Szukasz aparatu do fotografii krajobrazowej? W tym materiale znajdziesz najlepsze propozycje dla amatora i profesjonalisty, ze wszystkich popularnych systemów.
W tym artykule przygotowałem dla Was zestawienie najlepszych aparatów do fotografii krajobrazowej. Wybór obejmuje po dwa modele z najpopularniejszych systemów – jeden profesjonalny oraz drugi, bardziej budżetowy, ale wciąż wystarczający dla osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z tą dziedziną. Skupiłem się na cechach, które mają kluczowe znaczenie przy fotografowaniu krajobrazów, pominąłem natomiast takie aspekty jak tryby seryjne czy funkcje filmowe, które w przypadku tego typu zastosowań nie są tak istotne.
OM-1 Mark II to najbardziej zaawansowany bezlusterkowiec od tego producenta, który powinien świetnie sprawdzić się w fotografii krajobrazowej. Obudowa to solidna konstrukcja z magnezu, bardzo dobrze uszczelniona. To jedyny aparat na rynku, który posiada odporność na warunki atmosferyczne potwierdzoną certyfikatem IP53. Miałem okazję pracować z tym aparatem w bardzo zimnym i wilgotnym środowisku, i nigdy mnie nie zawiódł. Ergonomia korpusu jest wzorcowa – aparat dobrze leży w dłoni, ma duży uchwyt i joystick do precyzyjnego sterowania autofocusem. Większość przycisków i pokręteł można obsługiwać w rękawiczkach, co jest dużym plusem w trudniejszych warunkach. Dodatkowo aparat umożliwia montaż uchwytu do zdjęć pionowych HLD-10. Zdjęcia możemy zapisywać na dwóch kratach SD w szybkim standardzie UHS II.
Wizjer posiada rozdzielczość 5,76 mln punktów, jest duży i dobrze radzi sobie w trudniejszych warunkach oświetleniowych. Ekran o rozdzielczości 1,62 mln punktów jest zamontowany na przegubie i oferuje obsługę dotykową. Bateria w OM-1 II zapewnia około 600 zdjęć na jednym ładowaniu, co jest dobrym wynikiem, dodatkowo aparat można ładować z powerbanka w terenie.
We wnętrzu aparatu znajdziemy matrycę 4/3 o rozdzielczości 20 Mpix. Jeśli to dla nas za mało, możemy skorzystać z trybu Hi-Res, dzięki któremu zrobimy zdjęcia o rozdzielczości 50 Mpix z ręki lub 80 Mpix ze statywu. Ten tryb ma pewne ograniczenia – wykonanie zdjęcia trwa chwilę i nie może być ruchu w kadrze, ale w przypadku fotografii krajobrazowej często nie stanowi to problemu. Matryca jest wykonana w technologii warstwowej, dzięki czemu oferuje bardzo szybki odczyt danych, co przekłada się na wydajny tryb seryjny i brak efektu rolling shutter przy korzystaniu z migawki elektronicznej. Więc jeśli chcecie łączyć fotografię krajobrazową ze zdjęciami dzikich zwierząt, to jest to niewątpliwie zaleta tego modelu. Oczywiście wykorzystanie matrycy 4/3 ma też swoje wady, takie jak wyższe szumy na wysokich czułościach czy mniejsza rozpiętość tonalna (tutaj polecam stosowanie filtrów połówkowych) w porównaniu do pełnoklatkowej konkurencji. Mniejsza matryca ma jednak też swoje zalety, na przykład oferuje lepszą stabilizację obrazu oraz mniejsze i lżejsze obiektywy.
OM-1 II jest też wyposażony w stabilizację obrazu, która jest najbardziej wydajną stabilizacją, z jakiej miałem okazję korzystać. Oceniam jej skuteczność na około 6-7 EV. Bez problemu za jej pomocą robiłem zdjęcia z ręki nawet z kilkusekundowym czasem naświetlania. OM-1 II wykorzystuje system autofocusa z 1053 punktami detekcji fazy, który wspiera wykrywanie obiektów i jest na tyle wydajny, że poradzi sobie nie tylko z krajobrazami, ale też ze zdjęciami zwierząt w ruchu. Aparat oferuje też tryby specjalne, z których chciałbym wyróżnić wbudowane cyfrowe filtry szare pełne od ND2 do ND128 oraz półkowe od ND2 do ND8, które w wielu przypadkach mogą nam zastąpić klasyczne filtry szklane. Kolejne przydatne funkcje to tryby Live Time i Live Composite, które ułatwiają fotografowanie na długich czasach naświetlania, oferując podgląd zdjęcia podczas wykonywania ekspozycji. Ostatnią przydatną w fotografii krajobrazu funkcją jest automatyczny tryb HDR, który składa z kilku zdjęć jedno o większej rozpiętości tonalnej.
OM System OM-5
OM-5 to dobra alternatywa dla bardziej profesjonalnego modelu OM-1 II, szczególnie dla osób, które cenią sobie lekkość i małe gabaryty sprzętu. Obudowa wykonana jest z tworzywa, ale jest solidnie uszczelniona, zachowując standard IP53, co zapewnia odporność na warunki atmosferyczne.
W porównaniu do OM-1 II, OM-5 jest mniejszy, co wiąże się z mniejszą ilością przycisków i brakiem joysticka, ale nadal zapewnia prostą i intuicyjną obsługę. Dostępny jest też opcjonalny, większy uchwyt ECG‑5, który poprawia komfort trzymania aparatu, szczególnie dla osób z większymi dłońmi. Wizjer elektroniczny w OM-5 wykonany jest w technologi OLED i posiada 2,36 mln punktów rozdzielczości. To przyzwoity wizjer biorąc pod uwagę cenę tego modelu. Do ekranu nie mam zastrzeżeń, jest na przegubie i ma 1.037 mln punktów rozdzielczości. W aparacie znajdziemy tylko jeden slot na kraty SD w standardzie UHS II, znajduje się on od boku obudowy, umożliwiając szybką wymianę karty. Niestety, bateria BLS-50 pozwala na zrobienie około 350 zdjęć, co jest przeciętnym wynikiem. Dobrze jest więc zaopatrzyć się w dodatkowe akumulatory, szczególnie przy dłuższych wyprawach. Aparat można ładować przez USB, ale minusem tego modelu jest zastosowanie starego złącza USB 2.0 typu micro.
W OM-5 znajdziemy matrycę 4/3 o rozdzielczości 20 Mpix, która, choć nie oferuje tej samej technologii warstwowej co w OM-1 II, jest wystarczająca do robienia wysokiej jakości zdjęć krajobrazowych, zwłaszcza dla początkujących i średniozaawansowanych fotografów. Stabilizacja w tym modelu osiąga skuteczność około 5 EV, co nadal jest świetnym wynikiem i w wielu przypadkach zastąpi nam zabieranie ze sobą statywu.Autofocus oparty na detekcji fazy i kontrastu z 121 polami jest wystarczająco szybki i celny, choć brak wykrywania obiektów może być ograniczeniem w innych rodzajach fotografii. Do funkcji, które warto wyróżnić, należą tryby Hi-Res, HDR, Live Time i Live Composite, a także cyfrowe filtry szare (od ND2 do ND16).
Canon R5 Mark II to profesjonalny, pełnoklatkowy aparat, który doskonale sprawdzi się w wielu dziedzinach fotografii, w tym również w fotografii krajobrazowej. Korpus aparatu jest dość duży, ale nie posiada zintegrowanego gripa, jak modele R1 i R3, co sprawia, że jego gabaryty są akceptowalne w fotografii plenerowej. Dla osób, które potrzebują uchwytu do zdjęć pionowych, dostępna jest opcja zamocowania go jako akcesorium. Obudowa aparatu jest wykonana z magnezu, uszczelniona i wyjątkowo solidna. Miałem okazję osobiście doświadczyć wytrzymałości tego modelu – upadł z pędzącego skutera śnieżnego na lód, i to dwukrotnie (kolega miał pecha tego dnia), ale aparat, mimo powierzchownych obtarć, działał bez zarzutu.
Ergonomia korpusu oraz wielkość przycisków są dostosowane do pracy w trudnych warunkach, a na obudowie znajdziemy trzy pokrętła funkcyjne, wygodny joystick oraz dodatkowy ekran, na którym wyświetlane są najważniejsze parametry. Wizjer OLED o rozdzielczości 5,69 miliona punktów to zdecydowana zaleta tego modelu – kadrowanie za jego pomocą to prawdziwa przyjemność. Dodatkowo aparat oferuje możliwość sterowania punktami AF za pomocą wzroku, co zostało poprawione względem modelu R3. Dotykowy ekran na przegubie, o rozdzielczości 2,1 miliona punktów, również działa bez zarzutów. Aparat wyposażono w dwa sloty na karty pamięci – jeden na karty CFexpress, a drugi na karty SD UHS-II. Bateria LP-E6P pozwala na wykonanie około 600 zdjęć, co stanowi dobry wynik, a dodatkowo możemy ją ładować w terenie przez złącze USB-C.
Canon R5 Mark II został wyposażony w pełnoklatkową matrycę o rozdzielczości 45 Mpix, wykonaną w technologii warstwowej. To duża zaleta tego modelu, który łączy wysoką rozdzielczość przydatną w fotografii krajobrazowej z szybkim odczytem danych, idealnym do fotografii dzikich zwierząt. Matryca jest stabilizowana i oferuje wydajność stabilizacji na poziomie około 5 EV, co jest świetnym wynikiem jak na matrycę pełnoklatkową. Warto pochwalić także system autofocusa Dual Pixel CMOS AF II, który jest jednym z najlepszych na rynku – oferuje 5850 punktów detekcji fazowej oraz wykrywanie obiektów. Choć fotografia krajobrazowa nie jest najbardziej wymagającą dziedziną pod względem autofocusa, ta funkcja może okazać się bardzo pomocna w innych typach fotografii. Z dodatkowych funkcji, które mogą się przydać, warto wyróżnić tryby HDR oraz Focus Stacking.
Canon EOS R7
Jeśli szukacie tańszego aparatu w systemie Canona, polecam flagowy model z matrycą APS-C, czyli R7. Mniejsza matryca sprawia, że korpus jest bardziej kompaktowy, a obiektywy mogą być mniejsze. Jednak uczciwie trzeba przyznać, że oferta obiektywów RF-S dedykowanych do APSC nie jest jeszcze zbyt duża. Często trzeba będzie korzystać z obiektywów pełnoklatkowych, ale na szczęście bagnet pozostał ten sam – R, więc nie trzeba używać żadnych przejściówek. Z dostępnych kitowych obiektywów RF-S do R7 mogę polecić uniwersalny 18-150 mm f/3.5-6.3 IS STM, który pozytywnie zaskoczył mnie jakością obrazu.
Jeśli chodzi o wykonanie, R7 nie ma żadnych zastrzeżeń – korpus zrobiony jest z magnezu i tworzywa sztucznego, a także został uszczelniony. Mimo kompaktowej budowy, aparat oferuje wygodny, mocno zarysowany uchwyt. Liczba przycisków jest wystarczająca, na obudowie znalazł się też joystick, chociaż nie jestem zwolennikiem umieszczenia go wewnątrz pokrętła funkcyjnego. Aparat posiada też dwa sloty na karty SD w standardzie UHS II, umieszczone z prawej strony. Bateria LP-E6NH zasługuje na pochwałę – pozwala na wykonanie około 600 zdjęć, co jest dobrym wynikiem jak na tak mały korpus. Można ją ładować przez USB, ale w zestawie znajduje się również zewnętrzna ładowarka, co jest rzadkością w dzisiejszych czasach. Wizjer w R7 ma rozdzielczość 2,36 miliona punktów – nie jest zły, ale od flagowego aparatu APSC oczekiwałbym wizjera lepszej jakości. Ekran na przegubie jest natomiast bardzo dobry, z rozdzielczością 1,62 miliona punktów.
Matryca w R7 ma rozdzielczość 32 Mpix, co jest dużą wartością jak na matrycę APS-C. Jest także stabilizowana, a jej skuteczność stabilizacji wynosząca około 5 EV pozytywnie mnie zaskoczyła. Canon wprowadził w tym modelu interesującą funkcję, która pozwala na poziomowanie horyzontu za pomocą stabilizacji matrycy. To bardzo przydatne w fotografii krajobrazowej, a szkoda, że inni producenci tego nie oferują. R7 wyposażono w bardzo wydajny system autofocusa Dual Pixel CMOS AF, który oferuje 5915 punktów detekcji fazowej oraz obsługę wykrywania obiektów. Z dodatkowych funkcji, które mogą okazać się przydatne, warto wymienić HDR i timer interwałowy do robienia timelapsów.
Fujifilm ma w swojej ofercie dwa bardzo podobne korpusy wyposażone w matryce APS-C – X-H2 i X-H2S. Pierwszy z nich oferuje wysoką rozdzielczość 40 Mpix, natomiast drugi ma matrycę warstwową o niższej rozdzielczości 26 Mpix. Do tego zestawienia wybrałem model X-H2, ponieważ w fotografii krajobrazowej większa szczegółowość zdjęć jest ważniejsza niż szybki odczyt z matrycy. Jednak jeśli nie potrzebujecie tak dużej rozdzielczości, warto również rozważyć X-H2S.
Korpus X-H2 jest duży jak na aparat z matrycą APS-C, ale przekłada się to na świetną ergonomię. Uchwyt jest dobrze wyprofilowany, przyciski i joystick są duże oraz mają wyczuwalny skok, co ułatwia obsługę nawet w rękawiczkach. Na górze aparatu znalazło się miejsce na ekran pomocniczy. Korpus wykonano z magnezu i wyposażono w uszczelnienia. Istnieje także możliwość zastosowania dodatkowego uchwytu pionowego VG-XH. Bateria NP-W235 pozwala na wykonanie od 600 do 800 zdjęć na jednym ładowaniu, co jest świetnym wynikiem. Można ją również ładować przez złącze USB-C. Aparat posiada dwa sloty na karty pamięci – jeden na SD UHS II, a drugi na CFexpress. OLED-owy wizjer o rozdzielczości 5,76 mln punktów i dużym powiększeniu zapewnia płynny oraz szczegółowy obraz. Na plus trzeba również zaliczyć ekran na przegubie o rozdzielczości 1,62 mln punktów. Jeśli korpus X-H2 okaże się dla kogoś zbyt duży, tę samą matrycę znajdziemy w modelu X-T5. Moim zdaniem jednak ergonomia X-H2 lepiej sprawdzi się w fotografii krajobrazowej.
Tak jak wspominałem, we wnętrzu aparatu znajduje się matryca APS-C o rozdzielczości 40 Mpix, wykonana w technologii X-Trans. Oprócz wysokiej rozdzielczości charakteryzuje się ona niskimi szumami na wysokich czułościach, co często jest problemem w gęsto upakowanych sensorach. Matryca jest także stabilizowana, a skuteczność stabilizacji wynosi około 5 EV. Autofocus w X-H2 korzysta zarówno z detekcji fazy, jak i kontrastu, oferując 425 punktów ostrości oraz funkcję wykrywania obiektów. System AF działa szybko i celnie, poradzi sobie też z bardziej wymagającymi dziedzinami niż fotografia krajobrazowa. Z dodatkowych funkcji, które mogą się przydać, warto wymienić tryby HDR, automatyczną panoramę oraz symulacje filmów Fujifilm. Aparat wyposażono także w tryb wysokiej rozdzielczości, który pozwala na uzyskanie plików o rozdzielczości 200 Mpix. Wymaga on jednak użycia komputera oraz aplikacji Fujifilm Pixel Shift Combiner.
Fujifilm X-S20
Dla osób początkujących, które chcą wejść w system Fujifilm i fotografować krajobrazy, polecam model X-S20. Mimo niewielkich rozmiarów aparatu udało się w nim zastosować spory uchwyt, dzięki czemu pewnie leży w dłoni. Niektóre przyciski i joystick mogłyby być większe, ale mamy dostęp do najważniejszych funkcji bezpośrednio z korpusu. Podoba mi się również rozwiązanie z dodatkową tarczą funkcyjną na górze aparatu, którą można dowolnie zaprogramować. Korpus wykonano z magnezu i tworzywa sztucznego, a jakość wykonania jest dobra. Niestety zabrakło w nim uszczelnień, dlatego nie polecałbym go osobom pracującym w bardzo wymagających warunkach. W X-S20 znajdziemy jeden slot na karty SD UHS II, umieszczony na spodzie aparatu. Na szczęście znajduje się on wystarczająco daleko od gwintu statywowego, dzięki czemu można wymieniać baterię i kartę bez konieczności odkręcania szybkozłączki.
Wizjer ma rozdzielczość 2,36 mln punktów i choć nie jest zbyt duży, to w tej klasie sprzętu to standard. Nieco problematyczna może być jednak mała muszla oczna, zwłaszcza gdy pracujemy w ostrym, bocznym świetle. Ekran zamontowany jest na przegubie i ma całkiem wysoką rozdzielczość – 1,84 mln punktów. Dużym plusem tego modelu jest bateria, która pozwala na wykonanie od 800 do 1000 zdjęć – to wynik, którego często nie osiągają nawet profesjonalne modele z większymi korpusami. Dodatkowo można ją ładować przez złącze USB-C.
X-S20 został wyposażony w znaną z wielu innych modeli Fujifilm matrycę APS-C o rozdzielczości 26 Mpix, wykonaną w technologii X-Trans. Jest to bardzo dobry sensor, charakteryzujący się niskimi szumami i świetną jakością obrazu, która powinna zadowolić nie tylko początkujących fotografów. Stabilizacja obrazu w tym modelu pozostawia jednak nieco do życzenia – dobrze, że się tu znalazła, ale jej skuteczność jest dość przeciętna na tle konkurencji i realnie wynosi około 3 EV. Autofocus wykorzystuje detekcję fazy i kontrastu, oferując 425 pól ostrości. Działa wystarczająco sprawnie, a na plus trzeba zaliczyć obecność funkcji wykrywania obiektów.Mimo kilku niedociągnięć X-S20 to dobrze wykonany, kompaktowy i lekki korpus, oferujący świetną jakość zdjęć w rozsądnej cenie. Na rynku znajdziemy też szeroki wybór obiektywów z bagnetem Fujifilm X, co jest dużą zaletą w porównaniu do bezlusterkowców APS-C od Canona czy Nikona.
Wybierając profesjonalny korpus od Nikona, zdecydowałem się na model Z7 II ze względu na matrycę o wysokiej rozdzielczości, oferującą świetny zakres tonalny. Ergonomia i jakość wykonania również stoją na bardzo wysokim poziomie. Korpus wykonano z magnezu i wyposażono w uszczelnienia, co zapewnia jego trwałość w trudniejszych warunkach. Uchwyt jest odpowiednio duży, a przyciski dobrze wyczuwalne. Na obudowie znajdziemy także joystick oraz dodatkowy ekran pomocniczy. Aparat oferuje dwa sloty na karty pamięci – SD UHS II oraz CFexpress.
Ekran w tym modelu jest uchylany w osi obiektywu, a nie na przegubie. Wiem, że wielu fotografów preferuje właśnie ten sposób odchylania, choć coraz rzadziej spotyka się go w nowych modelach. Sam ekran ma rozdzielczość 2,1 mln punktów i jest dobrej jakości. Wizjer OLED o rozdzielczości 3,6 mln punktów mógłby być jednak nieco lepszy – nie jest zły, ale konkurencyjne modele oferują lepsze parametry. Wydajność baterii EN-EL15b w Z7 II jest przeciętna, pozwalając na wykonanie około 400 zdjęć na jednym ładowaniu. W plener zdecydowanie warto zabrać dodatkowe akumulatory. Na plus należy jednak zaliczyć możliwość ładowania baterii przez USB-C oraz korzystania z aparatu podczas ładowania.
Największą zaletą tego modelu jest pełnoklatkowa matryca o rozdzielczości 45 Mpix. Zapewnia ona ogromną ilość detali, szeroki zakres dynamiczny i znakomitą jakość obrazu. Matryca jest także stabilizowana, choć jej skuteczność mogłaby być nieco lepsza – wynosi około 3,5 EV. Autofocus z detekcją fazy i kontrastu oferuje 493 pola ostrości. Jego skuteczność, zwłaszcza w trybie ciągłym, jest nieco słabsza niż u konkurencji, ale w fotografii krajobrazowej nie stanowi to problemu. Warto również zwrócić uwagę na dodatkowe funkcje, które mogą okazać się przydatne – tryby HDR, focus stacking oraz możliwość wykonywania zdjęć poklatkowych.
Nikon Z5
Jeśli szukamy tańszej alternatywy w systemie Nikona, a jednocześnie zależy nam na pełnoklatkowej matrycy, dobrym wyborem będzie model Z5. Korpus tego aparatu jest bardzo podobny do Z7 II – to solidne, magnezowe body z dobrą ergonomią i uszczelnieniami. Jedynymi różnicami w budowie są brak ekranu pomocniczego w Z5, zastąpienie slotu na karty CFexpress drugim slotem na karty SD oraz mniejsza rozdzielczość ekranu, która wynosi 1,04 mln punktów. Wizjer jest taki sam jak w Z7 II. W modelu Z5 zastosowano baterię EN-EL15c, która okazuje się nieco bardziej wydajna niż w profesjonalnym modelu i pozwala na wykonanie około 500 zdjęć na jednym ładowaniu.
Matryca w tym aparacie to pełnoklatkowy sensor o rozdzielczości 24 Mpix. Mimo niższej liczby megapikseli jakość zdjęć powinna spełnić oczekiwania większości użytkowników – oferuje niski poziom szumów w szerokim zakresie czułości oraz dobrą rozpiętość tonalną. W Z5 znajdziemy również stabilizację obrazu, której skuteczność wynosi około 5 EV, co jest lepszym wynikiem niż w Z7 II. Co ciekawe, system autofocusa w tym modelu jest nieco bardziej wydajny niż w droższym odpowiedniku. Mamy tu hybrydowy AF z detekcją fazową i kontrastu, oferujący 275 pól ostrości do wyboru.
Nikon Z5 wydaje się solidną propozycją dla osób, które nie potrzebują bardzo dużej rozdzielczości ani szybkich zdjęć seryjnych. Pod pewnymi względami wypada nawet lepiej od modelu Z7 II, a do tego jest dostępny w atrakcyjnej cenie.
Jako zaawansowany korpus do fotografii krajobrazowej w ofercie Panasonica zdecydowałem się wybrać model Lumix S5 II. W momencie pisania tego artykułu pojawił się jednak nowy bezlusterkowiec – Lumix S1R II, wyposażony w matrycę o wysokiej rozdzielczości, który również może być solidnym wyborem do tego rodzaju fotografii. Nie miałem jeszcze okazji testować tego modelu, dlatego nie uwzględniłem go w tekście, ale warto mieć go na uwadze.
Wracając do modelu S5 II: to korpus, który przypadnie do gustu zwolennikom większych aparatów. Wykonany jest z magnezu i uszczelniony, co zapewnia odporność na trudne warunki atmosferyczne. Ergonomia stoi na wysokim poziomie – aparat ma duży, wygodny uchwyt, dobrze wyczuwalne przyciski i oferuje dostęp do wielu funkcji bezpośrednio z korpusu. Możliwe jest także podłączenie uchwytu pionowego DMW-BG1. Wizjer elektroniczny o rozdzielczości 3,6 mln punktów jest duży i dobrze sprawdza się w słabszym oświetleniu. Ekran zamontowany na przegubie oferuje wysoką rozdzielczość (1,84 mln punktów) i zapewnia dużą wygodę kadrowania. Jednym z minusów jest bateria DMW-BLK22, która pozwala na wykonanie około 300–400 zdjęć – mogłaby być nieco bardziej wydajna. Na korpusie znajdziemy również dwa sloty na karty pamięci SD UHS-II. Co ciekawe, w S5 II zastosowano aktywny system chłodzenia elektroniki, co może być przydatne przy dłuższych nagraniach wideo.
Aparat wyposażono w pełnoklatkową matrycę o rozdzielczości 24 Mpix. Jakość obrazu stoi na wysokim poziomie, także w trybie wysokiej rozdzielczości, który pozwala uzyskać pliki 96 Mpix. Matryca jest stabilizowana, a jej skuteczność wynosi około 4 EV. Na pochwałę zasługuje również zastosowanie autofocusa z detekcją fazy – elementu, którego wcześniej brakowało w aparatach Panasonica. System oferuje 779 pól ostrości i choć jego wydajność jest nieco słabsza niż u konkurencji, zwłaszcza w słabszym świetle, to do fotografii krajobrazowej powinien sprawdzić się bez problemu.
Tańszą propozycją, na którą się zdecydowałem w ofercie Panasonica, jest model Lumix G9 II. Co ciekawe, jego korpus jest niemal identyczny jak w modelu S5 II. Jedyne różnice to brak aktywnego chłodzenia w tańszej wersji oraz nieco lepsza wydajność baterii (około 500 zdjęć). W związku z tym nie będę powtarzał informacji na temat konstrukcji aparatu.
Najważniejsza różnica tkwi we wnętrzu – zastosowano tutaj mniejszą matrycę 4/3 o rozdzielczości 25 Mpix. To dość duży korpus jak na tak niewielki sensor, jednak warto pamiętać, że obiektywy do tego systemu są znacznie mniejsze i lżejsze, co sprawia, że cały zestaw jest bardziej kompaktowy niż w przypadku pełnoklatkowegoLumixa S5 II. Matryca G9 II zapewnia dobrą jakość zdjęć, o ile nie korzystamy z wysokich czułości. Aparat oferuje także tryb wysokiej rozdzielczości, pozwalający uzyskać pliki o wielkości 100 Mpix. Dzięki mniejszemu sensorowi poprawiono również skuteczność stabilizacji obrazu, która w tym modelu osiąga 6 EV – to świetny wynik. Autofocus w G9 II bazuje na detekcji fazy i kontrastu oraz oferuje 779 pól ostrości. Jego skuteczność jest nieco lepsza niż w modelu S5 II, choć w słabszym oświetleniu nadal mogą pojawiać się pewne trudności. Ciekawą funkcją, przydatną podczas dłuższych podróży, jest możliwość zapisu danych na dysku SSD podłączonym przez USB-C.
Oprócz niższej ceny, wybierając aparat z mniejszą matrycą, zyskujemy lepszą stabilizację obrazu, szybsze zdjęcia seryjne oraz możliwość korzystania z bardziej kompaktowych obiektywów. Dlatego uważam, że Lumix G9 II to model wart rozważenia w fotografii krajobrazowej.
Sony ma w swojej ofercie wiele pełnoklatkowych aparatów, które doskonale sprawdzają się w fotografii krajobrazowej. Zdecydowałem się jednak na model A7R V ze względu na matrycę o ogromnej rozdzielczości, gwarantującą wyjątkową szczegółowość zdjęć. Sam korpus również dobrze radzi sobie w terenie – jest wykonany z magnezu i uszczelniony, co zapewnia odporność na trudne warunki. Przyciski są duże, co umożliwia komfortową obsługę w rękawiczkach, a dodatkowo aparat wyposażono w cztery pokrętła funkcyjne oraz joystick.
Mimo sporej liczby przycisków i ergonomicznego uchwytu konstrukcja A7R V pozostała stosunkowo kompaktowa, co w podróży stanowi dużą zaletę. Aparat jest też kompatybilny z uchwytem pionowym VG-C4M. Bardzo dobre wrażenie robi duży wizjer elektroniczny OLED o rozdzielczości 9,4 mln punktów – to bez wątpienia najlepszy wizjer spośród aparatów, o których dziś wspominam. Ekran również oferuje wysoką jakość obrazu (2,096 mln punktów) i ma uniwersalny mechanizm odchylania – zarówno na przegubie, jak i w osi obiektywu.
A7R V posiada dwa sloty na karty pamięci, które obsługują zarówno standard SD UHS-II, jak i CFexpress. Wydajna bateria NP-FZ100 pozwala na wykonanie około 600 zdjęć, co jest bardzo dobrym wynikiem. Aparat można również ładować przez złącze USB-C.
Pełnoklatkowa matryca w Sony A7R V oferuje imponującą rozdzielczość 61 Mpix. Oprócz wyjątkowej szczegółowości plików zapewnia szeroką rozpiętość tonalną, co czyni ją idealnym wyborem do fotografii krajobrazowej. Należy jednak pamiętać, że na wyższych czułościach może pojawiać się większy poziom szumów niż w matrycach o niższej rozdzielczości. Aparat oferuje także tryb wysokiej rozdzielczości Pixel Shift Multi Shooting RAW, który pozwala uzyskać pliki o rozdzielczości 240 Mpix. Wymaga to jednak obróbki zdjęć na komputerze. Zastosowana stabilizacja obrazu osiąga skuteczność na poziomie około 4 EV, co jest przyzwoitym wynikiem dla pełnej klatki.
Jednym z największych atutów tego modelu jest zaawansowany system autofocusu z detekcją fazy i kontrastu, obejmujący 693 pola ostrości. Bez problemu poradzi sobie on nie tylko z krajobrazami, ale także z fotografią sportową czy zdjęciami dzikich zwierząt. Do dyspozycji jest również funkcja wykrywania obiektów. Ciekawym dodatkiem jest możliwość fotografowania w trybie APS-C, co może okazać się przydatne w niektórych sytuacjach.
Sony A6700
Wybierając tańszy model od Sony, zdecydowałem się na aparat wyposażony w matrycę APS-C. Sony A6700 oferuje bardzo kompaktową obudowę, więc dobrze sprawdzi się dla osób, które chcą podróżować z małą ilością sprzętu. Aparat jest solidnie wykonany – jego obudowa została zrobiona z magnezu i jest uszczelniona. Pomimo niewielkich gabarytów Sony A6700 oferuje duży, wygodny uchwyt. Na korpusie znajduje się stosunkowo mało przycisków, a brak joysticka może być odczuwalny, jednak najważniejsze parametry można zmieniać bez zaglądania do menu.
Wizjer w tym modelu ma rozdzielczość 2,3 mln punktów, a muszla oczna jest umieszczona z boku korpusu, chociaż mogłaby być nieco większa. Ekran o rozdzielczości 1,03 mln punktów jest zamontowany na przegubie i oferuje obsługę dotykową. Dostęp do kart pamięci znajduje się z boku aparatu, a do dyspozycji mamy jeden slot na karty SD UHS-II. Bateria NP-FZ100 wystarcza na zrobienie około 500–600 zdjęć, co jest dobrym wynikiem jak na tak kompaktowy aparat. Można ją również ładować przez USB-C.
Matryca APS-C w Sony A6700 oferuje 26 Mpix i osiąga dobre wyniki zarówno pod względem szumów, jak i rozpiętości tonalnej. W aparacie zastosowano także stabilizację obrazu o skuteczności około 3 EV, co jest raczej przeciętnym wynikiem. Na pochwałę zasługuje jednak autofocus z detekcją fazy i kontrastu – działa bardzo sprawnie, oferuje 759 pól ostrości oraz wykrywanie obiektów. Na koniec warto dodać, że na rynku dostępna jest szeroka gama obiektywów do matrycy APS-C z bagnetem Sony E, również od producentów niezależnych.
Fotograf i twórca wideo z wieloletnim doświadczeniem.
Specjalizuje się w fotografii przyrodniczej, krajobrazowej i
podróżniczej, ale równie dobrze odnajduje się w projektach
komercyjnych: od sesji motoryzacyjnych po fotografię reklamową i
architektoniczną. Od lat tworzy filmy na YouTube, gdzie nie tylko stoi za
kamerą, ale i przed nią, recenzując sprzęt fotograficzny i dzieląc się
praktycznymi poradami. Prowadzi też warsztaty i wykłady, a jego
prezentacje gościły na największych festiwalach fotograficznych i
podróżniczych. Ambasador marki Peak Design w Polsce. Fotografia to dla niego nie tylko praca, ale przede wszystkim sposób na opowiadanie historii i inspirowanie innych.