Najbardziej populary aparat Tiktoka niedawno dostał nowe wnętrze. Miałem okazję zrobić nim nieco zdjęć, którymi dzielę się, zanim przygotuję pełny test Fujifilm X100VI.
Fujifilm X100VI wygląda niemal identycznie jak poprzednik, co akurat jest wielkim plusem. Nowe jest wnętrze, które bazuje na najnowszych komponentach aparatów Fujifilm X piątej generacji (X-T5, X-H2). Nowa jest też cena: ok. 8500 zł. Sporo, ale widziałem takie ceny za model X100V.
Jeśli znacie i lubicie aparat Fujifilm X100V to idealnie odnajdziecie się także w pracy z jego następcą. Cały korpus jest praktycznie identyczny pod względem wzornictwa i ergonomii.
Fujifilm X100VI, fot. Krzysztof Basel.Fujifilm X100V, fot. Krzysztof Basel.
Aparat jest stylowy, nawiązuje do klasycznych dalmierzy, ale ma też nowoczesne, świeże rysy. Jedyną widoczną różnicą jest dźwignia wizjera, która… nie ma teraz czerwonego znaczku.
Fujifilm X100VI, fot. Krzysztof Basel.
Oprócz tego aparat waży 521 g, czyli 43 g więcej niż jego poprzednik i jest o 2 mm grubszy. To efekt zastosowania nowych elementów w środku, przede wszystkim, systemu stabilizacji matrycy. Moim zdaniem, X100V był nawet delikatnie zbyt lekki, zatem małe przybranie na wadze mu nie zaszkodziło. Wręcz przeciwnie – wpłynęło pozytywnie na komfort pracy.
Fujifilm X100VI jest chyba jedynym nowym aparatem kompaktowym na rynku, który ma hybrydowy wizjer. To moduł odziedziczonym z modelu X-Pro 3. Wizjer łączy dwa w jednym: elektroniczny oraz optyczny. Pierwszy z nich to panel OLED o rozdzielczość 3,69 mln punktów. Drugi oferuje przybliżenie 0,52x i 95-procentowe pokrycie kadru. Wizjer elektroniczny jest jasny, chociaż nieduży, ale wystarczający do komfortowego fotografowania.
Fujifilm X100VI, fot. Krzysztof Basel.
Z tyłu znajdziemy także 3-calowy wyświetlacz o rozdzielczości 1,62 mln punktów, który został niemal idealnie wpasowany w korpus, co wygląda fantastycznie. Ten element również został odziedziczony z poprzednika. Ekran nie zachwyca jakością: zdecydowanie wypadłoby go odświeżyć, chociaż nie jest to poziom starych wyświetlaczy w aparatach Sony sprzed kilku lat.
Fujifilm X100VI, fot. Krzysztof Basel.
Pozostając z tyłu, warto wyróżnić precyzyjny joystick, oraz kilka podstawowych przycisków. Wizualnie i ergonomicznie, wygląda to naprawdę dobrze.
Jak na klasyczny aparat przystało, podstawowe parametry, są tu ustawiane ręcznie dedykowanymi tarczami. I tak, u góry znajdziemy podwójną tarczę do zmiany czasu naświetlania. Jest tam malutkie okienko, w którym znajduje się liczba ISO. Wystarczy podnieść obwódkę tarczy do góry, aby móc tą tarczą sterować. Trzeci parametr to wartość przysłony, którym steruje się inną tarczą na obiektywie. W ten sposób najważniejszymi parametrami możemy sterować bez odrywania aparatu od oka.
Fujifilm X100VI, fot. Krzysztof Basel.
Skoro już o obiektywie mowa, to tu również jest bez zmian. Fujifilm X100VI odziedziczył obiektyw 23 mm f/2 Mark II, który zastosowano już 4 lata temu w jego poprzedniku. Jako że w środku siedzi matryca APS-C, w praktyce zatem otrzymujemy tu ekwiwalent ogniskowej 35 mm.
Warto też dodać, że Fujifilm X100VI jest napędzany tym samym akumulatorem, co poprzednik, tyle, że teraz ma on wystarczyć na wykonanie do 450 zdjęć. W komorze baterii znajduje się pojedynczy slot na kartę pamięci. Jest to jednak stare, nieco powolne już złącze SD UHS-I.
W środku matryca 40 Mpix i szybszy procesor
Sercem Fujifilm X100VI jest matryca APS-C CMOS o rozdzielczości 40 Mpix, która współpracuje z najnowszym procesorem X-Processor 5. Ten zestaw znajdziemy w takich modelach, jak Fujifilm X-T5 oraz X-H2, czyli najnowszych bezlusterkowcach z wymienną optyką tego producenta.
Fujifilm X100VI, JPEG, REALA ACE, bez obróbkki. Fot. Krzysztof Basel.Fujifilm X100VI, JPEG, REALA ACE, bez obróbkki. Fot. Krzysztof Basel.Fujifilm X100VI, JPEG, REALA ACE, bez obróbkki. Fot. Krzysztof Basel.
Sensor jest stabilizowany, a jego skuteczność producent określa na 6 EV. Na szybko patrząc, widać, że z reki można utrzymać naprawdę krótkie czasy, ale też nie ma co liczyć na prawdziwą skuteczność, jak w czołowych bezlusterkowcach konkurencji.
Fujifilm X100VI, JPEG, REALA ACE, bez obróbki, czas 1 sekunda z reki. Fot. Krzysztof Basel.
40-megapikselowy sensor daje ogromny zapas do kadrowania, ale też oferuje świetne detale. Detale, które tak naprawdę widać dopiero na dużym monitorze, czy przy mocnej postprodukcji. Wielu twórców wybiera aparaty z serii X100 dla ich filtrów, oraz kapitalnie oddanych kolorów na zdjęciach JPEG, prosto z puszki. Często z dodanym szumem. W takim zastosowaniu 40 Mpix naprawdę nie robi wielkiej różnicy, a tak dużo pikseli oznacza nieco większy szum.
Fujifilm X100VI, JPEG, REALA ACE, bez obróbki, fot. Krzysztof Basel.Fujifilm X100VI, JPEG, REALA ACE, bez obróbki, fot. Krzysztof Basel.Fujifilm X100VI, JPEG, REALA ACE, bez obróbki, fot. Krzysztof Basel.
Zgadzam się zatem z częścią głosów, że lepiej gdyby producent zastosował tu sensor o mniejszej rozdzielczości, kosztem lepszej rozpiętości tonalnej i mniejszych szumów. Fujifilm ma taki sensor: to matryca Stacked CMOS, którą stosuje we flagowym modelu X-H2S.
Fujifilm X100VI, JPEG, REALA ACE, bez obróbki, fot. Krzysztof Basel.Fujifilm X100VI, JPEG, REALA ACE, bez obróbki, fot. Krzysztof Basel.
Zastosowanie najnowszego procesora X-Processor 5 otwiera drogę do szybszego sczytywania obrazu o dużej rozdzielczości w trybie zdjęć seryjnych. X100VI oferuje dzięki temu maksymalną prędkość zdjęć do 20 kl./s z cropem 1,29x, do 13 kl./s z migawką elektroniczną lub 11 kl./s z migawką mechaniczną.
Fujifilm X100VI, JPEG, REALA ACE, bez obróbki, fot. Krzysztof Basel.Fujifilm X100VI, JPEG, REALA ACE, bez obróbki, fot. Krzysztof Basel.Fujifilm X100VI, JPEG, REALA ACE, bez obróbki, fot. Krzysztof Basel.
Warto też dodać, że minimalna czułość w Fujfilm X100VI to teraz ISO 125, a nie 200 jak u poprzednika. Z kolei w trybie wideo, minimalne ISO w F-Log2 to 1000. Aparat dobrze radzi sobie z szumami do ISO 3200. Powyżej ziarno zaczyna być mocniej widoczne, ale jego charakter jest dosyć przyjemny.
Fujifilm X100VI, test szumów / ISO 125
Fujifilm X100VI, ISO 200
Fujifilm X100VI, ISO 400
Fujifilm X100VI, ISO 800
Fujifilm X100VI, ISO 1600
Fujifilm X100VI, ISO 3200
Fujifilm X100VI, ISO 6400
Fujifilm X100VI, ISO 12800
Autofokus na pierwszy rzut oka nieco rozczarowuje… ale to nie ma znaczenia
Fujifilm X100F, z którego korzystałem lata temu, miał bardzo słaby system AF. Jest następcą, X100V to już poziom wyżej: tym w końcu dało się pracować. X100VI idzie o krok dalej, stosując najnowsze algorytmy uczenia maszynowego. System potrafi rozpoznawać nie tylko twarze i oczy, ale także obiektywy, zwierzęta czy pojazdy.
Fujifilm X100VI, JPEG, REALA ACE, bez obróbki, fot. Krzysztof Basel. W tej sytuacji X100VI ustawił ostrość poprawnie, ale miał spore problemy z wyborem twarzy, przeskakując co chwilę.
W teorii brzmi to świetnie, ale w praktyce, aż tak dobrze nie jest. Aparat rzeczywiście szybko rozpoznaje twarze czy nawet sylwetki, ale zielony kwadracik w wizjerze, wcale nie musi iść w parze z ustawieniem w tym miejscu. Co jednak gorsze, system jest bardzo niestabilny: lubi często zmieniać punkty, twarze, nie trzyma się jedno wybranego obiektu. Wciąż miewa też problem polegający na wykrywaniu twarzy tam, gdzie jej nie ma.
Fujifilm X100VI, JPEG, REALA ACE, bez obróbki, fot. Krzysztof Basel. W sytuacjach prostych portretów, AF działa bardzo dobrze.
Mówię tu jednak o sytuacjach, kiedy w kadrze jest wiele osób. Kiedy kadr jest prostszy, albo robimy portret, system radzi sobie o wiele lepiej. Ogólnie zatem da się tym pracować, natomiast bardzo daleko mu do standardów średniej klasy bezlusterkowców pełnoklatkowych.
Fujifilm X100VI zabieram w podróż do Portugalii
Póki co to tyle, ale zabieram Fujifilm X100VI ze sobą do Portugalii, gdzie przez tydzień będzie mi codziennie towarzyszyć w podróży przez wioski nad oceanem, oraz po Lizbonie. Jak tylko wrócę, przygotuję dla was pełny test.
_____
PSSST. Zdjęcia JPEG w pełnej rozdzielczości można pobrać TUTAJ.
Dziennikarz, fotograf, twórca wideo z ponad 15-letnim stażem. Szef działu wideo w Spider's Web. Fan nowych technologii i nowych smaków z całego świata. Od lat związany z mediami foto i tech oraz branżą e-commerce. Przez niemal dekadę prowadził największy polski serwis o fotografii Fotoblogia.pl (Wirtualna Polska). Publikował w „Szerokim Kadrze", Digital Camera Polska, czy fotopolis.pl. Pracował też dla takich marek, jak Amazon, Allegro, Ceneo, Netguru, Divante czy TotalMoney.pl. Ceni szczery fotoreportaż, architektoniczny minimalizm, zdjęcia pokazujące prawdziwe życie, ale i intrygujące ujęcia z drona, dzięki którym odkrywa otaczający świat na nowo.