Poradniki

Potęga jednej lampy w studiu. 10 świetnych setupów

Jakub Kaźmierczyk / 10.08.2024

Jedna lampa, jedna modelka i dziesięć świetnych ustawień w studiu. Wyciskam maksimum z minimum sprzętu, szukając ciekawych efektów z różnych modyfikatorów, kreacji i póz modelki.

Na co dzień w mojej pracy niejednokrotnie wykorzystuję 5 czy 6 lamp, ale realizując własne sesje, często idę w minimalizm, sięgając właśnie po jedną lampę. Z drugiej strony szybko się nudzę, dlatego staram się zawsze wycisnąć maksimum z minimum sprzętu. Mając tylko jedną lampę i kilka modyfikatorów możemy robić prawdziwe cuda i właśnie o tym jest ten materiał. Zapraszam do lektury i obejrzenia całego, bardzo obszernego filmu!

W ciągu roku prowadzę przynajmniej 20 warsztatów fotograficznych. Tworzę również szkolenia online, pokazując mnóstwo różnych ustawień światła. Umarłbym z nudów, powtarzając w kółko te same ustawienia, więc cały czas szukam nowych pomysłów. Wiele osób, które rozpoczynają swoją przygodę z pracą w studiu, najczęściej kupuje jedną lampę i oktę, ale już po pierwszych tygodniach testów, okazuje się, że wszystkie zdjęcia wyglądają bardzo podobnie. Trudno się dziwić, bo najczęściej ustawiają lampę górno-bocznie.

SPRAWDŹ TEŻ: Błękitna godzina to idealna pora na zdjęcia portretowe. Poradnik

Zamiast jednak dokupować drugą lampę, sugerowałbym dokupienie kilku modyfikatorów i kombinowanie z ustawieniem lampy względem fotografowanej osoby. Zupełnie inne efekty otrzymamy, ustawiając lampę w odległości kilkudziesięciu centymetrów, a inne — kilku metrów. Ta sama okta ustawiona za modelką da totalnie inny efekt niż ustawiona nad nią. Zmieniając miękki modyfikator na twardy, otrzymujemy kolejne możliwości. Równie dobrze mógłbym przygotować 15 setupów, ale wtedy film trwałby przynajmniej półtorej godziny, pamiętajcie jednak, że pokazane 10 ustawień to wcale nie koniec!

Przygotowanie do sesji!

To element, którego absolutnie nie możemy pominąć. Mam wrażenie, że wielu fotografów skupia się jedynie na technicznym aspekcie sesji, ale wszystko wokół schodzi na dalszy plan. Wierzcie mi — nie wystarczy zarezerwować studia, umówić modelkę i wizaż na miejscu, a później próbować coś uszyć z tego, co zastaliśmy. Kiedyś sam tak robiłem i rzadko kiedy wracałem zadowolony z efektów. Dzisiaj ten proces wygląda zupełnie inaczej, co przekłada się na konkretny plan i zdecydowanie lepsze efekty! Nie będę się tu mocniej rozpisywał o całym procesie, ale pokrótce wygląda to tak:

  • Inspiracja i motyw przewodni;
  • Moodboard;
  • Kontakt z zespołem i przestawienie moodboardu;
  • Rozpisanie światła i przypisanie stylizacji do każdego setu;
  • Realizacja sesji;
  • Postprodukcja.

Wystarczy, że pominiemy któryś z etapów i efekty najprawdopodobniej będą dużo gorsze. Dlaczego? Wyobraźcie sobie to zdjęcie, jeśli Ania miałaby na sobie zwiewną sukienkę w kwiatki. Totalnie by się to ze sobą pokłóciło. Jeśli nie byłoby komunikacji między nami przed zdjęciami, jest duża szansa, że wiele rzeczy poszłoby nie tak, jak trzeba. Wystarczy poświęcić godzinę-dwie na tydzień-dwa przed sesją, żeby wszystko dopiąć na ostatni guzik, a podczas samej sesji, zamknąć nasz pomysł w konkretnych kadrach. Do sesji zaprosiłem Anię Dąbkowską, z kolei makijaż wykonał Daniel Nowak. Uwielbiam z nimi pracować!

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Sprzęt — co ze sobą zabrałem?

Oczywiście wspomnianą jedną lampę! Tym razem padło na Profoto B10X Plus, która w mojej ocenie jest obecnie najbardziej uniwersalną lampą na rynku. Przede wszystkim może być zasilana zarówno z baterii, jak i z sieci, bez dodatkowych adapterów wpinanych w miejsce zasilacza. Chcemy pracować cały dzień w studio — podłączamy kabel i sprawa załatwiona. Plener? Ładujemy baterię i działamy pełną mocą, gdzie tylko chcemy.

Profoto B10X Plus + Canon EOS R6 Mark II. Fot. Jakub Kaźmierczyk.
Profoto B10X Plus + Canon EOS R6 Mark II. Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Do tego B10X Plus jest bardzo mała i lekka jak na swoje możliwości. Jej moc to aż 500 Ws i uważam to za złoty środek, większość moich lamp ma właśnie 500 Ws i nie przypominam sobie, żebym narzekał na niedobory mocy. Z drugiej strony, jak na lampę z najwyższej półki przystało, oferuje regulację w zakresie aż 11 przysłon! Co to oznacza? Że zrobimy zdjęcia zarówno na otwartej przysłonie, jak i wyższym ISO, np. przy fotografii wieczornej w plenerze, jak również możemy domknąć przysłonę w studio, czy przebijać się przez słońce w plenerze — prawdziwy mistrz uniwersalności!

Profoto B10X Plus

Profoto B10X Plus

Sprawdź cenę
Fotoforma
Profoto B10X Plus. Fot. Jakub Kaźmierczyk.
Profoto B10X Plus. Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Do pary z B10X Plus dobrałem wyzwalacz Profoto Connect Pro w wersji do Canona. Sam korzystam z jego poprzednika, ale ilekroć wypożyczam nowszą wersję, tyle razy coraz mocniej mnie kusi, bo widać, że technologia i design poszły tu mocno do przodu. Wyzwalacz przede wszystkim charakteryzuje się piękną, monolityczną bryłą, jasnym ekranem OLED i przejrzystym menu. Do tego obsługuje grupy od A do F (poprzednik od A do C), a także pracuje w dwóch systemach zmiany mocy — Air 1 i 2.

Pilot Profoto Connect Pro Canon, fot Jakub Kaźmierczyk.
Pilot Profoto Connect Pro Canon, fot Jakub Kaźmierczyk.

Pierwszy system pokazuje tylko zastosowaną korektę do konkretnej grupy, bez pokazywania mocy na bieżąco, a Air2 pokazuje konkretną moc na poszczególnych grupach. Poprzednik pracuje tylko w systemie bez pokazywania mocy, a jedynie korektę. Mnie osobiście to nie przeszkadza, ale osoby, które chcą znać aktualną moc lamp, docenią nowszy system — do wyboru, do koloru.

Pilot Profoto Connect Pro Canon

Pilot Profoto Connect Pro Canon

Sprawdź cenę
Fotoforma

Do tego dobrałem szereg akcesoriów. Profoto — jak sama firma mówi o sobie to — Light Shaping Company, więc wybór jest ogromny i stale rośnie. Konkretne modyfikatory będę jednak opisywał w dalszej części artykułu przy wybranych setach.

Jeśli chodzi o zestaw fotograficzny, tym razem postawiłem na Canona EOS R6 Mark II, który jest rewelacyjnym wyborem — uniwersalny, szybki, nieszumiący, ze wspaniałym autofokusem i świetnie wyceniony. Pierwsze zdjęcia, bliższe portrety zrobiłem obiektywem Canon 70-200 mm f/2.8 RF L.

Canon RF 70-200 mm f/4. Fot. JK.
Canon RF 70-200 mm f/2.8. Fot. JK.

Uwielbiam jego kompaktowe rozmiary, bo to najmniejszy obiektyw o tych parametrach na rynku, a jego wysuwany tubus absolutnie w niczym mi nie przeszkadza. Do tego idealny optycznie i wybitnie szybki, a także charakteryzuje się niezwykle małą odległością ostrzenia, więc bez problemu mogę zrobić bardzo bliskie portrety.

Canon EOS R6 Mark II + RF 28-70 mm f/2 L.
Canon EOS R6 Mark II + RF 28-70 mm f/2 L.

Do tego mój wół roboczy Canon 28-70 mm f/2 RF L — już nie wyobrażam sobie bez niego pracy. W studio co prawda nie pokazuje pazura tak mocno, jak w plenerze, ale to nadal rewelacyjne szkło, które zastępuje kilka stałek. Robię nim jakieś 90% wszystkich zdjęć.

Canon EOS R6 Mark II

Canon EOS R6 Mark II

Sprawdź cenę
Fotoforma
Canon RF 70-200 mm f/2.8 IS L

Canon RF 70-200 mm f/2.8 IS L

Sprawdź cenę
Fotoforma
Canon RF 28-70 mm f/2 L

Canon RF 28-70 mm f/2 L

Sprawdź cenę
Fotoforma

Całość podłączyłem oczywiście do mojego komputera (Acer ConceptD 7 Ezel, i7 11Gen, 64GB Ram, Nvidia Geforce RTX 3080) kablem Tether Tools do Capture One, które w mojej ocenie jest o niebo lepszym rozwiązaniem niż Lightroom. C1 jest szybszy, lepiej radzi sobie z zarządzaniem plikami, umożliwia błyskawiczną selekcję zdjęć przez klienta w serwisie Capture One Live, a przede wszystkim przepięknie renderuje kolory już na wejściu. Mamy całość — do roboty!

Canon EOS R6 Mark II + RF 28-70 mm f/2 L.
Canon EOS R6 Mark II + RF 28-70 mm f/2 L.

10 ustawień, 1 lampa Profoto

No to lecimy! Oto 10 moich ustawień z tą samą modelką, jedną lampą Profoto B10X Plus oraz różnymi akcesoriami.

1. Miękki Clamshell

Zaczynamy od portretowej klasyki, czyli clamshella. To światło opiera się na ustawieniu lampy z góry i dodaniu wypełnienia od dołu. Może mieć wiele różnych wymiarów, bo w zależności od rodzaju modyfikatora, zmieniamy jego charakter. Na rozgrzewkę użyłem Profoto Softbox Octa Silver 3ft, czyli klasycznej okty 90 cm. Od dołu ustawiłem blendę Profoto Sunsilver/White w ustawieniu srebrno-złotym. Wzór blendy to przeplecione złote i srebrne linie — daje to mocne odbicie z delikatnym jego ociepleniem.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.
Fot. Jakub Kaźmierczyk.

W tym ustawieniu bardzo ważna jest pozycja softboxa nad modelką. Ja zawsze ustawiam go delikatnie przed modelką, tak żeby światło padało na twarz głównie z jego górnej krawędzi. Ustawiając go pod złym kątem, spowodujemy niepotrzebne wyświecenie czoła i czubka głowy, a także nie osiągniemy eleganckiego odbicia w oczach. Moim tłem była biała cyklorama i tu regulując odległość modelki od tła, regulujemy również jasność tła, bo im bliżej — tym tło będzie jaśniejsze, ale również większa szansa na pojawienie się cienia na tle co nie zawsze będzie pożądanym efektem.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Ania założyła ciekawe białe body ze sporą falbaną z organzy na dekolcie i trochę biżuterii. Przy takich zdjęciach ogromne znaczenie ma również makijaż — mocno podkreślone oko dodało to naprawdę sporo charakteru. Kropką nad i było dodanie wiatru. Ostatnio zacząłem korzystać z bardzo ciekawej dmuchawy Nitecore Cinewind 30CW. Jest piekielnie mocna, mobilna i zasilana bateryjnie, a także wyposażona jest w mnóstwo gwintów statywowych, więc ustawienie jej w odpowiedniej pozycji to bułka z masłem.

Canon EOS R6 Mark II + Canon RF 70-200 mm f/4.
Canon EOS R6 Mark II + Canon RF 70-200 mm f/4.

Te i kolejne zdjęcia robiłem obiektywem Canon 70-200 mm f/2.8 RF L, który rewelacyjnie radzi sobie w takich sytuacjach. Jest mały, lekki, świetny optycznie, a przede wszystkim ostrzy z 70 cm, co jest świetnym wynikiem. W kwestii parametrów ekspozycji — wszystkie zdjęcia robiłem z czasem 1/200 s. To czas synchronizacji z lampami błyskowymi bez konieczności wchodzenia w tryb HSS. Do tego ISO 100 lub 200 i przysłona od f/5.6 do f/8. Takie parametry zapewniają odcięcie od światła zastanego w studio — normalnie pracuję po ciemku, więc mógłbym robić zdjęcia również na f/2, ale realizując nagranie, a nie chcąc wchodzić na HSS i używać filtrów szarych, takie parametry dawały mi niemal zupełnie czarną klatkę. Kilka minut fotografowania i gotowe!

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

2. Twardy Clamshell

Kolejne zdjęcia miały mieć już zupełnie inny klimat, zarówno jeśli chodzi o światło, jak i o stylizację i kolorystykę. Ania założyła ciekawy pomarańczowy zestaw, a całość uzupełniło miedziane tło Colorama Cooper. Ustawienie lampy i blendy nie zmieniło się mocno, ale softboxa dającego miękkie i ogólne światło zmienił Magnum Reflector.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Bardzo lubię tę czaszę w połączeniu z systemem zoomu, czyli przesuwania jej wzdłuż lampy — to daje różne skupienie i hotspot. Ja zdecydowałem się ustawić ją w mocno skupionej pozycji, co zdefiniowało cień pod brodą i zawęziło kąt rozsyłu światła.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.
Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Blenda grała tu już drugie skrzypce, bo jednak światła z tej mocno skupionej czaszy nie trafiało na nią zbyt dużo, choć nadal widoczne jest delikatne odbicie w oku. Również tu dołożyłem wiatrak i po kilku minutach zdjęć mogliśmy przechodzić do kolejnych!

3. Klasyka z miękkim światłem

W tym zestawieniu różnych ustawień nie zabrakło chyba najbardziej podstawowych zdjęć, czyli miękkiego światła górno-bocznego. Od podobnego światła zaczyna większość osób i ciężko się dziwić, bo jest miękkie, ładne i przyjemne. Żeby osiągnąć podobny efekt, możemy wykorzystać zarówno dużego softboxa, jak i parasol. Ja jestem totalnym fanem parasola Deep Silver XL. Uniwersalność tego rozwiązania jest ogromna! Srebrny parasol może dać nam zarówno twarde, jak i kontrastowe światło, kiedy jego czasza jest mocno przysunięta do palnika lampy, bardziej miękkie, kiedy go odsuniemy, a jeszcze bardziej miękkie, jeśli użyjemy dyfuzora. Jeszcze, żeby ktoś wpadł na pomysł dodania grida do parasola! Jestem pierwszy w kolejce.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Tu nadal zostaliśmy przy tej samej stylizacji, bo warto pokazać ją w całości i przy tym samym miedzianym tle — w mojej ocenie to połączenie działa naprawdę dobrze! Minusem jest dość małe studio, więc nie mogłem odsunąć Ani dalej od tła, ani użyć dłuższej ogniskowej, a przy niektórych kadrach posiłkowałem się wypełnieniem generatywnym do rozszerzenia tła. Tak czy inaczej, efekt moim zdaniem jest dobry, choć szybko może się znudzić.

4. Ostry błysk

To coś, co można lubić, ale równie dobrze można nienawidzić. Ja bardzo polubiłem się z twardym światłem, robiąc sesje zarówno w studio, ciekawych wnętrzach, jak i w plenerze. Jest w nim coś bezczelnego, ale w dobrym tego słowa znaczeniu! Oczywiście nie trzeba się ze mną zgadzać, ale zawsze polecam wypróbować do ustawienia na własnych zdjęciach i ocenić samemu. Tu jednak bardzo ważne jest dobranie stylizacji do mocnego charakteru tego światła.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Wyobraźcie sobie Anię stojącą z delikatnymi, rozpuszczonymi włosami i zwiewnej sukience w grochy — zdjęcia poszłyby od razu do śmietnika. W zamian za to Ania włożyła dopasowaną sukienkę w sportowym stylu i wysokie buty, a także spięła włosy w ciasnego kucyka. To sprawiło, że wyglądała zupełnie inaczej niż do tej pory, mimo że miała ten sam, świetny makijaż.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.
Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Przy takim ustawieniu bardzo ważne jest, aby cały czas znajdować się w osi lampy, żeby cień wypadał tuż za modelką. Dlaczego zatem nie sięgnąć po lampę reporterską? O ile w zdjęciach poziomych nie ma z tym problemu, bo palnik znajduje się nad obiektywem, o tyle przy ustawieniu pionowym, cień nieładnie kładłby się obok modelki. Wielki boom Manfrotto Avenger A4050CS ustawiłem tak, żeby lampa była tuż nad moim aparatem i w ten sposób, nie przesuwając się prawo/lewo wykonałem wszystkie zdjęcia. Tu znów nie mamy dużego pola manewru, ale efekt jest moim zdaniem bardzo ciekawy — ja lubię!

5. A może od dołu?

Zostajemy przy tej samej stylizacji i tle, ale znów zmieniamy charakter! Zazwyczaj świecimy z góry — nic dziwnego, w końcu słońce mamy na niebie, które jest nad naszymi głowami, lampy w mieszkaniach też zazwyczaj umieszczone są powyżej naszego poziomu wzroku. Tu jednak ostatnio wpadłem na profil świetnego berlińskiego fotografa: Per Appelgren.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Zobaczyłem, że bardzo często jedna z lamp ustawiona jest u niego delikatnie od dołu i to rzeczywiście jest strzał w dziesiątkę. Na lampę założyłem wcześniej używaną oktę 90 cm i ustawiłem ją nieco poniżej twarzy Ani i skierowałem ja lekko ku górze. Łącząc to z odpowiednimi pozami, które były skierowane właśnie w stronę lampy, efekt jest naprawdę świetny! Zdecydowanie częściej będę sięgał po tego typu oświetlenie.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.
Fot. Jakub Kaźmierczyk.

6. Parasol z dyfuzorem jako tło

Bardzo lubię to światło za jego delikatność i zwiewność. Tu Ania zmieniła stylizację na siateczkową sukienkę, która dobrze zagrała z tym oświetleniem i jego klimatem. Robiąc tego typu zdjęcia, absolutnie musimy się wystrzegać ciężkich i obszernych tkanin, które zjedzą nam całe światło i spowodują, że sylwetka będzie wyglądała ciężko.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Profoto B10X Plus ściągnąłem z booma, bo zostawiając ją tam, ramię statywu wystawiałoby z ramienia Ani. Przełożyłem ją na statyw Manfrotto 1005BAC, a dzięki temu, że seria B10X jest zasilana również bateryjnie, nie musiałem martwić się o przeciąganie kabli. Ania sobą zasłoniła statyw i lampę, ja dodatkowo włączyłem wiatrak i w ten sposób zrobiliśmy kolejną serię zdjęć w zupełnie innym klimacie niż do tej pory.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.
Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Ważne, żeby w takich sylwetkowych / kontrowych ustawieniach modelka nie kierowała się w stronę obiektywu, bo jednak wtedy cała twarz zniknęłaby w dość głębokim cieniu, więc tu Ania cały czas pozowała jednym bokiem.

7. Miękko, sylwetkowo

Po raz kolejny wracamy do naszej okty 90 cm, ale tym razem wyposażyłem ją w grida. To powoduje, że światło nadal jest miękkie, ale mocno ukierunkowane i właśnie okta z gridem jest jednym z moich ulubionych modyfikatorów. Jednak zamiast klasycznego ustawienia górno-bocznego, zestaw światła powędrował za Anię, świecąc na jej krawędź sylwetki.

 

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Ania oczywiście musiała pozować w stronę lampy, a światło od tyłu lekko ją muskało, tworząc piękny gradient na twarzy. Z kolei grid spowodował, że tło zniknęło nam w głębokim, przyjemnym cieniu. Dlaczego zatem okta, a nie strip? Stripy są świetne do zarysowania konturu, ale w związku z tym, że są wąskie, przy tym ustawieniu, przejście między światłem a cieniem byłoby zbyt gwałtowne, a moją intencją było zmiękczenie tego przejścia — stąd wybór padł na oktę.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.
Fot. Jakub Kaźmierczyk.

8. Twardo i bardzo ogólnie

Lubię twarde światło i mocne cienie. Zawsze śmieję się, kiedy ktoś mówi, że cień na zdjęciu portretowym jest błędem — absolutnie nie jest, o ile dobrze wygląda, a twarde światło dodaje charakteru. Zresztą w tym ustawieniu, zrobienie tego światła ekstremalnie miękkim zajęłoby jakieś 5 sekund, ale o tym w dalszej części artykułu.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Żeby światło było najbardziej ogólne i twarde musimy lampę odsunąć na sporą odległość. Tu użyłem długiego ramienia Avengera 4050CS i umieściłem Profoto B10X Plus w samym rogu pomieszczenia. Dzięki temu, że lampa była daleko, spadek ilości światła w prawej i lewej części kadru był znikomy.

Jeśli lampa byłaby sporo bliżej, na tle miałbym silny gradient — tak właśnie działa zasada odwrotności kwadratu. Na lampę nie zakładałem żadnego modyfikatora, ale trzeba pamiętać, wszystkie lampy kompaktowe Profoto mają palnik umieszczony wewnątrz obudowy, która działa jak czasza o rozproszeniu światła niespełna 80 stopni. Jeśli używałbym lampy z odkrytym palnikiem, założyłbym na nią niewielką czaszę.

Ania zmieniła stylizację z bardzo delikatnej na znów bardziej charakterną — zestaw w princie wężowej skóry, co znów miało dopasować się do klimatu światła. Kilka minut zdjęć i gotowe!

9. Dołóżmy grid i zastawki

Zostajemy w klimacie twardego światła, ale zamiast niemal idealnie białego tła robimy je ciemniejszym. To delikatna modyfikacja poprzedniego setupu. Przede wszystkim moim celem było zrobienie klimatu, który ma naśladować światło wchodzące zza drzwi, dlatego w jakiś sposób musiałem zrobić szczelinę.

 

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Tu z pomocą przyszły dwie spore flagi, które są na wyposażeniu studia. Równie dobrze sprawdzą się również pianki modelarskie czy dedykowane flagi. Lampę nieco obniżyłem, bo flagi mają 180 cm wysokości i przy poprzedniej wysokości lampy, na tle było widać cienie ich górnych krawędzi. W związku z tym, że studio jest dość małe, to zostawiając lampę bez modyfikatorów, cienie nie były wystarczająco głębokie, bo światło rykoszetowało po całym białym pomieszczeniu, wypełniając cienie.

Tu z pomocą przyszedł OCF Grid 30 stopni, który nasunąłem na lampę. Sam dysponuję pierwszą generacją gridów w formie plastikowego uchwytu, ale współczesny system OCF II jest jeszcze bardziej intuicyjny, bo gridy po prostu wklikujemy do uchwytu magnetycznie — bajka! Sam grid ukierunkował twarde światło, dzięki czemu ograniczyłem jego rozlewanie się po całym studio, a co za tym idzie — cienie stały się naprawdę przyjemnie głębokie, a światło w formie takiej szczeliny wygląda świetnie!

10. Ekstremalnie miękko na koniec

Wielu fotografów pyta mnie, w jaki sposób stworzyć w studio światło najbliższe miękkiemu, dziennemu. Nieraz kupują wielkie panele dyfuzyjne, parasole, softboxy. Tu jednak odpowiedź jest znacznie prostsza i przede wszystkim tańsza — zero modyfikatorów, pod warunkiem że studio jest białe i nie jest wielkości Auchana.

Fot. Jakub Kaźmierczyk

Wracając do setupu numer 8, wystarczy, że lampę obrócimy w kierunku sklepienia sufitu i ściany. Odległością lampy od tego sklepienia regulujemy „wielkość modyfikatora”, więc jeśli lampa będzie o około metr-półtora od połączenia sufitu i ściany, dostajemy naprawdę wielki, biały modyfikator, co da ekstremalnie miękkie światło. Z kolei przesuwając lampę czy to bardziej w prawo, czy w lewo, regulujemy kierunek cienia, który i tak wychodzi bardzo łagodny.

 

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Fot. Jakub Kaźmierczyk.

Tu Ania zmieniła stylizację na bardzo jasną i delikatną, choć z charakterystycznym, ażurowym biustonoszem. Tu znów kilka minut pracy i gotowe!

Możliwości wykorzystania jednej lampy jest mnóstwo

Dobrnęliśmy do końca, a jak widzicie, możliwości wykorzystania jednej lampy jest naprawdę mnóstwo! Zresztą lista mogłaby być znacznie dłuższa. Mogliśmy poświecić jeszcze z góry oktą z gridem, użyć beauty disha, snoota optycznego, soczewki fresnela i innych. Jeśli czujecie głód większej liczby setupów, mogę zaprosić Was jeszcze do filmu na moim kanale, gdzie korzystałem z jednej i dwóch lamp.

W tym materiale chciałem Wam pokazać, że mając tylko jedną lampę, naprawdę można osiągnąć wiele różnych efektów. Samą oktę wykorzystaliśmy w trzech ustawieniach, a charakter światła za każdym razem był totalnie różny! Żonglowałem światłem miękkim, twardym, górno-bocznym, kontrowym, sylwetkowym i tak mógłbym wymieniać jeszcze długo. Najważniejsze to jednak otwarcie głowy i chęć eksperymentów.

Widzę to właśnie po moich warsztatach ze światła błyskowego, na które trafiają osoby, które świecą głównie tylko w jeden sposób — na miękko górno-bocznie. Jak widzicie, wcale nie trzeba dokupować kolejnych lamp, żeby efekty były zróżnicowane. Oczywiście kolejne źródła światła to kolejne możliwości, ale po następne lampy sięgałbym dopiero wtedy, kiedy wyeksploatowałbym ustawienia jednej lampy do granic możliwości.

Najważniejsze jednak w takich sesjach jest przygotowanie, na co zawsze zwracam bardzo dużą uwagę, więc zanim zaczynamy myśleć o sprzęcie, pomyślmy o klimacie, miejscu, stylizacjach, kadrach. Bez tego, efekty będą mizerne.

A jak sprawdził się wykorzystywany do sesji sprzęt? Absolutnie rewelacyjnie! W systemie Profoto jestem od 2016 roku i nie wyobrażam sobie zamiany na cokolwiek innego — ten jest po prostu najlepszy! Oczywiście jest również Broncolor, ale oferta tego producenta jest znacznie uboższa, a w mojej kolekcji Profoto mam modele B1 – fenomenalne w plener i do studia na krótsze sesje, D1 i D2 – studyjne woły robocze, B2 – malutkie i lekkie głowice idealne w lekki plener ze sporą mocą i A1 – leciutkie lampy reporterskie, które używam zarówno na sankach, jak i na statywie, w ciemniejszych miejscach.

Cały ekosystem wspaniale ze sobą współgra, jest ekstremalnie wysokiej jakości, zarówno jeśli chodzi o wykonanie, technikę, jak i UX — tym po prostu chce się pracować! Mimo że prywatnie nie mam modelu B10X Plus, to dziś, kiedy stałbym przed wyborem zakupu lamp od zera, postawiłbym na ten model, bo łączy w sobie zalety modeli B1 i D2, choć seria B10X nie jest aż tak wszystko-odporna i tak szybka, ale w mojej fotografii — w zupełności wystarczająca. Oczywiście sprzęt Profoto nie jest dla każdego z uwagi na cenę, bo podstawowe modele zaczynają się od nieco ponad 4000 zł, ale są warte każdej złotówki!

Do tego modyfikatory — rewelacja. Nowe softboxy rozkładają się w kilka sekund, są świetnej jakości i posłużą lata. Tak samo parasol — używam go dobre 6 lat i nadal wygląda jak nowy, mimo że jeździ ze mną na większość sesji. To po prostu sprzęt na długie lata ciężkiej, bezawaryjnej pracy!

A co do reszty sprzętu — on również sprawdza się wyśmienicie. Prócz lampy i wyzwalacza wszystkie elementy były moje i za każdym razem, kiedy robię sesje przy użyciu tego zestawu, utwierdzam się, że to był dobry wybór. Canon R6II z używanymi obiektywami jest po prostu killerem, jeśli chodzi o parametry, szkła pięknie rysują, są szybkie, niemal idealne optycznie — czego chcieć więcej?

Dowiedz się więcej:

 

Jakub Kaźmierczyk

Fotograf i bloger. Na co dzień realizuje liczne sesje zdjęciowe – nie straszne mu kulinaria, wnętrza czy zdjęcia biznesowe. Jest autorem licznych poradników o fotografii, jak również jednej z największych w Polsce baz wideoporadników o postprodukcji zdjęć. Po pracy spełnia się w sesjach portretowych, kocha podróżować. Jest zakręcony na punkcie gadżetów technologicznych i uwielbia dobrą kuchnię. Twierdzi, że fotografia to najlepsze, czym można się zająć – w końcu łączy się pasję z pracą.

Więcej w kategorii: Poradniki

Poradniki

Zróbmy trochę dymu! Sesja, poradnik i test dymiarki SmokeGENIE

Poradniki

Złota i niebieska godzina w fotografii. Czy to najlepszy czas na zdjęcia?

Poradniki

Zasilanie przy filmowaniu. Jak się za to zabrać?

Rzetelne testy naszych specjalistów

Testy

3 Legged Thing Punks 2.0 – sprawdzamy nowe zbuntowane statywy

Poradniki

3 powody, dlaczego warto wybrać karty pamięci Angelbird

Testy

4 powody, dla których Fujifilm X-T4 to mistrz uniwersalności

Zapisz się do newslettera
i bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera