Wybór odpowiedniego aparatu dla siebie na pierwszy rzut oka nie jest taki prosty. W ofercie marki Sony mamy bowiem sporo modeli, a nazwy niektórych z nich, różnią się jedną literką czy cyfrą. Ta z pozoru mała zmiana, oznacza jednak sporą różnicę w cenie. Dobrze zatem sprawdzić, czym różnią się od siebie Sony A6400 od A6700 i ZV-E10 Mark II czy Sony A7 III od Sony A7 IV, albo Sony A7R V od Sony A7S III.
Jaki aparat Sony? Bezlusterkowce APS-C
Firma Sony od lat rozwija swoją ofertę aparatów z matrycami APS-C. Ich wielką zaletą są nieduże rozmiary, niska waga, ale i bogaty zestaw obiektywów. Producent ma bowiem jeden bagnet do wszystkich swoich bezlusterkowców, a także sporo obiektywów stworzonych typowo pod APS-C.
Sony ZV-E10 – tani, podstawowy aparat do nagrywania wideo
Przegląd bezlusterkowców Sony zaczynamy od modelu Sony ZV-E10. To najmniejszy korpus APS-C z wymienną optyką (115,2 × 64,2 × 44,8 mm), który waży zaledwie 343 g już z akumulatorem i kartą pamięci. Mimo w korpusie udało się zmieścić matrycę APS-C CMOS o rozdzielczości 24 Mpix, chociaż bez systemu stabilizacji. Korpus wyposażono w nieduży grip z przodu, więc z małym i lekkim obiektywem otrzymujemy zgrabny i lekki zestaw idealny do nagrywania vlogów, czy filmów z podróży.
W trybie wideo, Sony ZV-E10 umożliwia nagrywanie filmów 4K 30 kl./s (skalowany z 6K, 100 Mb/s, 8-bit) oraz Full HD z prędkością do 120 kl./s. Nie zabrakło trybów HDR i S-Log. ZV-E10 ma skuteczny system AF z 425 punkami detekcji fazy z funkcjami śledzenia obiektów, twarzy, oczu, czy zwierząt. Vlogerzy docenią 3-calowy, obracany o 180 stopni i odchylany ekran LCD z funkcją wyświetlania czerwonej ramki ekranu na czerwono w czasie nagrywania. Mocnym punktem tej konstrukcji, jest wysokiej jakości, wbudowany mikrofon z osłoną przeciwwiatrową. Gdyby jednak ktoś chciał podpiąć zewnętrzny mikrofon, to wystarczy podłączyć go przez złącze minijack, które zostało ułożone tak, aby kabel nie zasłaniał ekranu.
Dla kogo?
Sony ZV-E10 to nieduży i niedrogi bezlusterkowiec, który idealnie odpowiada na potrzebny współczesnych twórców internetowych, jak vlogerzy czy podróżnicy. Aparat technicznie bazuje na starszym modelu Sony A6100, ale otrzymał nowy korpus, mikrofon i wiele elementów pomyślanych typowo pod nagrywanie wideo. To mój numer jeden jako aparat do filmowania na początek. Jeśli jednak interesuje cię przede wszystkim fotografia, sprawdź dwa kolejne aparaty.
Sony ZV-E10 Mark II -najlepszy aparat do wideo na początek
Sony ZV-E10 Mark II jest równie mały, lekki i prosty w obsłudze, co poprzednik, ale oferuje o wiele, wiele więcej możliwości wideo. Jego sercem jest bowiem matryca i procesor z profesjonalnej kamery Sony FX30 czy aparatu Sony A6700. To sensor APS-C 26 Mpix CMOS Exmor R BSI, która oferuje możliwość pracy z czułością ISO w zakresie ISO 100-32000 (rozszerzana do ISO 102400). Niestety, w odróżnieniu od wspomnianych modeli, nie zastosowano tu systemu stabilizacji matrycy. Poprawiono także system AF w porównaniu do poprzednika. Nowy procesor oraz lepsze oprogramowanie sprawia, że aparat bardzo dobrze radzi sobie z szybkim, ale płynnym ustawianiem ostrości. Dosyć trafnie rozpoznaje twarze, oraz inne obiekty (zwierzęta, ptaki) oraz je śledzi. Niestety, nie mamy tu osobnego procesora do wspierania funkcji AI, zatem skuteczność AF jest wyraźnie słabsza niż w wyższych modelach. Wciąż jest to jednak wysoki poziom, który w zupełności wystarczy, aby bez obaw nagrywać samego siebie, robić streamy, czy relacje z podróży.
Nowa matryca sprawiła, że Sony ZV-E10 Mark II to o wiele lepszy aparat do nagrywania wideo. Bezlusterkowiec oferuje bowiem wideo 4K 60p bez cropa z oversamplingiem z 5,4K, oraz 4K 30p z oversamplingiem z 6K. We wszystkich trybach dostajemy też możliwość nagrywania w płaskim profilu S-Log3/S-Log3 Cine także z własnymi LUTami, 10-bit, 4:2:2 w kompresji All-Intra, Long GOP, H265 i H264. Pełen pakiet i wielka różnica w porównaniu do starego modelu, który oferował zaledwie 4K 30p (z cropem) i 8 bit. Wyższe modele Sony APS-C, mogą zaoferować coś więcej: 4K 120p, ale z cropem. Rolling shutter występuje, ale według producenta, udało się go ograniczyć aż dwukrotnie w porównaniu do ZV-E10. Aparat otrzymał też system korekcji oddychania w trybie wideo. Co najważniejsze, jakość obrazu wideo jest świetna. Dostajemy piękny, plastyczny obrazek, oferuje kinowy look. Osoby, które chcą nagrywać w płaskim profilu i potem kolorować wideo w postprodukcji, będą zadowolone. Jeśli jednak zależy Ci na uproszczonej produkcji wideo, to ZV-E10 Mark II też ma coś dla Ciebie.
Dla kogo?
Sony ZV-E10 był aparatem udanym, ale jednak pełnym kompromisów. Jego następca rozwiązuje całą masę problemów poprzednika. Pod względem jakości obrazu, możliwości twórczych, systemu AF to sprzęt z wysokiej półki, który nie będzie stawiać ograniczeń przy amatorskiej, a nawet ćwierćprofesjonalnej produkcji wideo. Jest przy tym świetnie zaprojektowany, jeszcze prostszy w obsłudze i dostosowany do wielu zastosowań. Sam aparat to jednak nie wszystko. Sony ma najbardziej rozbudowany system obiektywów i akcesoriów. Możemy zatem obudować Sony ZV-E10 Mark II w mały mikrofon bez kabla, czy wiele niedużych, dobrych optycznie obiektywów. Kupując Sony ZV-E10 Mark II mamy cały pakiet możliwości, którego nie znajdziemy niestety w tak rozbudowanej formie innych systemach. Wyższe możliwości to także wyższa cena, chociaż wciąż wyraźnie niższa niż inne aparaty bazujące na identycznej matrycy. Trochę szkoda, że aparat nie odziedziczył systemu stabilizacji matrycy, ale dla wielu twórców nie jest to problem. Szczególnie jeśli zastosujemy stabilizowany obiektyw.
Sony A6400 i A6600 dzielą ze sobą większość specyfikacji, ale są też pewne istotne różnice. Sercem obu aparatów jest matryca APS-C CMOS BSI o rozdzielczości 24 Mpix i procesor BIONZ X. Ten duet pozwala fotografować z prędkością do 11 kl./s i czułością do ISO 32000 (rozszerzaną do ISO 102400). W obu aparatach otrzymujemy też identyczne parametry trybu wideo: 4K 30 kl./s (100 Mb/s, 8-bit), a także Full HD 120 kl./s (100 Mb/s, 8-bit) do ujęć w zwolnionym tempie.
Jakość obrazu 4K jest bardzo dobra i pełna szczegółów. W meny znajdziemy tryby filmowe, jak HLG czy S-Log3, ale także przydatne filmowcom focus peaking, zebra, czy poziom dźwięku. Wspólnym elementem jest 3-calowy, dotykowy ekran LCD o rozdzielczości 921,600 punktów, który jest odchylany o 180 stopni do góry lub o ok. 74 stopnie w dół. Identyczne są także wizjery elektroniczne o rozdzielczości 2,36 mln punktów i powiększeniu 1,07x. Korpus Sony A6400 jest nieco mniejszy i lżejszy (403 g) niż w A6600 i jest napędzany akumulatorem NP-FW50, który starcza na ok 400 zdjęć.
Słabsze strony? Oba aparaty mają leciwą matrycę, która wprawdzie daje dobrą jakość obrazu, ale nie jest szybka. W efekcie, w dynamicznych scenach trzeba się liczyć z widocznym efektem rolling shutter, szczególnie przy wideo. Wyświetlacz jest niestety z innej epoki. Rozdzielczość odstaje od współczesnych standardów, ale wielu osobom, może to nie przeszkadzać. Sony A6400 nie ma też gniazda minijack do podłączenia słuchawek i korzysta z małego akumulatora.
Dla kogo?
Sony A6400 to wciąż dobra propozycja dla osób, które oczekują małego, lekkiego aparatu ze sporymi możliwościami foto i wideo oraz dostępu do wielu obiektywów, bez konieczności korzystania z adapterów. Sprawdzi się jako aparat na początek, niedrogi korpus do wideo, czy do lekkich podróży, ale też tworzenia treści do internetu.
Sony A6600 ma wizualnie podobną, ale nieco większą i cięższą obudowę z wyraźnie zarysowanym gripem, dzięki czemu aparat lepiej leży w dłoniach. Oprócz tego korpus jest uszczelniony przed pyłem i wilgocią, więc możemy bez obaw zabrać go w podróż. Większy korpus pomieścił dwa razy większy akumulator NP-FZ100 o pojemności 2280 mAh, który starcza na dwa razy dłuższą pracę. A6600 oferuje również dwa złącza minijack: mikrofonowe oraz słuchawkowe, pozwalające na kontrolę nagrywanego dźwięku.
Aparat ma świetny system AF bazujący na detekcji fazy. Układ jest bardzo szybki, dokładny i niezawodny, a funkcja Real-time Tracking jest praktycznie bezbłędna. Ulepszona funkcja Eye AF w czasie rzeczywistym ułatwia nagrywanie ludzi. Sporym udogodnieniem jest 5-osiowy systemem stabilizacji matrycy.
Dla kogo?
Przede wszystkich dla twórców wideo, dla których możliwości A6400, nie są wystarczające, a stabilizacja matrycy, większy akumulator i drugie gniazdo minijack, naprawdę potrzebne.
Sony A6700 – najbardziej zaawansowany aparat APS-C
Sony A6700 jest podobny do tego, który znamy z modelu A6600, ale dostosowany do współczesnych potrzeb i możliwości. Cała konstrukcja jest minimalnie lżejsza od poprzednika (503/493 g) i ma podobne rozmiary. Przedni uchwyt jest nieco większy i głębszy, co sprawia, że A6700 lepiej leży w dłoniach, szczególnie z większymi, cięższymi obiektywami. Wizjer elektroniczny OLED XGA wciąż ma też tę samą rozdzielczość 2,36 Mpix, powiększenie 1,07x i odświeżanie 60 lub 120 kl./s. Poprawiono jednak jego jasność, która jest na poziomie wizjera z Sony A7R V.
Sercem aparatu jest stabilizowana (do 5 EV) matryca APS-C 26 Mpix CMOS Exmor R BSI, która oferuje możliwość pracy z czułością ISO w zakresie ISO 100-32000 (rozszerzana do ISO 102400). Nowa matryca współpracuje z procesorem obrazu BIONZ XR najnowszej generacji oraz specjalizowanym procesorem AI, który wspiera tryby SI i AF. Sony A6700 jest zatem napakowanym konkretnymi rozwiązaniami technologicznymi, które realnie zapewniają świetny komfort pracy. To sprawia, że aparat oferuje wyraźnie lepszą jakość obrazu niż którykolwiek inny aparat Sony z matrycą APS-C.
Sony A6700 JPEG bez obróbki
Sony A6700 JPEG bez obróbki
Sony A6700 JPEG bez obróbki
Sony A6700 JPEG bez obróbki
Sony A6700 JPEG bez obróbki
Sony A6700 JPEG bez obróbki
Sony A6700 JPEG bez obróbki
Sony A6700 JPEG bez obróbki
Sony A6700 JPEG bez obróbki
Sony A6700 JPEG bez obróbki
Sony A6700 JPEG bez obróbki
Sony A6700 JPEG bez obróbki
Sony A6700 JPEG bez obróbki
Sony A6700 JPEG bez obróbki
Sony A6700 JPEG bez obróbki
Sony A6700 JPEG bez obróbki
Sony A6700 JPEG bez obróbki
Sony A6700 JPEG bez obróbki
Sony A6700 JPEG bez obróbki
Sony A6700 JPEG bez obróbki
W Sony A6700 do dyspozycji mamy mnóstwo trybów wideo, w tym 4K 60p bez cropa, oraz 4K 120 kl./s do ujęć w zwolnionym tempie, a nawet FHD 240 kl./s. Aparat odczytuje obraz z całej matrycy, nadpróbkowując z 6K do 4K 60 kl./s, dzięki czemu jakość obrazu jest świetna. Obrazek jest pełen detali, pozwala na spore możliwości postprodukcji. Do tego, ustawiając tryb S-Log3 dostajemy 14-stopniowy zakres dynamiki tonalnej. Aparat umożliwia też nagrywanie w 10-bitowej głębi i próbkowanie 4:2:2. Do wyboru mamy też tryby XAVC S-I, XAVC HS, S-Cinetone, oraz nagrywanie S-Logów z własnymi LUTami.
Widzę ten aparat w torbie podróżnika, który liczy każdy gram, ale oczekuje wysokiej jakości zdjęć i wideo. Osoby, która chce fotografować przyrodę, krajobrazy, może nawet nieco sportu. Z pewnością A6700 sprawdzi się jako budżetowa hybryda dla twórców łączących zdjęcia z wideo albo jako kamera B w torbie filmowca. To w zasadzie jeden z najbardziej uniwersalnych aparatów APS-C na rynku, który jest mały, lekki i zaawansowany.
Sony FX30 to w skrócie mówiąc FX3, w którym zamieniono pełnoklatkowy sensor na matrycę APS-C, czyli standardu Super 35. Z zewnętrz obie kamery są niemal identyczne. Profesjonalna, metalowa obudowa z gwintami, diodami i przyciskami pod nagrywanie wideo. Główna różnica to mniejszy sensor i jego możliwości, oraz prawie dwa razy niższa cena. A do tego, możliwość podłączenia mniejszych, lżejszych i tańszych obiektywów.
Sony FX30 ma stabilizowaną matrycę APS-C CMOS Exmor R o rozdzielczości 26 Mpix, która pozwala na pracę z czułością w zakresie ISO 100-32000 z Dual ISO 800 i 2500. Kamera oferuje możliwość zapisu 10-bitowego wideo 4K 120 kl./s 4:2:2 All-i z cropem 1.6x, lub do 4K 60p bez cropa. Nie zabrakło opcji zapisu wideo RAW na zewnętrzny rekorder, czy takich funkcji jak S-Gamut3.Cine / S-Log3, profil koloru S-Cinetone czy 4-kanałowej rejestracji dźwięku (z opcjonalnym interfejsem audio). W korpusie jest także wentylator, zatem kamera nie będzie się przegrzewać. Z boku mamy 2 hybrydowe sloty SD / CFExpress A, pełne HDMI i 2x mnijack. Bardzo mocnym punktem jest świetny system AF.
Dla kogo?
Sony FX30 to rewelacyjna propozycja dla twórców treści, Youtuberów, operatorów ślubnych czy reklamowych, którzy wymagają profesjonalej kamery w minimalnych rozmiarach, wadze i rozsądnej cenie. Sprawdzi się jako główna kamera, albo świetne uzupełnienie na planie zdjęciowym do większych kamer z wyższej półki. Nie da aż tam ogromnych możliwości co FX3, ale kosztuje niemal dwa razy mniej.
Pełnoklatkowe bezlusterkowce Sony to klasa sama w sobie. Rozwijane od lat, są spójne, dopracowane, zaawansowane i dostosowane do potrzeb różnego rodzaju twórców.
Zaczynamy od Sony A7 III – najbardziej popularnego aparatu 2021 roku. To sprawdzony bezlusterkowiec, obecny na rynku już od 2018 r. ale wciąż jeden z najbardziej uniwersalnych aparatów. Oferuje duże możliwości, zarówno w kwestii zdjęć jak i filmów, a obecnie jest dużo tańszy, niż w dniu premiery.
Sony A7 III ma pełnoklatkową matrycę o rozdzielczości 24 Mpix, która umożliwia fotografowanie w trybie seryjnym z prędkością do 10 kl./s. Korpus wyróżnia się solidną ergonomią, szybkim i celnym AF (693 punkty ostrości) i wydajnym akumulatorem (700-800 zdjęć). W trybie wideo umożliwia nagrywanie w rozdzielczości 4K 30 kl./s (100 Mb/s, 8-bit) oraz Full HD 120 kl./s. Nie zabrakło krzywych gamma S-Log3 i S-Log2, profili obrazu HLG (Hybrid Log-Gamma) czy HDR, a także zebry i focus peaking. W złączach też na bogato: są dwa minijack (mikrofon i słuchawki), USB-C do ładowania czy mikroHDMI. Decydując się na zakup Sony A7 III, trzeba liczyć się z pewnymi ograniczeniami. Przede wszystko, ekran LCD ma niską rozdzielczość jak na dzisiejsze standardy, a funkcje dotykowe są ograniczone. Vlogerom może przeszkadzać, że ekran nie jest obracany o 180 stopni. Migawka jest dosyć głośna i ma mało przyjemny dźwięk. W kwestii wideo, mamy do dyspozycji wewnętrznie wyłączenie zapis 8-bit, ale tryb HLG pozwala sobie z tym poradzić. Jak na dzisiejsze standardy, brakuje 4K 60 kl./s, ale znów, nie dla każdego ma to większe znaczenie.
Dla kogo?
Sony A7 III to obecnie jeden z najbardziej uniwersalnych aparatów na rynku w dobrej cenie. Świetnie sprawdzi się w większości amatorskich i wielu profesjonalnych zastosowaniach — zarówno w fotografii, jak i wideo. To dobra propozycja na pierwszą pełną klatkę, przejście ze świata amatorskich korpusów, czy po prostu, uniwersalny sprzęt do wielu zastosowań. Jak na 5-letni aparat, Sony A7 III ma pewne ograniczenia w porównaniu do najnowszych modeli i warto sobie z tego zdawać sprawę. Jednak w tym co najważniejsze, radzi sobie wciąż wyśmienicie, oferując wysokiej jakości zdjęcia i filmy czy dobry AF.
Sony A7 III jest wciąż popularny, ale ma już następcę. Oto Sony A7 IV — najbardziej uniwersalny, hybrydowy aparat tej marki, który dobrze sprawdzi się zarówno do fotografii, jak i do nagrywania wideo.
Zmiany widać już od pierwszego chwytu. Korpus ze stopów magnezu, został zaczerpnięty z droższych modeli: jest nieco większy, ma głębszy grip i szereg udogodnień, dzięki czemu, dużo lepiej leży w dłoniach, w porównaniu do A7 III. Aparat otrzymał dotykowy wyświetlacz o przekątnej 3 cali i rozdzielczości 1,036 mln punktów, który jest odchylany i obracany o 180 stopni na bocznym przegubie. Wizjer o rozdzielczości 3,68 mln punktów zapewnia świetną jakość i płynność obrazu. Warto wyróżnić dwa gniazda na karty SD/CFexpress typu A, pełnowymiarowe gniazdo HDMI, USB-C do ładowania, czy dwa gniazdka minijack, ułożone tak, aby niezasłania ekranu. Pod względem ergonomii, Sony A7 IV jest po prostu dużo lepszą, bardziej dopracowana konstrukcją.
W środku aparatu zastosowano nową matrycę CMOS BSI o rozdzielczości 33 megapikseli, z wydajnym system stabilizacji w 5 osiach. Sony A7 IV wyposażono w żyroskop, a informacje z niego, można wykorzystać na etapie postprodukcji, aby dodatkowo ustabilizować ujęcia, uzyskując efekty zbliżone do użycia gimbala. W trybie filmowym mamy w czym wybierać. Sony A7 IV umożliwia nagrywanie 4K do 60 kl./s (10-bit 4:2:2, 600 Mb/s wewnętrznie), a przy klatkarzu do 30 kl./s, w oversamplingu 7K. Są też profile kolorystyczne S-Cinetone, S-Log3 i HDR.
Słabsze strony? Rozdzielczość jest wyższa niż w A7 III, ale sama jakość zdjęć podobna. Wyświetlacz ma wyższą rozdzielczość, ale nadal nie zachwyca. Szkoda, że jesteśmy zmuszeni do korzystania z kosztowych kart CFexpress typu A, aby mieć możliwość nagrywania wideo w najwyższych rozdzielczościach. Możliwości wideo są bogate, ale w 4K 60p, mamy cropa. W dodatku efekt rolling shutter może przeszkadzać przy dynamicznych ujęciach.
Dla kogo?
Sony A7 IV to sprzęt uniwersalny, który sprawdzi się w niemal każdym zastosowaniu: od wielu rodzajów fotografii, po pracę z wideo. 33 Mpix zadowoli twórców studyjnych, portrecistów, czy fotografów ślubnych i krajobrazowych. Bogate możliwości wideo, sprawiają, że Sony A7 IV jest często wybierany przez twórców hybrydowych, łączących pracę foto i wideo. To świetny korpus do pracy w trybie „run and gun”, czyli do nagrywania w pojedynkę, na gimbalu czy z klatką operatorską i „z ręki”. Jeśli szukasz jednego, nowoczesnego aparatu z wysokiej półki, do fotografowania i nagrywania wideo, Sony A7 IV powinien być pierwszym wyborem.
Sony A7R V — kiedy rozdzielczość jest najważniejsza
Sony A7R V bazuje na sprawdzonym korpusie oraz 60-megapikselowym sensorze z poprzednika Sony A7R IV. Aparat dobrze leży w dłoniach, jest komfortowy, a ergonomia niemal wzorowa. Ciekawą nowością jest uniwersalne mocowanie ekranu LCD, które pozwala nie tylko obracać ekran, ale też odchylać go w osi aparatu. Jest to zatem rozwiązanie idealne, które sprawdzi się zarówno w fotografii jak i filmowaniu, czy vlogach. Sam wyświetlacz też daje radę: 3,2 cala, ponad 2 mln punktów to już całkiem sensowne parametry do podglądu zdjęć w trakcie ślubu. Mocnym punktem jest wizjer elektroniczny o rozdzielczości prawie 9,5 mln punktów (Quad XGA), wzięty z Sony A7S III. Jest tak dobry, że w zasadzie stajemy się częścią fotografowanej sceny, co daje ogromny komfort pracy przez cały dzień.
Sony A7R V to jeden z liderów jeśli chodzi o pracę, a z pewnością, bardzo inteligentny system AF. Jego układ AF działa w oparciu o detekcję fazy. 693 punkty pomiaru pokrywają 79% kadru (86% w pionie i 93% w poziomie). W trybie APS-C, pokrycie kadru rośnie do ponad 90%. Czułość w słabym świetle wynosi -4 EV, czyli aż o 1 EV więcej niż w poprzedniku. Największym hitem jest jednak osobny procesor AI do wspierania pracy AF i uczenia maszynowego. Aparat skutecznie rozpoznaje oraz śledzi nie tylko twarz i oczy, ale też całe sylwetki. W praktyce zatem cały czas rozumie, co się dzieje w kadrze, nie gubi się, kiedy model się obraca, wychodzi na chwilę z kadru, rusza się. Samo ustawianie ostrości w praktyce to bajka: w większości sytuacji, A7R V jest bezbłędny, piekielnie szybki i skuteczny. Zresztą, co wam będę tuż pisać: zobaczcie ok. 4 minuty w moim wideo, jak to działa.
Dla kogo?
Sony A7R V to już nie tylko korpus typowo studyjny, który idealnie sprawdzi się też w komercyjnych sesjach. Jest szybki, ma uniwersalną ergonomię, rewelacyjny wizjer, ale także topowy system AF, wykorzystujący sztuczną inteligencję. W odróżnieniu od poprzednika A7R V ma przebogate możliwości filmowe, czynią ten aparat, jedynym z najpotężniejszych hybrydowych aparatów do zdjęć i nagrywania wideo. W czym radzi sobie gorzej? Z pewnością nie jest to aparat stworzony typowo do pracy w kiepskich warunkach oświetleniowych. Matryca ma też spory rolling shutter, więc fotografowanie z migawką elektroniczną czy szybkie serie zdjęć poruszających się obiektów to nie będą jego specjalizacje.
Ten aparat łączy w sobie poręczność, rozmiary i wagę korpusów APS-C z serii Sony A6XXX, a pełnoklatkowa matrycą z modelu Sony A7 III. Uszczelniony korpus wyróżnia się wzornictwem, ma całkiem spory grip, ale najlepiej leży w dłoniach z małymi, lekkimi obiektywami. Nie zabrakło tu także odchylanego, obracanego o 180 stopni ekranu LCD i niedużego wizjera.
Pełnoklatkowa matryca CMOS BSI o rozdzielczości 24 Mpix gwarantuje wysokiej jakości obrazy, a dzięki 5-osiowej stabilizacji, ujęcia nagrywane z ręki, są stabilne. Gdyby to było mało, zawsze możemy skorzystać z danych z żyroskopu, aby potem dodatkowo stabilizować obraz na etapie postprodukcji. W trybie filmowym mamy do dyspozycji niemal to samo, co w Sony A7 III: wideo 4K 30 kl./s (oversampling 6K, 4:2:0, 8 bit, 100 Mb/s) i Full HD 120 kl./s. Są też wszystkie dobrodziejstwa trybów filmowych Sony, jak profile S-Log, HLG, focus peaking czy zebra. Aparat ma cyfrowy interfejs audio, który pozwala uzyskać lepszą jakość dźwięku, oraz wykorzystać pełny potencjał dedykowanych akcesoriów wideo Sony.
Słabsze punkty to mały, przeciętnej jakości wizjer elektroniczny oraz ekran LCD. Wyświetlacz jest odchylany, ale zastosowano tu taki sam panel, co w A7 III. Do tego wideo nagrywamy wewnętrznie tylko w 8-bit.
Dla kogo?
Możliwości fotograficzne i filmowe Sony A7C są praktycznie identyczne, ale malutki i lekki korpus preferuje ten sprzęt w roli najwyższej klasy narzędzia do vlogowania, nagrywania wideo w czasie podróży czy codziennego życia. Jakość zdjęć jest świetna, ale malutki wizjer raczej do tego zniechęca, więc to korpus raczej nastawiony na wysokiej jakości, ale jednak lifestylowe wideo.
Sony A7C II i A7CR – potężne maluchy do podróżowania, vlogowania i nie tylko
Druga edycja serii A7C to coś więcej niż tylko odświeżenie. Oba aparaty mają identyczny korpus, wizjer, ekran, gniazda, akumulator, systemy AF, stabilizacji matrycy i procesory. Korpus zachowuje identyczną filozofię jak u poprzednika. Jest mały, zgrabny, ale całkiem przyjemny w obsłudze. Nowe aparaty Sony A7C II i A7CR, są o 20 g cięższe niż A7C (525 g), oraz o 3,5 mm wyższe. W praktyce zatem nie odczujemy tych zmian.
Oba aparaty mimo wszystko mają sporo różnic, które definiują ich zastosowania, oraz wpływają na cenę. Przede wszystkim, Sony A7C II i A7CR mają zupełnie inne matryce. Sony A7C II korzysta z sensora, który wcześniej został zastosowany w modelu Sony A7 IV. To 33-megapikselowa matryca CMOS BSI, która oferuje spore możliwości foto i wideo. 4K 60p. 10-bit 4:2:2, płaskie tryby S-Log3, Cinetone i wszystkie dobrodziejstwa znane z A7 IV. Tu wielkich ograniczeń w porównaniu do A7 IV nie ma, a dostajemy lepszy AF i system stabilizacji.
Z kolei Sony A7CR, ma sensor z nowego Sony A7R V. To aż 61-megapikselowa matryca CMOS BSI, oferują oszałamiającą jakość obrazu, genialne detale, i możliwość kadrowania. W przypadku zdjęć nowy aparat oferuje niemal to samo, co jego starszy kuzyn. Pewne ograniczenia widać w trybie wideo. W menu nie znajdziemy np. wideo 8K 24p, a „jedynie” 4K 60p 10-bit 4:2:2. Nie zabrakło też trybów płaskich kolorów S-Log3, Cinetone, czy funkcji autokadrowania zaczerpniętej z modelu ZV-E1. W obu przypadkach, kolory zdjęć i wideo są piękne, naturalne — dokładnie takie, jak w odpowiadających im aparatach, na których bazują.
Dla kogo?
Sony A7C II to ogólnie ten sen koncept co w poprzedniku, ale z dużo lepszym wykonaniem i możliwościami. Widzę ten aparat w roli kompaktowego korpusu do podróżowania, streeta, nagrywania filmów na YouTube, a już w szczególności do vlogowania. W podobnej cenie co poprzednik dostajemy tu masę zmian na lepsze. W przypadku Sony A7CR jeszcze nigdy w tak małym korpusie nie mieliśmy tak ogromnych możliwości w tak rozsądnej cenie. Widzę ten aparat w torbie podróżników, robiących w dużej mierze krajobrazy, ujęcia miejskie, ale też typowe podróżnicze. Świetnie sprawdzi się też do dyskretnych portretów, streeta, czy jako aparat na gimbala. Wraz z obiektywem typu 35 mm f/1.8 czy 50 mm f/1.8, aparat ten nie będzie rzucać się w oczy, ale też nie obciąży naszej torby fotograficznej czy ramienia
Sony ZV-E1 – (prawie) idealny aparat dla vlogerów i twórców
Sony ZV-E1 to połączenie wspaniałej pełnoklatkowej matrycy z Sony A7S III, z inteligentnym AF z Sony A7R V, rozmiarami A7C i prostotą obsługi ZV-E10. W tym niedużym korpusie mieści się pełnoklatkowa, stabilizowana matryca CMOS o rozdzielczości 12,1 Mpix. Sensor pozwala na rejestrowanie 10-bitowego wideo 4K do 120 kl./s z próbkowaniem 4:2:2, w zakresie czułości ISO 160-409 600. Mamy tu płaski profil obrazu Log wraz z profilem S-Cinetone i możliwością ładowania własnych profili LUT. Jakość obrazu jest fantastyczna. Matryca ma bardzo szeroki zakres do 15 EV przy nagrywaniu w płaskim profilu, co sprawia, że w postprodukcji, obraz jest jak z gumy.
Autofokus w Sony ZV-E1 jest tak dobry, że praktycznie zwalnia z myślenia. Aparat ma osobny procesor do wspierania autofokusa, dokładnie to do jego sztucznej inteligencji i maszynowego głębokiego uczenia. System nie tylko potrafi rozpoznawać oraz śledzić ludzkie twarze, oraz oczy, a do tego pojazdu, zwierzęta, ptaki, samochody, pociągi, czy motocykle.
Dla kogo?
Sony ZV-E1 to moim zdaniem najlepszy aparat dla współczesnego twórcy treści, YouTubera, vlogera, podróżnika, który nie potrzebuje maksymalnie profesjonalnego rozwiązania, ale oczekuje efektów z najwyższej półki.
Aparaty z serii Sony A7S od lat wyznaczają nowe granice filmowych możliwości wśród aparatów i nie inaczej jest w tym wypadku. Sony A7S III to obecnie absolutna czołówka pod względem filmowania.
W dobrze korpusie bardzo podobnym do Sony A7R IV czy Sony A7 IV zastosowano pełnoklatkowy sensor CMOS Exmor wykonany w technologii BSI, który ma rozdzielczość 12,1 megapiksela i wydajny system 5-osiowej stabilizacji. To król ciemności — dzięki niskiej rozdzielczości, sensor wzorowo radzi sobie, pracując na wysokich czułościach, a wydajny procesor, umożliwia nagrywanie wideo z czułością nawet ISO 409 600. Matryca gwarantuje bardzo szybki odczyt, świetną jakość obrazu w całym zakresie czułości, 15-stopniowy zakres dynamiczny i mniej widoczne efekty rolling shutter.
W trybie wideo, Sony A7S III oferuje bardzo wiele: 4K 120 kl./s (4:2:2, 10 bit, 280 Mb/s) lub Full HD w 240 kl./s. Wewnętrznie wideo jest zapisywane z próbkowaniem 10-bit 4:2:2 w każdym trybie zapisu w All-Intra lub Long GOP. Co więcej, decydując się na wypuszczenie sygnału na zewnętrzny rejestrator, otrzymamy 16-bitowe wideo RAW 4K 60 kl./s! Skuteczny, pasywny system chłodzenia, pozwala nagrywać wideo 4K 60 kl./s bez przerwy nawet przez 1 godzinę. Nie mogło zabraknąć takich funkcji, jak profile S-Cinetone, S-Log3 i HLG.
Nie zapominajmy też uszczelnionej obudowie wykonanej ze stopu magnezu, wizjerze topowym wizjerze elektronicznym o rozdzielczości aż 9,44 mln pikseli, czy 3-calowym, odchylanym i otwieranym na bok ekranie, na którym wyświetlane jest nowe menu. Mamy też pełnowymiarowe złącze HDMI i dwa gniazda na karty SD/CF express typu A.
Dla kogo?
Sony A7S III to normalny aparat, którym wykonamy zdjęcia, ale nie da się ukryć, że to funkcje filmowe są jego największym wyróżnikiem. To aparat dla współczesnych twórców wideo, którzy mają wysokie oczekiwania produkcyjne i wymagają niedużego, uniwersalnego korpusu to zawodowej pracy. A7S III jest często wybierany do pracy w trybie „run and gun”, czyli nagrywania w pojedynkę, na gimbalu czy z klatką operatorską i „z ręki”. Świetnie sprawdzi się w wymagającej pracy na ślubach, w czasie podróży, ale niemal wszędzie tam, gdzie potrzeba najwyższej jakości obrazu 4K, także w ciemnościach.
Sony FX3 łączy dwa światy: bezlusterkowców i profesjonalnych kamer wideo. Wielkością przypomina aparat, ale konstrukcją oraz możliwościami, kamerę. W trybie wideo oferuje dokładnie takie same parametry, co Sony A7S III, ale zmienione konstrukcję korpusu. Jest on mniejszy, ma nieco inny układ przycisków, usunięto wizjera, ale dodano gwinty 1/4” do mocowania akcesoriów czy lampki kontrolne z przodu i z tyłu.
Chyba najważniejszą zmianą jest jednak zastosowanie cichego i niedużego wentylatora, oraz udoskonalonego systemu odprowadzania ciepła. To sprawiło, że przegrzewanie w Sony FX3 praktycznie nie występuje, a jedynym ograniczeniem czasu nagrywania, jest pojemność kart pamięci. W zestawie otrzymujemy także odłączany uchwyt z adapterem XLR i dwoma pełnowymiarowymi gniazdami XLR. Sony FX3 jest droższy od Sony A7S III, ale za wyższą ceną idą także większe możliwości.
Dla kogo?
Sony FX3 to sprzęt profesjonalny, który najlepiej sprawdzi się w rękach świadomego twórcy wideo. Jego możliwości twórcze są ogromne, ale rozmiary i waga — nieduże. To sprawia, że urządzenie jest wręcz stworzone do pracy na gimbalu, w ruchu, w podróży, wszędzie tam, gdzie nie można zastosować większych kamer. Po FX3 sięgają twórcy pracujący zarówno samemu, jak i w niewielkich zespołach.
To najbardziej zaawansowany aparat Sony i chyba w ogóle w historii fotografii.
W korpusie zbliżonym do innych nowych bezlusterkowców Sony A otrzymujemy nową, pełnoklatkową matrycę Stacked CMOS o imponującej rozdzielczości 50 megapikseli, która współpracuje z ulepszonym procesorem BIONZ XR. Aparat umożliwia wykonywanie zdjęć z czułością w zakresie ISO 50 – 102400, prędkością zdjęć seryjnych do 30 kl./s przy migawce elektronicznej i do 10 kl./s przy migawce mechanicznej. Minimalny czas naświetlania to 1/32 000 s przy migawce elektronicznej i 1/8000 s. przy migawce mechanicznej. Oczywiście nie zabrakło też systemu stabilizacji matrycy.
Wyrażenie robi wizjer elektroniczny OLED Quad-XGA o rozdzielczości 9.44 mln punktów z odświeżaniem na poziomie 240 kl./s. i powiększeniem 0.90x. Alternatywą do podglądu kadru jest 3-calowy, dotykowy ekran LCD o rozdzielczości 1,44 mln punktów. Zastosowano tu klasyczny mechanizm odchylania (Około 107° w górę, około 41° w dół). Autofokus działa wzorowo. Nawet w przeciętnych czy słabych warunkach ustawia ostrość w mgnieniu oka, jest do tego precyzyjny. To zasługa systemu bazującego na detekcji fazy z 759 punktami pokrywającymi 92 proc. kadru oraz 425 punktów detekcji kontrastu.
To jednak nie wszystko! Sony A1 to obecnie jedyny bezlusterkowiec tego producenta, który potrafi nagrywać wideo 8K 30 kl./s (4:2:0 10 bit wewnętrznie przy użyciu kodeka XAVC HS). Podobnie, jak Sony A7S III, nowy Sony A1 oferuje także możliwość nagrywania filmów 4K 120 kl./s 10-bit 4:2:2 do 600 Mbps. W trybie Super 35 (~APS-C), aparat ma wykorzystywać obraz 5.8K. Mocnym punktem jest także możliwość wypuszczenia 16-bitowego wideo RAW przez HDMI. Nie zabrakło oczywiście takich filmowych elementów, jak krzywa S-Log 3 (zakres dynamiki na poziomie 15 EV w wideo), S-Gamut3 i S-Gamut3.Cine i Cinetone, które są stosowane w profesjonalnych kamerach tej marki.
Słabsze strony? 50 Mpix w pracy przeciętnego twórcy to bardzo dużo. Wprawdzie zyskujemy na szczegółach i możliwościach kadrowania, ale pliki są bardzo duże oraz potrzeba mocnego sprzętu do ich obróbki. Do tego, aparat nie radzi sobie jakoś wybitnie z szumami na wyższych czułościach. No i ta cena: ok. 35 tys. to sporo. W zamian jednak otrzymujemy niemal wszystko, co najlepsze w Sony.
Dla kogo?
Dla osób, które chcą mieć wszystko, co najlepsze ze stajni Sony w jednym korpusie. I są gotowe adekwatnie do tych możliwości zapłacić.
Równo dziesięć lat po premierze pierwszych pełnoklatkowych bezlusterkowców z serii Sony A7, które zmieniły rynek aparatów, Japończycy zaprezentowali kolejny rewolucyjny korpus — Sony A9 III. Chociaż jego korpus jest mocno podobny do innych nowych korpusów Sony, to w środku znajdziemy pierwszą konsumencką matrycę pełnoklatkową z globalną migawką.
Nowy 24,6-megapikselowy sensor CMOS wszystko zmienia i otwiera drogę do zupełnie nowych możliwości twórczych. To pierwszy aparat, który potrafi fotografować z prędkością do 120 kl./s bez efektu rolling shutter, czasami (także z lampą) do 1/80 000 s. czy nagrywać wideo 4K 120p. Aparat ma też świetny system AF Real-Time Recognition oparty o 759 punktów pomiaru, który jest niemal bezbłędny. W trybie wideo, Sony A9 III oferuje zapis 10-bit 4K 4:2:2 do 120 kl./s, ale także wideo RAW na zewnętrzne rekordery. Materiały zapisywane są na karty SD lub CF-Express A w jednym z dwóch slotów.
Sony A9 III to specjalistyczny aparat stworzony typowo dla fotografów i filmowców sportu oraz dzikiej przyrody, którzy potrzebują uchwycić szybko poruszające się obiektyw i nie szukają kompromisów. Aparat zachwyca możliwościami ultra szybkiej migawki do 1/80 000 s, braku rolling shutter, trybem seryjnym do 120 kl./s z Pre-Capture czy rewelacyjnym systemem AF. To bez dwóch zdań najbardziej zaawansowany aparat tego typu na rynku. Z drugiej strony, wysoka cena ponad 30 tys. zł oraz wyraźnie niższa dynamika tonalna matrycy sprawia, że to aparat wyłączeni dla osób, które doskonale wiedzą, jak z niego skutecznie korzystać.
Dziennikarz, fotograf, twórca wideo z ponad 15-letnim stażem. Szef działu wideo w Spider's Web. Fan nowych technologii i nowych smaków z całego świata. Od lat związany z mediami foto i tech oraz branżą e-commerce. Przez niemal dekadę prowadził największy polski serwis o fotografii Fotoblogia.pl (Wirtualna Polska). Publikował w „Szerokim Kadrze", Digital Camera Polska, czy fotopolis.pl. Pracował też dla takich marek, jak Amazon, Allegro, Ceneo, Netguru, Divante czy TotalMoney.pl. Ceni szczery fotoreportaż, architektoniczny minimalizm, zdjęcia pokazujące prawdziwe życie, ale i intrygujące ujęcia z drona, dzięki którym odkrywa otaczający świat na nowo.