City Break z aparatem to najlepsze, co może Ci się przydarzyć, jeśli uczysz się fotografii. Jest jeden warunek: musisz się do tego dobrze przygotować.
Pandemia COVID-19 sprawiła, że ogólnie podróżujemy mniej lub krócej. Jak podaje serwis money.pl, tygodniowe rezerwacje zmieniają się coraz częściej w jednodobowe lub weekendowe wypady. Zamiast tygodnia czy dwóch nad Bałtykiem, więcej osób wybiera kilkudniowy, nawet weekendowy wyjazd, aby podładować akumulatory, a przy okazji nie zrujnować budżetu. Jedną z form takich wyjazdów są tzw. city break, czyli to krótkie wyjazdy do dużych miast w celu poznawaniach ich atrakcji. Tego typu wyjazdy są często łatwiejsze do zroganizowania, ponieważ w miasta nie tylko oferują mnóstwo noclegów, ale też można się do nich wybrać bez własnego samochodu. Wystarczy kupić bilet na pociąg czy samolot, a w mieście podróżować komunikacją miejską czy taksówkami.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Wybieramy najlepsze aparaty fotograficzne na wakacje
City break, czy inny krótki wyjazd, to świetny czas, aby uczyć się fotografii, opowiadać historie zdjęciami i filmami, aby potem wracać do intensywnych chwil z wyjazdu. W tym poradniku, radzimy jak dobrze wykorzystać czas w trakcie wyjazdu i przywieźć masę fajnych zdjęć.
Zaplanuj trasę, spakuj lekki sprzęt i… wygodne buty
Jeśli naprawdę zależy Ci na zdjęciach w czasie wyjazdu, to koniecznie wszystko dobrze zaplanuj, a nie zdawaj się na przypadek. Kocham spontanicznie szwendać się po mieście bez celu i planu, ale jeśli mam jeden, dwa dni, to za wiele zdjęć w tym czasie nie zrobię. Muszę mieć więc konkretny plan miejsc, które chcę sfotografować. Zaznacz je na mapach Google, które przed wyjazdem pobierzesz na swojego smartfona. Sprawdź, ile czasu zajmie dojazd z jednego miejsca do drugiego i jak się tam najlepiej dostać.
Sprawne podróżowanie po mieście to także rozpracowany transport. W większości przypadków najprościej, najtaniej i najszybciej będzie podróżować komunikacją miejską. Zorientuj się, gdzie kupić bilet weekendowy, ile on kosztuje. Sprawdź, czy warto planować podróże z Google Maps, czy może są lepsze lokalne apki.
Są jednak wyjątki, kiedy transport miejski jest drogi i kiepski. Wtedy może się okazać, że lepiej wynająć niedrogi miejski samochód. Szczególnie jeśli podróżujemy w kilka osób. Dobrze jest sprawdzać promocje aplikacji takich jak Free Now, Uber czy Bolt. Kiedyś byłem w Berlinie i okazało się, że we Free Now każdy przejazd w najtańszej taryfie kosztował 5 euro. Kurs z lotniska do centrum kosztowałby mnie wtedy ponad 30 euro, a tak zapłaciłem równowartość dwóch kaw.
Warto też zadbać o lekki, poręczny sprzęt fotograficzny. Polecam podróżować na lekko. Pamiętaj, że mając ograniczony bagaż, możesz zawiesić aparat na szyi i tak wejść na pokład. A przecież już samo lotnisko to zawsze ciekawa kopalnia fotograficznych kadrów.
Sam przerabiałem już wyjazdy z dodatkową wielką torbą na sprzęt, kilkoma obiektywami, dużym statywem i laptopem. Bolące plecy, ramiona oraz irytacja to jedyne, co wtedy przywiozłem. Te przykre doświadczenia nauczyły mnie, że na weekendowy City Break koniecznie trzeba zabrać mały i lekki aparat. Najlepiej z jednym czy dwoma obiektywami. Lubię zestaw Olympus OM-D E-M10 Mark IV i M.Zuiko Digital 17 mm f/1.8, ale równie dobrze sprawdzi się wiele innych zestawów tego typu, jak np. Canon EOS M50 Mark II + Canon EF-M 22 mm f/2 STM czy Fujifilm X-E4 + XF 27 mm f/2.8 R WR.
Ten duet jest niezwykle lekki i zgrabny, daje ekwiwalent mniej więcej streetowej ogniskowej 35 mm, jest jasny i po prostu kapitalnie leży. Ma jednak sporo ograniczeń i nie każdemu będzie odpowiadać. Na wyjazd do Budapesztu jakiś czas temu, zabrałem zupełnie inny, bardziej uniwerslany obiektyw: M.Zuiko Digital ED 12–200 mm f/3.5–6.3.
12–200 mm daje ekwiwalent ogniskowej 24–400 mm, co sprawia, że to niesamowicie uniwersalny obiektyw. Jest przy tym nieduży (77,5 × 99,7 mm), lekki (455 g), gwarantuje dobrą jakość obrazu oraz szybki AF. Większość zdjęć z tego tekstu zrobiono właśnie nim. Bez względu, który aparat fotograficzny wybierzesz, w każdym systemie znajdują się tego typu, uniersalne obiektywy.
Co jeszcze? Wygodne buty. Niektórzy fotografowie uliczni twierdzą, że to ich najważniejsze narzędzie… Planując dwa, trzy dni intensywnego chodzenia i fotografowania, koniecznie zadbaj o wygodne buty. Bolące stopy czy odciski mogą skutecznie zniechęcić, a nawet przeszkodzić w miłym i owocnym spędzeniu czasu w nowym mieście.
Podążaj za światłem
Chyba każdy wie, że najbardziej magiczne światło jest o wschodzie i zachodzie słońca, czyli o tzw. złotej i niebieskiej godzinie. W tym krótkim momencie w ciągu dnia słońce daje wspaniałe miękkie światło o złotym odcieniu. To też mój ulubiony czas na zdjęcia. Zdecydowanie częściej fotografuję popołudniami niż z samego rana i chyba nie muszę tłumaczyć, co jest tego powodem. Wstawanie przed świtem to trudny temat. Szczególnie latem, kiedy bywa, że trzeba oderwać się od poduszki nawet o 3:00. Albo zimą, gdy wprawdzie zrywasz się później, ale często po przybyciu na miejsce są chmury, które rozchodzą się dokładnie po złotej godzinie.
Coś za coś. Niektóre miejsca tylko rano wyglądają magicznie. Inne jedynie wieczorem albo w nocy. Wiele zależy od ich charakteru, kształtu, ulokowania względem słońca czy kąta padania światła o danej porze roku. Kiedy podąża się za światłem, trzeba te wszystkie elementy uwzględnić w planowaniu. Oczywiście nie da się wszystkiego przewidzieć, ale warto przejrzeć Google Maps, sprawdzić, gdzie jest wschód i zachód, jak będzie oświ etlony dany budynek o konkretnej porze dnia. Jeśli wyobraźnia nie wystarczy, to zawsze można przeszukać Instagrama, 500px, Flickr czy nawet grafiki Google.
Można także posiłkować się aplikacjami, które wskażą kąt padania światła (Sun Surveyor – Sun & Moon, The Photographer’s Ephemeris) czy dokładnie obliczą, kiedy zacznie się złota godzina (Magic Hour, Exsate Golden Hour). Bo warto wiedzieć, że złota godzina wcale nie musi trwać 60 minut. Jej długość zależy od szerokości geograficznej. A kąt padania światła jest inny latem i zimą. To samo miejsce sfotografowane o 6:00 może wyglądać zupełnie inaczej o innej porze roku: latem będzie pełne słońca, zimą będzie wciąż w mroku nocy, a jesienią słońce będzie tam dopiero wstawać. Wejście do pewnych punktów widokowych jest możliwe dopiero od np. 7:00. Latem o tej porze może być już zbyt ostre światło, a idealne warunki będą panować jesienią czy wiosną. W wielu wypadkach takie planowanie może nam zaoszczędzić rozczarowań.
Zła pogoda może się przysłużyć do zrobienia dobrych zdjęć. Nie odpuszczaj
Co zrobić, jeśli zamiast promieni pięknego wschodzącego lub zachodzącego słońca z nieba leje deszcz? I jeśli zamiast godziny taki stan rzeczy trwa cały dzień? Zła pogoda może się przysłużyć do zrobienia dobrych zdjęć, jak mawia fotograf Joe McNally. Nie rezygnuj, nie odpuszczaj, ubierz się cieplej i w drogę. Miasto skąpane w deszczu albo tuż po deszczu to genialny temat na zdjęcia. Ulice zamieniają się w lustra, więc szukaj większych kałuż, aby bawić się odbiciami. Podążaj za sylwetkami, symetriami, zależnościami. Gruba warstwa chmur to najlepsza na świecie blenda do portretów. Bądź kreatywny, szukaj możliwości, zmień klimat zdjęć.
Poszukuj nieoczywistego
Kiedy myślę o Budapeszcie, widzę parlament dostojnie stojący nad Dunajem. To chyba najczęściej fotografowane miejsce w stolicy Węgier. Nie ma nic złego w tym, aby zrobić sobie pocztówkowe zdjęcie oświetlonego budynku parlamentu z przeciwległego brzegu rzeki. Zdjęcie, jakie codziennie robi sobie pewnie tysiące osób. Warto jednak poszukać także innych kadrów, które nie są tak oczywiste. Obejść budynek dookoła, pokazać go z drugiej strony. Poszukać odbić, zbudować drugi i trzeci plan. Zwrócić uwagę na detale architektoniczne. Poszukać możliwości sfotografowania z góry, z innego miejsca niż na wprost.
Zbytki, architektoniczne perełki, klimatyczne sklepy i kawiarenki są wspaniałe, ale prawdziwe oblicze miasta może być zupełnie inne. Wsiądź w tramwaj, autobus czy metro i wyjedź poza turystyczne centrum.
Będąc w Budapeszcie, zapędziłem się do jednej z dzielnic nieco oddalonych od centrum. Okazało się, że Budapeszt to nie tylko zachwycający parlament i zabytkowe kamienice. To ogromne, zakonserwowane osiedla z wielkiej płyty, w których zatrzymał się czas. Lokalne targowiska, wiszące pranie, zapach leczo i gulaszu w porze obiadu oraz mamy wołające dzieci bawiące się na podrdzewiałych placach zabaw. Tak się tam żyje.
Z perspektywy fotograficznej takie miejsca są bardzo ciekawe pod wieloma względami. Jeśli to tylko bezpieczne, warto poczuć atmosferę i pokazać ją na zdjęciach. Można też skupić się na architekturze. Taka sowiecka wielka płyta to kopalnia symetrii, kolorów, raj dla miłośników minimalizmu.
Nakarm zmysły
Odwiedziny lokalnych knajp, restauracji, browarów czy food trucków to nieodłączna część weekendowego zwiedzania miast. Aby nie tracić czasu w trakcie wyjazdu, wyszukaj listę takich miejsc przed weekendem. Warto podążać śladami Anthony’ego Bourdaina, który już dawno odwiedził wiele dużych miast. On wie, co dobre.
Lokalne jedzenie to także świetny temat do zdjęć. Opowiadaj o mieście przez pryzmat tego, co jedzą lokalni ludzie. Jak zrobić takie zdjęcia?
Nie odkryję Ameryki, pisząc, że światło to podstawa. Jeśli jesz w środku, postaraj się wybrać stolik przy oknie. Jeśli na zewnątrz, unikaj ostrego światła, a raczej fotografuj w cieniu, szczególnie w czasie lunchu (ok. 12–13). Sprawdzonym pomysłem na atrakcyjne zdjęcia jedzenia na szybko są fotografie flat lay, czyli popularne instagramowe kadry robione centralnie z góry pod kątem 90 stopni. O takich zdjęciach pisał już Jakub Kaźmierczyk, w jednym ze swoich poradników:
„Czas naświetlania powinien być jak najkrótszy – to wyeliminuje ryzyko poruszenia zdjęcia. Tu świetnie sprawdza się zasada odwrotności ogniskowej. Jeśli w swoim Olympusie używasz ogniskowej 25 mm (ekw. 50 mm), teoretycznie należałoby zastosować 1/50 s. Jeśli jednak włączysz stabilizację, ten czas możesz znacznie wydłużyć, np. do 1/6 s. Warto poeksperymentować. Dobierz odpowiednią przysłonę. Robiąc zdjęcia z góry, zadbaj o to, by ostra była większość kadru, a nie tylko jego część. Wybierz wartość około f/4–5.6, dzięki temu w całym kadrze uzyskasz ostry obraz. Aby osiągnąć najlepszą jakość i wyeliminować szumy, ISO powinno być jak najniższe. Wybierz wartość między 200 a 400 i zachowaj pozostałe parametry.”
Od szczegółu do ogółu
Obiektyw o szerokim zakresie ogniskowych, sprawia, że przed fotografem otwierają się zupełnie nowe możliwości kadrowania. Warto to wykorzystać: uchwycić szerokie kadry, aby pokazać kontekst miejsca, ale nie zapomnieć o detalach, które nadają charakter.
Szeroki kąt, a co za tym idzie – duże pole widzenia, np. z punktu widokowego, sprawia, że możemy pokazać potężne fragmenty miasta z budynkami i ulicami, ale również niebo. A to właśnie niebo często decyduje o klimacie zdjęcia.
Czasami warto obniżyć perspektywę do poziomu żabiej, kiedy wszystko wydaje się bardzo blisko. To sprawdzony sposób na fotografowanie z poziomu bruku czy polowanie na spektakularne odbicia w wodzie.
Mając w zanadrzu długą ogniskową, warto pokazać także szczegóły. Można też zupełnie zmienić perspektywę i sfotografować odległe miejsca, ludzi czy budynki i wyselekcjonować te elementy z miejskiej dżungli. Dzięki takiej różnorodności kadrów relacja z wyjazdu jest ciekawa, urozmaicona i kreatywna.
City Break z aparatem to genialne ćwiczenie fotograficzne
Dwa, trzy dni spędzone non stop z aparatem w dłoniach to fantastyczne ćwiczenie fotograficzne. Takie dłuższe okresy, w których możesz się skupić na fotografowaniu, otwierają oczy na światło, ludzi, kadry. Potrafią przełamać wewnętrzne blokady, pozwalają uwierzyć w siebie, poznać swój sprzęt, nauczyć się nowych technik. Duże miasta to również kopalnie ciekawych kadrów, fotograficznych możliwości, które są na wyciągnięcie ręki. Nie trzeba jechać w dzicz, aby mieć interesujące ujęcia. Wystarczy wyjść z domu.