Jeśli aparat w smartfonie nie wystarcza, to znaczy, że warto zastanowić się nad zakupem aparatu fotograficznego. Wbrew pozorom dobry aparat na początek można kupić w cenie zwykłego smartfona, a możliwości i jakość obrazu, jakie oferuje, są dużo większe. Radzimy, jaki aparat na początek wybrać, aby cieszyć się nim przez lata i nie wydać fortuny. Materiał został podzielony na aparaty idealne dla początkujących fotografów, jak i twórców wideo.
Jeśli zastanawiasz się nad tym, jaki aparat na początek wybrać, odpowiedz sobie najpierw nad kilkoma ważnymi kwestiami. Przede wszystkim, określ, jakim budżetem dysponujesz i do czego jest Ci potrzebny aparat.
Dobrze jest także pomyśleć, na czym najbardziej nam zależy. Czy chcemy mieć dużą matrycę (pełna klatka), które zaoferuje piękną plastykę i niskie szumy na wysokich czułościach, ale wymaga większych obiektywów? Czy może lepszym rozwiązaniem będzie mniejsza matryca (1 cal, Mikro Cztery Trzecie, APS-C), która wprawdzie trochę gorzej radzi sobie pod względem jakość obrazu i szumów, ale umożliwia podpięcie malutkich obiektywów, a i korpus będzie mniejszy?
Zaczynamy od niedrogich, ale dobrych aparatów idealnych na początek swojej przygody z fotografią. Słowo początek jest tu kluczowe: zakładam, że zakup takiego aparatu to będzie dopiero pierwszy krok w drodze do rozwijania swojej pasji. Niemal wszystkie z nich to aparaty z wymienną optyką, dzięki czemu są dobre na start, ale z czasem, będziemy mogli dokupywać do nich obiektywy wedle konkretnych potrzeb. Te aparaty na początek można kupić bez obiektywu (sam korpus) lub w zestawie z tanim, uniwersalnym obiektywem tzw. kitowym. Do każdego z nich można także dokupić niedrogie, jasne szkła stałoogniskowe, które pozwolą wykorzystać pełny potencjał tych aparatów. Zaczynamy!
Nasz wybór: Canon EOS R10— tani i solidny bezlusterkowiec na początek dla amatora
Pierwszy model, który przychodzi do głowy, kiedy myślę, jaki aparat na początek wybrać to Canon EOS R10. Ten nieduży bezlusterkowiec jest jednym z najlepiej sprzedających się aparatów minionego roku i nie ma w nic dziwnego. W cenie poniżej 4000 zł dostajemy nowoczesny, mały, lekki i prosty w obsłudze aparat idealny na początek: zarówno do zdjęć jak i nagrywania wideo. Mimo swoich kompaktowych rozmiarów aparat wyróżnia się dopracowaną ergonomią oraz solidnym uchwytem z przodu. Jego sercem jest
Sercem Canona EOS R10 jest matryca APS-C o rozdzielczości 24 Mpix, która daje ładny obrazek z charakterystycznymi dla tej marki kolorami. Wyróżnia się fantastyczny tryb AF, z wykrywaniem i śledzeniem twarzy oraz oczu. Do tego mamy prędkość zdjęć seryjnych 15 kl./s. z migawką mechaniczną i 23 kl./s z elektroniczną, ale bufor starcza tylko na 2 s. Tryb wideo zadowoli każdego początkującego twórcę. Canon R10 oferuje możliwość nagrywania filmów 4K 30 kl./s (nadpróbkowanie z 6K) i dają kapitalną jakość obrazu, a do dyspozycji są także 4K 60 kl./s (z cropem) oraz FHD 120 kl./. To naprawdę świetne parametry jak na tak mały i niedrogi aparat na początek.
Matryca aparatu nie jest fizycznie stabilizowana, ale w kategorii aparatów na początek do 5000 zł, to raczej norma. Szkoda, że w trybie wideo zabrakło płaskiego trybu C-Log3, który doceniają bardziej zaawansowani twórcy wideo. System Canon RF do niedawna nie oferował też zbyt wielu obiektywów z bagnetem RF-S, ale sytuacja zmieniła się na korzyść wielu twórców foto i wideo. Do Canona R10 można podłączyć niektóre obiektywy marki Sigma, które są nieduże, świetne optycznie oraz atrakcyjnie wycenione. Idelanym przykładem jest tu Sigma 10-18 mm.
Wart uwagi: Fujifilm X-T30 II — stylowy aparat na początek
Fujifilm X-T30 II należy do grona najpiękniejszych aparatów na rynku, nie tylko wśród aparatów na początek drogi z fotografią, ale wśród wszystkich obecnie produkowanych. Do tego, jest obecnie najtańszym, nowym bezlusterkowcem tej marki.
Fujifilm X-T30 II świetnie wygląda, jest nieduży oraz lekki, ale także ma ogromne możliwości. W korpusie znajdziemy bowiem sensor APS-C o rozdzielczości 26 Mpix, wykorzystywaną wcześniej w np. Fujifilm X-T4, czyli sztandarowym aparacie tej marki, czy niezwykle popularnym Fujifilm X100V. Ta sprawdzona matryca oferuje kapitalne kolory, piękną plastykę oraz coś specjalnego: szereg trybów symulacji filmów tradycyjnych. W prosty sposób możemy tu wybrać tryb fotografowania lub filmowania z efektem mocno zbliżonym do dawnych filmów. To coś, co odróżnia aparaty tej marki od konkurentów i główny sekret popularności serii X100. To też rozwiązanie dla osób, które fotografują z pasji, dla siebie, w wolny czasie, kiedy podróżują czy robią zdjęcia rodziny, na ulicy. Stosowanie takich symulacji, sprawia, że nie musimy tych zdjęć nigdzie potem obrabiać: dostajemy gotowe klatki, które można przesłać na telefon, czy wydrukować. Bez godzin w Lightroomie.
Oprócz tego Fujifilm X-T30 II idealnie sprawdzi się jako aparat na początek, ponieważ ma dobrą ergonomię, solidne wykonanie i jest prosty w obsłudze. Do tego bardzo szybki i celny 425-polowy AF z detekcją fazy o 100% pokryciu kadru, skuteczne algorytmy śledzenia (również w trybie ciągłym AF), wizjer elektroniczny OLED o rozdzielczości 2,36 Mpix, i 3-calowy odchylany ekran dotykowy o rozdzielczości 1,6 mln punktów. Nie zabrakło także rozbudowanych możliwości wideo. Fujifilm X-T30 II pozwala na nagrywanie wideo w rozdzielczości 4K z szybkością 30 kl./s (8-bit 4:2:0 wewnętrznie/10-bit 4:2:2 poprzez port HDMI) lub Full HD 120 kl./s. W menu znajdziemy również płaski profil F-Log, czy format DCI (17:9). W odróżnieniu od kilku wyższych modeli zabrakło systemu stabilizacji matrycy czy uszczelnień, ale dzięki temu aparat jest mniejszy, lżejszy i tańszy. System AF nie jest idealny i czasami może się pogubić, ale jeśli fotografujemy/filmujemy spokojne sceny, to aparat dobrze sobie radzi.
Sony A6100 – dobry na początek do fotografii i filmowania
W zestawieniu najlepszych aparatów na początek dla amatora nie mogło zabraknąć modelu Sony A6100. To już klasyka, bardzo popularny bezlusterkowiec, po który sięga wielu entuzjastów fotografii i filmowania.
Sony A6100 jest nieduży, lekki, ale ma spory grip z przodu. Wyróżnia się też wysoką jakością zdjęć z matrycy APS-C o rozdzielczości 24.2 Mpix, oraz świetnym systemem autofokusa z 425 polami wykrywania fazy/kontrastu. Nie zabrakło także funkcji Eye AF, czyli ustawiania ostrości na oko fotografowanej osoby lub zwierzęcia, która w praktyce sprawdza się niemal bezbłędnie. Sony A6100 to nie tylko dobry aparat na początek, ale też sprawdzony, niedrogi aparat do nagrywania wideo. Do wyboru mamy wideo 4K 24 kl./s, gdzie obraz jest sczytywany z powierzchni całej matrycy, 4K 30 kl./s z cropem 1,2x lub Full HD do 120 kl./s.
Nikon Z50 II — zaskakująco dobry aparat na początek
W dużym skrócie można powiedzieć, że Nikon Z50 II to stara matryca w ulepszonej obudowie i z najlepszym w historii procesorem tej marki. W praktyce zatem jakość obrazu będzie identyczna jak u poprzednika, ale już autofokus, możliwości wideo czy ergonomia, to ogromny skok do przodu.
Ogólne wzornictwo Nikona Z50 II jest podobne, co w Z50, ale to o wiele bardziej dopracowany korpus, który może zadowolić dużo większą grupę twórców. Nikon Z50 II nieco urósł i przybyło mu masy. Ma wyraźnie większy i bardziej komfortowy uchwyt z przodu, jest nieco wyższy. Na tle konkurentów, jest wyraźnie cięższy (520 g vs 330-380g Fujifilm X-M5, X-T30 II, Canon R10). To udany kompromis pomiędzy wielkością, ergonomią i wagą. Z tyłu dodano i ulepszono układ przycisków, a wyświetlacz jest odchylany i obracany na bocznym przegubie. To identyczny, 3,2-calowy ekran o przeciętnej rozdzielczości 1.04 mln punktów. Ulepszono wizjer elektroniczny, który wprawdzie ma identyczną rozdzielczość (2,36 mln punktów), ale jest terazdwa razy jaśniejszy (1000 nitów) i ma wyższe powiększenie.
Sercem aparatu Nikon Z50 II jest niestety stary sensor APS-C o rozdzielczości 20,9 Mpix bez systemu stabilizacji. Sprawdzony sensor współpracuje jednak z procesorem najnowszej generacji EXPEED 7. Tym samym, który producent stosuje we flagowych aparatach Nikon Z9 i Z8. To naprawdę wiele zmienia — głównie w kwestii pracy systemu AF, który teraz wykorzystuje technologię głębokiego uczenia. System potrafi automatycznie rozpoznawać dziewięć różnych typów obiektów (ludzie, ptaki, psy, koty, samochody, rowery, motocykle, pociągi i samoloty) i inteligentnie śledzić nawet szybki, nieprzewidywalny ruch obiektu. Jest tu także system śledzenia 3D. System AF działa tu naprawdę dobrze.
Nowy procesor wpłynął lepszą specyfikację w trybie wideo. Nikon Z50 II oferuje możliwość nagrywania wideo 4K 30 kl./s z nadpróbkowaniem z 5,6K i bez cropa. Dostępny jest też tryb 4K 60 kl./s, ale wtedy materiał jest sczytywany z całej matrycy i mam sporego cropa x1.5. W odróżnieniu od poprzednika Nikon Z50 II potrafi także nagrywać w profilach N-Log i HLG, co otwiera drogę do 10-bitów i 4:2:2 wewnętrznie.
Aparat na początek do nagrywania wideo? A czemu nie! Nagrywanie treści wideo stało się tak popularne, że coraz więcej osób kupuje aparat nie po to, aby robić zdjęcia, ale przede wszystkim — nagrywać filmy.
Nasz wybór: Sony ZV-E10 Mark II — bezlusterkowiec stworzony do filmowania
Jeśli myślimy nieco poważniej o nagrywaniu wideo, warto zastanowić się nad Sony ZV-E10 Mark II lub jego poprzedniku.
Pomysł na Sony ZV-E10 Mark II jest identyczny co w poprzedniku, ale jego realizacja, jest o wiele lepsza. Aparat jest malutki, leciutki (295 g), a do tego prosty w obsłudze. Korpus został zaprojektowany od początku z myślą o twórcach wideo. Mamy tu wbudowany kapsułowy mikrofon stereo wysokiej jakości, czerwone diody LED, duży przycisk REC, czy odchylany ekran LCD z czerwoną ramką świecącą się w trakcie nagrywania. Do tego szereg złącz ulokowanych tak, żeby podłączone kable nie zasłaniały ekranu, czy cyfrową gorącą stopkę, umożliwiającą podłączenie mikrofonu z cyfrową jakością bez kabla. Wprawdzie nie mamy tu wizjera, ale jest 3-calowy, odchylany ekran LCD.
W środku znajdziemy matrycę z profesjonalnej kamery Sony FX30 czy zaawansowanego aparatu Sony A6700. To kapitalny sensor CMOS Exmor R BSI bez stabilizacji o rozdzielczości 26 Mpix. Matryca pozwala na 10-bitowy zapis wideo 4K 60 kl./s 4:2:2 All-i (crop 1.1x) lub 4K 30 kl./s bez cropa, a także wideo 4K 60 kl./s nadpróbkowane z 5.6K, 4K 30 kl./s z 6K. Nie zabrakło trybów HDR i S-Log3 Cine, a także złącz do podłączenia mikrofonu i słuchawek. Ciekawymi funkcjami są możliwość streamingu przez USB, bez konieczności korzystania z jakiegokolwiek dodatkowego oprogramowania czy rejestratora, tryb nagrywania wideo w pionie do wykorzystania w relacjach, podświetlenie ramki ekranu na czerwono w czasie nagrywania, czy też tryb automatycznego rozmywania tła jednym przyciskiem albo tryb kinowy vlog. System AF to klasa sama w sobie: mamy tu AF ze śledzeniem twarzy, oczu, zwierząt i obiektów oraz dotykowym trackingiem, ale bez AI. Twórcy wideo ucieszą się z pewnością także, że Sony E to najbardziej rozbudowany system obiektywów na rynku, zatem z łatwością wybierzesz odpowiednie szkła w różnych cenach. W czym ten aparat w takim razie różni się od swojej pierwszej wersji Sony ZV-E10? Różnic jest naprawdę sporo. Czy warto przez nie dopłacić? Zdecydowanie tak, ale jeśli kwota ok. 5000 zł to zbyt dużo na początek, pomyśl nad Sony ZV-E10, który jest o ok. 1500 zł tańszy.
Sony ZV–1 – aparat na początek stworzony do tworzenia treści wideo
Jest kompaktowy, lekki, ma uniwersalny obiektyw, dobry wbudowany mikrofon, odchylany ekran i rozbudowane tryby wideo — czego chcieć więcej od aparatu na początek do vlogowania? Tak w skrócie brzmi opis aparatu Sony ZV–1 Mark II, czyli malutkiego aparatu kompaktowego, stworzonego specjalnie dla vlogerów i twórców treści.
Sony ZV–1 Mark II to następca ZV-1, ale został ulepszony: rozwiązuje główne problemy poprzednika. Oba aparaty mają 1-calowy sensor o rozdzielczości 20 Mpix, ale druga odsłona tego malucha ma obiektyw o ekw. ogniskowej 18-50 mm ze światłem f/1.8-4. Sony ZV-1 Mark II wyróżnia się także nowym, dużo prostszym menu, zaczerpnięty z modelu ZV-E1 oraz pełnym wsparciem dla obsługi dotykowej. Ciekawą nowością jest tryb vlog kinowy, w którym aparat zadba, aby nasze nagrania, miały filmowy charakter. W tym trybie aparat przycina kadr do 2,35:1, i ustawia klatkaż na 24 kl./s. Do tego mamy do wyboru wygląd oraz nastrój. Odpowiada to zatem w pewnym sensie profilowy kolorystycznemu oraz nakładanemu na niego LUT-owi. Tyle że tu dostajemy już gotowy obrazek i całkiem niezłe rezultaty. Warto też zwrócić uwagę na port USB-C z opcją ładowania oraz zasilania w trakcie stream’a, czy możliwość podłączenia aparatu do komputera jako kamerki, bez konieczności instalowania dodatkowego oprogramowania.
Aparat ma wiele do zaoferowania, ale nie jest ideałem. Przede wszystkim, brakuje mu stabilizacji matrycy. System cyfrowy pomaga, ale to nie to samo no i jego włączenie wprowadza cropa, czyli przycięcie obrazu. W ten sposób kadr robi się nieco zbyt wąski do vlogowania z ręki bez dodatkowego statywu. Mimo wszystko, to sprzęt wart polecenia. W malutkiej, mieszczącej się w kieszeni obudowie, dostajemy cały pakiet: aparat, obiektyw, mikrofon, który możemy spokojnie nagrywać wideo na kanał na YouTube, Instagram, czy Tiktok. Sprzęt ten idealnie sprawdzi się także jako aparat do nagrywania wideo w podróży, czy jako kamera do streamowania. Gdyby jednak cena była zbyt wysoka, wciąż dostępny jest jego poprzednik. Sony ZV-1 jest atrakcyjnie wyceniony i jeśli nie potrzebujemy tak szerokiego pola widzenia, może być także dobrym wyborem na aparat do wideo na początek.
Jeśli poszukujesz aparatu na początek, który przede wszystkim zaoferuje piękną plastykę obrazu i bokeh, sięgnij po pełną klatkę.
Nasz wybór: Sony A7 III – mistrz możliwości do ceny
Sony A7 III to bez wątpienia mistrz w kategorii możliwości do ceny. Został pokazany w 2018 r. i ma już swojego następcę, to wciąż jeden z najlepszych i najbardziej popularnych aparatów na rynku. I co bardzo ważne: dzisiaj można go kupić za niemal o połowę taniej niż w dniu premiery. Wciaż to jednak ok. 6000 zł, więc całkiem sporo jak na aparat na początek. Jeśli jednak cena nie będzie przeszkodą, to naprawdę warto. Sony A7 III jest jednym z najbardziej zbalansowanych i użytecznych aparatów na rynku, do którego z łatwością dobierzemy wszelkiego rodzaju obiektywy: od drogich i genialnych optycznie G-Masterów po tańsze alternatywy.
Sony A7 III ma pełnoklatkową matrycę o rozdzielczości 24 Mpix, która umożliwia fotografowanie w trybie seryjnym z prędkością do 10 kl./s. Korpus wyróżnia się solidną ergonomią, szybkim i celnym AF (693 punkty ostrości) i wydajnym akumulatorem (700-800 zdjęć). W trybie wideo umożliwia nagrywanie w rozdzielczości 4K 30 kl./s (100 Mb/s, 8-bit) oraz Full HD 120 kl./s. Nie zabrakło krzywych gamma S-Log3 i S-Log2, profili obrazu HLG (Hybrid Log-Gamma) czy HDR, a także zebry i focus peaking. W złączach też na bogato: są dwa minijack (mikrofon i słuchawki), USB-C do ładowania czy mikroHDMI. Decydując się na zakup Sony A7 III, trzeba liczyć się z pewnymi ograniczeniami. Przede wszystko, ekran LCD ma niską rozdzielczość jak na dzisiejsze standardy, a funkcje dotykowe są ograniczone. Vlogerom może przeszkadzać, że ekran nie jest obracany o 180 stopni. W kwestii wideo, mamy do dyspozycji wewnętrznie wyłączenie zapis 8-bit, ale tryb HLG pozwala sobie z tym poradzić. Jak na dzisiejsze standardy, brakuje 4K 60 kl./s, ale znów, nie dla każdego ma to większe znaczenie. Sony A7 III świetnie sprawdzi się w większości amatorskich i wielu profesjonalnych zastosowaniach — zarówno w fotografii, jak i wideo. To dobra propozycja na pierwszą pełną klatkę, przejście ze świata amatorskich korpusów, czy po prostu, uniwersalny sprzęt do wielu zastosowań.
Najtańszą propozycją w tej klasie będzie Canon EOS RP. Za ok. 3500 zł, otrzymujemy niedużego, lekkiego i współczesnego bezlusterkowca z pełnoklatkową matrycą CMOS o rozdzielczości 26 Mpix. To wprawdzie sensor sprzed kilku lat, ale wciąż daje dobre kolory i plastykę, oraz co nie bez znaczenia — dużo większe możliwości pracy w kiepskich warunkach oświetleniowych oraz postprodukcji niż małe matryce. Wystarczy dołożyć ok. 1000 zł, aby kupić go w zestawie z jasnym obiektywem RF 50 mm F1.8 STM i cieszyć się głębokim bokeh przy zdjęciach portretowych. Albo 2000 zł i podpiąć klasyczne szkło RF 35 mm f/1.8 IS Macro STM
Canon EOS RP ma szybki i celny system Dual Pixel CMOS AF z wykrywaniem twarzy i śledzeniem AF. Z tyłu znajdziemy także 3-calowy, obrotowy i dotykowy ekran LCD o rozdzielczości 1 040 000 punktów oraz wizjer elektroniczny o rozdzielczości 2 359 000 punktów i powiększeniu 0,7 x. Nie zabrakło też trybu wideo, gdzie aparat oferuje możliwość zapisu wideo 4K 24 kl./s (120 Mbps, crop 1.7x) lub Full HD 60 kl./s (60 Mbps bez cropa).
Drugą pełnoklatkową propozycją na aparat na początek jest Nikon Z5 – bezlusterkowiec, który oferuje świetny stosunek ceny do możliwości. W cenie nowego iPhone’a, mamy tu niemal wszystko, czego może oczekiwać amator fotografii.
Z wyglądu, Nikon Z5 jest podobny do starszego brata, modelu Nikon Z6. Główną różnicą jest tarcza trybów, zamiast czarno-białego ekranu LCD na górze. A skoro tak, to mamy tu dopracowaną ergonomię, z solidnym gripem, dużym joystickiem AF i wieloma praktycznymi przyciskami. Do tego odchylany, dotykowy ekran LCD o rozdzielczości 1,04 mln punktów i przekątnej 3,2 cala, wizjer elektroniczny o rozdzielczości 3690 tys. punktów i powiększeniu 0,8× i 2 sloty na karty pamięci SDHC.
Sercem aparatu jest z kolei 24-megapikselowa matryca CMOS z 5-osiowy system stabilizacji, którego skuteczność jest deklarowana na 5 EV. Nie zabrakło hybrydowego systemu AF z 273-polami i opcją śledzenia oczu u ludzi i zwierząt. Słabszą stroną Nikona Z5 w porównaniu do droższych bezlusterkowców Nikon jest tryb wideo. Aparat wprawdzie umożliwia nagrywanie filmów wideo 4K przy 30, 25 i 24 kl./s, ale z cropem wynoszącym 1,7x. Ten znika dopiero w rozdzielczości Full HD. To zdecydowanie sprzęt przede wszystkim do zdjęć niż nagrywania filmów.
Jaki aparat na początek wybrać? Dopasowany do indywidualnych potrzeb
Obecnie na rynku nie ma słabych aparatów. Szukając zatem aparatu na początek, warto sprawdzić na żywo w renomowanym sklepie fotograficznym czy dany model dobrze leży w dłoniach, czy odpowiada nam ergonomia, jak się nim pracuje z konkretnym obiektywem. Co ważne — nie trzeba na starcie wydawać kroci na aparat na początek. Jak widzicie, w tym zestawieniu są aparaty w cenach średniej lub wyższej klasy smartfonów.
Dziennikarz, fotograf, twórca wideo z ponad 15-letnim stażem. Szef działu wideo w Spider's Web. Fan nowych technologii i nowych smaków z całego świata. Od lat związany z mediami foto i tech oraz branżą e-commerce. Przez niemal dekadę prowadził największy polski serwis o fotografii Fotoblogia.pl (Wirtualna Polska). Publikował w „Szerokim Kadrze", Digital Camera Polska, czy fotopolis.pl. Pracował też dla takich marek, jak Amazon, Allegro, Ceneo, Netguru, Divante czy TotalMoney.pl. Ceni szczery fotoreportaż, architektoniczny minimalizm, zdjęcia pokazujące prawdziwe życie, ale i intrygujące ujęcia z drona, dzięki którym odkrywa otaczający świat na nowo.