Sony ZV-E10 to nowy bezlusterkowiec stworzony z myślą o nagrywaniu vlogów. Pod względem technicznym, aparat bazuje na Sony A6100. Zupełnie nowy jest jednak korpus, mikrofon i wiele elementów pomyślanych typowo pod nagrywanie wideo. Na papierze Sony ZV-E10 to zapowiada się na najlepszy, tani aparat do vlogowania. Jak jest w praktyce?
Rynek wideo jest w rozkwicie. Vlogowanie to już standard, a pandemia dodatkowo tylko przyspieszyła rozwój relacji na żywo. Potrzeby współczesnych twórców dobrze rozumie firma Sony, która już w zeszłym roku zaprezentowała pełnoklatkowy Sony A7C, który miał cechy świetnego sprzętu do nagrywania wideo. Chwilę później japoński producent pokazał swój pierwszy aparat stworzony typowo z myślą o vlogerach — kompakt Sony ZV1 z 1-calową matrycą. Teraz przyszedł czas na rozwinięcie tego konceptu, ale z wymienną optyką oraz większą matrycą APS-C. Tak oto powstał Sony ZV-E10, czyli bezlusterkowiec, który może idealnie wstrzelić się w potrzeby współczesnych twórców internetowych. Sprawdziłem Sony ZV-E10 w praktyce w trakcie spaceru po parku, nagrywając z ręki w sztandarowym trybie. W najprostszy możliwy sposób, aby pokazać, jak aparat poradzi sobie w rękach początkującego twórcy.
Hybrydowy AF z 425 punktami, śledzenie w czasie rzeczywistym Eye AF
Zdjęcia seryjne z prędkością 11 kl./s (AF-C)
Wideo 4K do 30p (z oversamplingu 6K z pełnym odczytem pikseli i bez binningu)
8-bitowy zapis wewnętrzny 4:2:0 Full HD do 120p Profile S-Log2, S-Log3 i HLG
wbudowany 3-komorowy mikrofon z osłoną przeciwwiatrową
Sony ZV-E10 to najmniejszy taki aparat na świecie
A dokładnie to najmniejszy korpus APS-C z wymienną optyką. Sony ZV-E10 rzeczywiście jest malutki (115,2 × 64,2 × 44,8 mm) i waży zaledwie 343 g już z akumulatorem i kartą pamięci! Mimo w korpusie udało się zmieścić matrycę APS-C CMOS o rozdzielczości 24 Mpix. Jest też nieduży grip z przodu, więc mamy za co chwycić. Z niedużym obiektywem mamy tu zatem zgrabny zestaw idealny do nagrywania vlogów, czy filmów z podróży.
Aparat jest przy tym solidnie wykonany z tworzywa sztucznego wysokiej jakości i pokryty czarną, półmatową farbą. Mam wrażenie, że to identyczna materiał, jak w dużo droższym Sony A7C. Jak na tak malutki aparat, dobrze leży w dłoni. Niestety nie jest uszczelniony. Ma prosty zestaw podstawowych przycisków i zaledwie jedną tarczę. Brakuje też tarczy trybów, ale ta prostota jest w zupełności zrozumiała, biorąc pod uwagę, że to aparat do vlogowania. Obsługa ma być prosta, intuicyjna i taka jest. Co ważne: najważniejsze przyciski są na swoim miejscu.
Aparat wyposażono w cztery gniazda w dwóch osobnych komorach. W większej znajdziemy USB-C z możliwością ładowania z powerbanka, a także micro HDMI i minijack do odsłuchu. Wyżej, pod osobną zaślepką, ulokowano drugie gniazdo minijack do podłączenia mikrofonu. Dzięki temu, nagrywając samego siebie, kabel zewnętrznego mikrofonu nie zasłania ekranu.
To nowoczesny aparat stworzony z myślą o współczesnych twórcach
To jednak niejedyne rozwiązanie pomyślane typowo pod vlogowanie czy nagrywania wideo. 3-calowy, dotykowy ekran LCD odchylany o 180 stopni to już norma w wieku aparatach. Jednak wyświetlanie czerwonej ramki na ekranie w momencie nagrywania to rzadkość. Do tego z przodu, pod logiem Sony, jest mała dioda LED, która również świeci na czerwono w trakcie nagrań. Te dwa elementy dają spokój tworzenia. Nie musimy patrzeć w ekran, aby nawet kątem oka, wyraźnie dostrzegać, że aparat nagrywa i wszystko jest w porządku.
Mamy tu także kilka przycisków ułatwiających nagrywanie. Przede wszystkim, przycisk REC z czerwoną obwódką, został ulokowany u góry, w zasięgu palca, tak aby można było kontrolować nagrywanie wideo, kręcąc samego siebie. Do tego z tylu znajduje się przycisk do filmowania produktów. To ułatwienie dla osób, które w czasie vlogów prezentują sprzęt. W tym trybie aparat powinien szybko przeostrzyć z twarzy na pokazywany sprzęt i trzymać na nim ostrość tak długo, aż produkt nie zniknie z kadru. Jest także przycisk rozmycia tła. Po jego wciśnięciu aparat tak dobiera parametry, aby tło było maksymalnie rozmyte. Miłośnicy relacji polubią się z trybem nagrywani w pionie.
Osoby projektujące Sony ZV-E10 w końcu pomyślały także o potrzebach młodych osób, tworzących swoje treści do internetu na wiele różnych sposobów. Aparat ma możliwość zapisywania filmów w pionie do wykorzystania w relacjach, czy funkcję streamowania przez kabel USB-C, bez żadnych dodatkowych grabberów czy OBS-ów. Jak każdy współczesny korpus Sony, ZV-E10 można także wykorzystać jako kamerkę internetową. Do tego, po podłączeniu ze smartfonem przez aplikację Imaging Edge Mobile, aparat umożliwia transfer wideo 4K na nasze urządzenie mobilne.
Tryb wideo i AF jak w aparatach z serii Sony A6XXX
Jeśli chodzi o specyfikacje trybu wideo to mamy tu odrobinę podrasowany klasyk dla aparatów Sony. ZV-E10 umożliwia nagrywanie w 4K 30 kl./s oraz Full HD 120 kl./s z kodekiem XAVC S z zapisem w 8 bitach z samplingiem 4:2:0. Maksymalny bitrate plików to 100 Mb/s. Szału nie ma, podobne parametry miały aparaty Sony 5 lat temu. I tak brakuje 4K 60 kl.s czy 10-bit, ale pamiętajmy, że mówimy tu o niedrogim sprzęcie dla początkujących. Dodam też, że wyżej wymienionych możliwości nie ma nawet Sony A7 III, który kosztuje dwa razy więcej. Poza tym jakość obrazu jest bardzo dobra. W 4K mamy oversampling 6K z pełnym odczytem pikseli i bez binningu, co gwarantuje bardzo wysoką szczegółowość obrazu. Poza tym, mamy do dyspozycji płaskie profile S-Log2, S-Log3, HLG, czy cały przekrój profili Cine.
Mocnym punktem aparatu jest bardzo szybki i celny moduł AF Fast Hybrid Autofocus z 425 punktami i śledzeniem w czasie rzeczywistym, oraz skutecznym systemem wykrywania twarzy i oczu, nie tylko ludzi, ale i zwierząt. W praktyce przy vlogowaniu praktycznie można zapomnieć o jakichkolwiek problemach z ustawianiem ostrości, co wciąż bywa problemem w wielu aparatach, które vlogerzy wykorzystują do nagrań.
Wbudowany mikrofon sprawdzi się na początek
Ważnym punktem specyfikacji Sony ZV-E10 jest duży, 3-kapsułowy wbudowany mikrofon z dodawanym w zestawie tzw. martwym kotem, czyli włochata osłona przeciwwiatrowa. Mikrofon w praktyce sprawuje się nieźle. Z pewnością dużo lepiej niż jakikolwiek inny wbudowany mikrofon w aparatach konkurencji.
Na tyle dobrze, aby nagrywać bez zewnętrznego mikrofonu, jeśli zależy nam na bardzo lekkim i małym zestawie, lub nie mamy budżetu na dokupienie dodatkowego sprzętu. Nie jest on jednak na tyle dobry, aby zupełnie zastąpić zewnętrzny mikrofon, mikroport czy rejestrator. Jeśli zatem na poważnie myślisz o vlogowaniu, przeżyj ofertę mikrofonów zewnętrzych.
Słabe punkty? Jest ich kilka
Sony ZV-E10 to mimo wszystko odświeżona, starsza konstrukcja, a nie zupełnie nowy model. Dzięki temu mamy rozsądną cenę, ale też podzespoły sprzed kilku lat. O ile matrycy czy systemowi AF nie mam nic do zarzucenia, o tyle szkoda, że nie zastosowano tu nowego akumulatora. Obecny starcza na ok. 1 godzinę nagrywania. Na szczęście jest mały, i lekki, wiec można zaopatrzyć się w kilka sztuk, które nie zabiorą wiele miejsca w torbie. A gdyby to był problem to zawsze jest jeszcze możliwość podłączenia przez USB-C i ładowania także w trakcie nagrywania.
Na papierze brakuje także systemu stabilizacji matrycy, który przydałby się przy nagrywaniu z ręki. Sony ZV-E10 wprawdzie wyposażono w system cyfrowej stabilizacji matrycy, jego działanie można dostrzec dopiero w trybie Active. Problem w tym, że wtedy widoczny jest crop (zawężenie pola widzenia). Aby zatem rzeczywiście mieć szeroki kąt, trzeba sięgnąć po bardzo szeroki obiektyw, jak Sony E 10-18 mm f/4.0 OSS czy Tamron 11-20mm F2.8 Di III-A RXD. W parze z kitowym szkłem E PZ 16-50mm OSS jest dosyć wąsko, chociaż też i stabilnie. Jest to bowiem obiektyw wyposażony w system stabilizacji.
Dla osób, które cenią stabilizację ponad wszystko, pozostaje jeszcze coś specjalnego. Sony ZV-E10, podobnie jak Sony A7C, został wyposażony w tryb gyro, w którym aparat zapisuje dodatkowe dane ze wbudowanego żyroskopu, aby następnie umożliwić niezwykle skuteczną programową stabilizację. Musimy jednak wtedy odpalić wideo w programie Catalyst Browse i tam wystabilizować obraz. Jest z tym trochę zabawy, ale efekty są spektakularne. Do większości zastosowań w zasadzie nie potrzeba nawet gimbala. Duet żyroskop + Catalyst Browse skutecznie go zastępują.
Szukasz taniego aparatu do nagrywania vlogów? Nie szukaj dalej
Sony ZV-E10 to obecnie jeden z najciekawszych, jeśli nie najciekawszy niedrogi aparat do nagrywania filmów czy aparat do vlogowania. Malutki, lekki, ze świetną jakości filmów, szybkim i celnym AF z wykrywaniem twarzy czy szeregiem dodatków stworzonych typowo pod nagrywanie vlogów. To wszystko za 3500 zł (sam korpus) lub ok. 4200 zł z kitowym szkłem.
Sony ZV-E10 świetnie się sprawdzi jako sprzęt do vlogów, ale jeśli szukasz typowej hybrydy, czyli aparatu zarówno do wideo, jak i zdjęć, zastanów się raczej nad Sony A6400, który ma wizjer. Albo poszukaj wśród innych polecanych modele z listy aparatów do 5000 zł.
Dziennikarz, fotograf, twórca wideo z ponad 15-letnim stażem. Szef działu wideo w Spider's Web. Fan nowych technologii i nowych smaków z całego świata. Od lat związany z mediami foto i tech oraz branżą e-commerce. Przez niemal dekadę prowadził największy polski serwis o fotografii Fotoblogia.pl (Wirtualna Polska). Publikował w „Szerokim Kadrze", Digital Camera Polska, czy fotopolis.pl. Pracował też dla takich marek, jak Amazon, Allegro, Ceneo, Netguru, Divante czy TotalMoney.pl. Ceni szczery fotoreportaż, architektoniczny minimalizm, zdjęcia pokazujące prawdziwe życie, ale i intrygujące ujęcia z drona, dzięki którym odkrywa otaczający świat na nowo.