb/s, 8-bit) oraz Full HD 120 kl./s. Nie zabrakło krzywych gamma S-Log3 i S-Log2, profili obrazu HLG (Hybrid Log-Gamma) czy HDR, a także zebry i focus peaking. W złączach też na bogato: są dwa minijack (mikrofon i słuchawki), USB-C do ładowania czy mikroHDMI. Decydując się na zakup Sony A7 III, trzeba liczyć się z pewnymi ograniczeniami. Przede wszystko, ekran LCD ma niską rozdzielczość jak na dzisiejsze standardy, a funkcje dotykowe są ograniczone. Vlogerom może przeszkadzać, że ekran nie jest obracany o 180 stopni. Migawka jest dosyć głośna i ma mało przyjemny dźwięk. W kwestii wideo, mamy do dyspozycji wewnętrznie wyłączenie zapis 8-bit, ale tryb HLG pozwala sobie z tym poradzić. Jak na dzisiejsze standardy, brakuje 4K 60 kl./s, ale znów, nie dla każdego ma to większe znaczenie.
Sony A7 III świetnie sprawdzi się w większości amatorskich i wielu profesjonalnych zastosowaniach — zarówno w fotografii, jak i wideo. To dobra propozycja na pierwszą pełną klatkę, przejście ze świata amatorskich korpusów, czy po prostu, uniwersalny sprzęt do wielu zastosowań. Jak na 5-letni aparat, Sony A7 III ma pewne ograniczenia w porównaniu do najnowszych modeli i warto sobie z tego zdawać sprawę. Jednak w tym, co najważniejsze, radzi sobie wciąż wyśmienicie, oferując wysokiej jakości zdjęcia i filmy czy dobry AF.
Fujifilm X-T5 – klasyczny aparat do fotografowania
Fujifilm X-T5 to jedyny aparat z matrycą APS-C w zestawieniu najlepszych aparatów do 10 tys. zł. To sprzęt piękny, klasyczny, stworzony przede wszystkim z myślą o fotografach, a nie twórcach hybrydowych czy filmowcach. Dobrze sprawdzi się nie tylko w fotografii ulicznej, podróżniczej, czy reporterskiej, ale także krajobrazowej i produktowej.
Aparat ogólnie wygląda niemal identycznie jak X-T4, którego test możecie przeczytać na naszym blogu. Układ przycisków i tarcz jest klasyczny dla Fufjifilm, czyli nie ma tu tarczy trybu PASM, ale mamy tarcze z czasem naświetlania, czułością, czy ekspozycją. Przysłonę zmieniamy na obiektywie. X-T5 ponownie (jak X-T3) ma ekran dwustronnie odchylany w osi obiektywu (w poziomie lub pionowo). Do zdjęć to zdecydowanie lepsze rozwiązanie, ale do vlogowania już nie koniecznie. Ekran takie same parametry jak w X-T3.
Sercem tego pięknego korpusu jest nowa matryca o rozdzielczości aż 40 Mpix oraz procesor: oba identyczne elementy jak w modelu X-H2. To sprawia, że X-T5 oferuje świetną jakość obrazu, pełną detali, zachowując charakterystyczne dla tej marki kolory. X-T5 w trybie wideo oferuje maksymalnie 6,2K, lub nadpróbkowany z tej rozdzielczości zapis 4K HQ do 30 kl./s, w kompresji All-i, ale obarczony cropem 1,23x. Jeśli chcemy się go pozbyć, to zapis będzie realizowany z pominięciem poszczególnych linii pikseli.
OM System OM-1 – najlepszy do podróży i zdjęć przyrodniczych
O ile w cenie do 10 tys. zł, można kupić średniej klasy pełną klatkę, o tyle za te same 9-10 tys. zł, w systemie Mikro Cztery Trzecie dostaniemy sztandarowy model z najwyżej półki.
OM-System OM-1, bo o nim mowa, to przełomowy korpus tej marki. W świetnie zaprojektowanym, pancernym korpusie (599 g z kartą pamięci i akumulatorem), znajdziemy nową matrycę stacked BSI CMOS o rozdzielczości 20 Mpix, która daje szerszy zakres dynamiki tonalnej i prędkość zdjęć seryjnych do nawet 120 kl./s przy migawce elektronicznej. Do tego mamy szeroki zakres czasu naświetlania: 60 s – 1/32000 s. Korpus wyposażono w świetny wizjer elektroniczny OLED o rozdzielczości 5.76 mln punktów, powiększeniu 1.65× i odświeżaniu na poziomie 120 kl./s. Do tego mamy tu bardzo dobrym AF, fantastyczny system stabilizacji matrycy i ogromną ofertę dobrych, małych i lekkich obiektywów.
OM-System OM-1 to mój wybór numer jeden do zdjęć przyrodniczych. Mniejszy sensor sprawia, że mamy też mniejsze obiektywy, co w przypadku długich zoomów, robi ogromną różnicę. OM-1 ma najlepsze na rynku uszczelnienia, co docenimy, zabierając aparat w góry czy wymagającą podróż. Zaleta tego aparatu, czyli matryca 4/3, może być zarazem jego najsłabszym punktem. Mniejszy sensor szybciej zaczyna szumić, a jej rozpiętość tonalna, nie jest tak dobra, jak w sensorach pełnoklatkowych. Nie polecałbym zatem tego sprzętu do zdjęć portretowych, nocnych, czy produktowych.
Jeśli poszukujesz zaawansowanego aparatu do 10 tys. zł, który będzie się najlepiej sprawdzał w nagrywaniu wideo, to mocną propozycją jest Panasonic Lumix GH6. Następca legendarnych, cenionych bezlusterkowców z matrycami 4/3.
W Lumixie GH6 usprawniono praktycznie wszystko. Mamy tu nowy, dopracowany pod każdym względem korpus ze wbudowanym wentylatorem i wzorową ergonomią. W środku dostajemy nową matrycę 25 Mpix Live MOS w technologii Dual Output Gain (osobne przetworniki dla niskich i wysokich czułości) oraz nowy procesor Venus Engine z dwukrotnie większą mocą przetwarzania.
Ten duet otwiera możliwości do bardzo rozbudowanego trybu wideo. Lumix GH6 pozwala nagrywać 10-bitowe materiały 5,7K z prędkością 60 kl./s, próbkowaniem 4:2:0, w kompresji LongGOP natywnie w kodeku ProRes 422 HQ lub ProRes 422. Dla rozdzielczości 5,7K oraz 4,4K dostępny jest ponadto tryb anamorficzny z wieloma współczynnikami dekompresji materiału na podglądzie.
Gdy zejdziemy do rozdzielczości 4K otrzymamy jeszcze więcej w zakresie dostępnych klatkaży, próbkowania kolorów i kompresji. W tym trybie aparat pozwala na nagrywanie 10-bitowych materiałów C4K (format 17:9) z prędkością do 60 kl./s, próbkowaniem 4:2:2 i kompresją ALL-i lub do 120 kl./s w przypadku 10-bitowego materiału 4K z próbkowaniem 4:2:0 (oraz do 300 kl./s w przypadku rejestracji Full HD). Dzięki aktywnemu (i uszczelnionemu) systemowi odprowadzania ciepła ze wbudowanym wentylatorem w każdym z tych formatów będzie można nagrywać beż żadnych ograniczeń czasowych.
Jeśli jesteś miłośnikiem marki Nikon albo może masz starsze szkła z lustrzanek, to w cenie do 10 tys. warto zwrócić uwagę na model Nikon Z6 II. Biorąc go w dłonie, poczujesz się jak w domu. Aparat ma wręcz wzorową ergonomię oraz jakość wykonania. Każdy element jest dopracowany, świetnie spasowany, a stop magnezowy pokryty delikatnie matową farbą o przyjemnej strukturze.
W środku mamy pełnoklatkowy sensor BSI CMOS o rozdzielczości 24.5 Mpix z 5-osiowym systemem stabilizacji. Autofokus działa dobrze, chociaż to nie poziom Sony czy Canona. W trybie wideo Nikon Z6 II oferuje możliwość nagrywania wideo 4K do 60 kl./s lub Full HD 120 kl./s, ale niestety tylko w 8-bitach. Aby mieć 10-bit, trzeba podłączyć zewnętrzny rejestrator. Nie zabrakło natomiast płaskiego profilu N-Log.
Dziennikarz, fotograf, twórca wideo z ponad 15-letnim stażem. Szef działu wideo w Spider's Web. Fan nowych technologii i nowych smaków z całego świata. Od lat związany z mediami foto i tech oraz branżą e-commerce. Przez niemal dekadę prowadził największy polski serwis o fotografii Fotoblogia.pl (Wirtualna Polska). Publikował w „Szerokim Kadrze", Digital Camera Polska, czy fotopolis.pl. Pracował też dla takich marek, jak Amazon, Allegro, Ceneo, Netguru, Divante czy TotalMoney.pl. Ceni szczery fotoreportaż, architektoniczny minimalizm, zdjęcia pokazujące prawdziwe życie, ale i intrygujące ujęcia z drona, dzięki którym odkrywa otaczający świat na nowo.